2

627 35 6
                                    

Po skończonym posiłku, wbiegłam do swojego pokoju. Prawie na przeciwko drzwi stało wielkie, białe, dwuosobowe łóżko. Po lewej stronie stała miała komoda, a na niej telewizor oraz fioletowy storczyk. Na przeciwko wejścia stała biała toaletka, a w głębi pokoju wisiało lustro na całą ścianę. Biurko miałam koło łóżka. Wszystkie ściany były białe, oprócz ściany na, której opiera się łóżko, ponieważ jest fioletowa. Podłoga natomiast była również jasna.

Weszłam do łazienki i już w progu zaczęłam się rozbierać. Naga weszłam pod prysznic i wzięłam krótką kąpiel.
Po niej owinęłam się w ręcznik i dokładnie wysuszyłam włosy. Pomalowałam rzęsy i zrobiłam brwi. Usta pomalowałam bordową szminką, która po chwili, zaschnęła.

Weszłam z powrotem do sypialni i otworzyłam komodę. Wyciągłam czystą bieliznę i jakieś zwykle ubrania. Padło na czarne spodnie z dziurami i na tego samego koloru bluzkę.

Znów wróciłam do łazienki gdzie przebrałam się wcześniej przygotowane ubrania. Gotowa zeszłam na dół gdzie założyłam buty. Z kuchni jeszcze wzięłam swój telefon i okulary przeciwsłoneczne.

-Scarlett! Twój chłopak przyjechał!- usłyszałam krzyk z podwórka. Spojrzałam za okno w kuchni i zauważyłam jak tata rozmawia z Alanem. Nie zwlekając już dłużej, wyszłam z domu i szybkim krokiem podeszłam do swojego chłopaka.

-To my jedziemy - uśmiechnęłam się do rodziców i wysiadłam do samochodu Alana. Chłopak pożegnał się z moim ojcem i wsiadł za kierownicą. Odpalił samochód i spokojnie wjechał na drogę.

-Gdzie jedziemy? - spytałam, gdy wyjechaliśmy na główna ulice miasta.

-Zobaczysz - mrugnął do mnie okiem.
Odwróciłam głowę w stronę szyby i zaczęłam podziwiać widoki za oknem.

~*~
Po kilkunastu minutach jazdy zauważyłam, że wjeżdżamy do lasu. Po chwili jednak znaleźliśmy się na wysokim wzgórzu gdzie było widać całe miasto.

-Woow- powiedziałam zachwycona. Alan zatrzymał samochód, a ja jak poparzona z niego wyszłam. Powoli podeszłam do końca "klifu" i usiadłam na jego końcu. Było przepięknie.
Za sobą usłyszałam huk zamykanego bagażnika. Odwróciłam się w stronę hałasu i zobaczyłam, że Alan niesie kosz piknikowy. Czyli on mówił prawdę.

-Wstań na chwilę - rozkazał. Grzecznie wstałam i wzięłam od niego czerwony koc. Rozłożyłam go na trawie i z powrotem usiadłam na ziemi. Szatyn położył kosz z jedzeniem pomiędzy nas i otworzył go. Z środka zaczął wyjmować nasze ulubione słodkości i gry planszowe.

-Nie wierzę- zaskoczona, chwyciłam moje ulubione ciastka czekoladowe z malinowym nadzieniem- Przecież ich już nie ma w naszym mieście.

-W naszym nie, ale w innych owszem - wyszczerzył się chłopak. Pusty kosz odstawił na bok i przysunął się do mnie.

-Zagramy w chińczyka? - zrobiłam maślane oczy, bo doskonale wiem, że chłopak nie lubi tej gry.

-Dla ciebie wszystko - pocałował mnie w usta i sięgnął po wcześniej wspomnianą grę. Otworzył pudełko i wyjął plansze z kostkami i pionkami do gry. Ja wybrałam czerowny, a on żółty.

-Zaczynaj - podałam mu kości. Chłopak przejął je ode mnie z cwanym uśmiechem i zaczął je mieszać w rękach.

~*~

-To nie fair! - krzyknęłam zła. Przegrałam z nim pierwszy raz w życiu. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam, że już się trochę ściemniło.

-Rewanż? - spytał, śmiejąc się.

-Tylko zrobię siku- uśmiechnęłam się  krótko i wstałam z koca. Otrzepałam się z kurzu i weszłam w głąb lasu.

Nie wiem ile tak szłam, ale za sobą już nie widziałam tej małej polany. Byłam tylko ja i natura.
Spojrzałam w lewo i zauważyłam idealne krzaczki na oddanie moczu.
Weszłam w środek krzaków, gdzie zrobiłam to co trzeba.
W połowie sikania usłyszałam łamanie się gałązek.

-Alan, nie podglądaj! - zaśmiałam się cicho. Jednak nic nie usłyszałam w odpowiedzi. Szybko się ubrałam i wyszłam z krzaków. Kilkanaście metrów dalej stała zaciemniona postać. Widziałam tylko, że jest dobrze zbudowana i bardzo wysportowana. Mogę też stwierdzić, że ma przepiękne morskie oczy, które błyszczały z daleka.

Staliśmy w kompletnej ciszy i jedyne co robiliśmy, to się na siebie patrzyliśmy. Czułam jak coś zaczyna ciągnąć mnie do niego. Scar, przestań tak myśleć! Przecież to niedorzeczne!

~No idź do niego! - usłyszałam cichy głosik w swojej głowie. W myślach zaczęłam się z siebie śmiać, że wymyślam sobie głosy.

Nieznajomy zaczął powoli się do mnie zbliżać. Czułam jak strach rośnie z każdym jego krokiem, a moje nogi robią się jak z waty. Kilka metrów od niego zrozumiałam z powagi tej sytuacji i zaczęłam biec. Nie wiem dokąd tak pędziłam, ani tego, że z każdym moim oddaleniem się od niego, coraz mocniej bolało mnie serce.

~*~
Przypomniało mi się co działo się w ten wolny poniedziałek 😂
I stwierdzam też, że znaczne sprawdzać rozdziały

Kim ty jesteś? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz