3

570 33 2
                                    

Nawet nie wiem ile biegam i ile już pokonałam drogi, gdy zobaczyłam polane. Na moje nieszczęście wywróciłam się na skraju lasu, a o dziwo Alan nie usłyszał mnie.
Szybko się podniosłam i dosłownie, wbiegłam na mojego chłopaka. Gdy poczułam się bezpiecznie, momentalnie się rozpłakałam.

-Scar, kochanie? Co się stało? - spytał zmartwiony szatyn.

-Ktoś tam stał i on zaczął się do mnie zbliżać i ja zaczęłam uciekać, ale się wywróciłam- nie umiałam złożyć sensownego zdania przez płacz. Byłam zbyt bardzo roztrzęsiona.

-Już dobrze - pogłaskał mnie po plecach. Oparłam głowę o jego ramię i spojrzałam daleko w las. Zauważyłam te same morskie oczy co wcześniej. Tym razem patrzyły się wprost w moje oczy z gniewem.

-On tam jest - powiedziałam cicho. Alan szybko odstawił mnie na bok i wstał z koca.

-Gdzie? - spytał zdenerwowany.

-W środku lasu. Stoi pomiędzy dwiema brzozami. Nie widzisz? - spytałam zszokowana. Stanęłam obok Alana i faktycznie go już nie było.

-Może pojedziemy do domu, co? - spytał, zmartwiony. Spojrzałam na niego wściekle.

-Uważasz, że zaczyna mi odbijać? - spytałam złośliwie.

-To nie tak! - odpowiedział niemalże od razu.

-To jak?! - powiedziałam rozwścieczona do granic możliwości.

-Po prostu jedźmy do domu- powiedział zmęczonym głosem.
Oburzona pomogłam mu posprzątać wszystkie nasze rzeczy. Po zaparkowaniu wszystkiego do bagażnika, wsiadam do samochodu na miejsce pasażera.

-Jebany dupek - powiedziałam cicho pod nosem, gdy ten jeszcze pakował rzeczy.

~Dokładnie. Weź z nim skończ i będzie święty spokój - znów usłyszałam cichy głosik w głowie.

-Albo mam zawidy, albo coś naprawdę mówi w mojej głowie - wyszeptałam sama do siebie.

~Nie kochana. To nie są zawidy. Mam na imię Alex i jestem twoją druga stroną - odezwał się znów ten głos.
Stwierdziłam jednak, że po tych przeżyciach jestem już zmęczona i wymyślam sobie inne osoby~Nie jestem człowiekiem.

Ta, a ja jestem wilkołakiem.

~*~

Cała podróż powrotna minęła nam w ciszy. W tle leciała tylko cicho hiszpańska muzyka.

Pod domem wyszłam z samochodu nie mówiąc nawet cześć. Jednak to był zamiar. Na prawdę to Alan zamknął drzwi zanim się zatrzymał.

-Otwórz drzwi - rozkazałam chłodno.

-Spójrz na mnie- poprosił grzecznie. Z miną pokerzysty odwróciłam twarz w jego stronę.

-Czy możesz łaskawie wypuścić mnie z tego auta? Proszę? - spytałam z wyczuwalną kpiną w głosie.

-Chce porozmawiać - powiedział zmęczony. Spojrzałam na swój dom i zauważyłam, że w całym budynku jest ciemno, a na podjeździe nie stoi żaden samochodów. Czyli z czym się to wiąże? Że mam wolną chatę.

-Możemy u mnie w domu. Nikogo nie ma i jest cieplej - powiedziałam normalnie. Chłopak spojrzał się w kierunku domu i odblokował drzwi.
Wyszłam z samochodu i nie czekając na chłopaka, weszłam do domu.
W holu ściągnęłam buty i poszłam do kuchni. Wyciągłam dwie szklanki i do jednej nalałam soku pomarańczowego, a do drugiego soku grejpfrutowego. Nie wiem jak można pić sok o smaku grejpfuta, ale niech mu będzie.

Ze szklankami weszłam do salonu, gdzie czekał już mój chłopak. Postawiłam szklankę przed nim na małym, szklanym stoliczku do kawy.
Ten miło się uśmiechnął i wziął szklankę do dłoni.

-A więc? O czym chcesz pogadać? - spytałam, siadając obok niego.

-O nas- powiedział smutno.

-Zatem słucham - usiadłam wygodniej na fioletowej kanapie.

-Z góry mówię, że nie chce zrywać- zaśmiał się cicho pod nosem - Martwię się o ciebie Scar. Ostatnio jesteś taka nieobecna. Masz jakieś problemy? Powiedz mi, a ja postaram Ci się pomóc.

Odstawił szklankę i chwycił moje zimne i drżące dłonie w swoje. Spojrzałam na niego jak na debila.

-Ja wiem, że...

-Nie Ala . Nie wiesz nic!- wstałam zdenerwowana- Ja na prawdę go widziałam! On stał na przeciwko mnie i on do mnie szedł! Myślałam, że mi wierzysz!- powiedziałam podniesionym głosem.

-Wierzę ci, kochanie - powiedział. Wstał z kanapy i mocno mnie do siebie przytulił.

-Nie, właśnie nie- wtuliłam sie w jego ciepłe ciało.

-Wierzę ci tylko nie chce, żebyś zajmowała sobie czymś niepotrzebnie głowę- powiedział, odsuwając się ode mnie.

-Zostań u mnie na noc, proszę- powiedziałam cicho. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i pokiwał głową. Złapałam go za rękę i zaprowadziłam go do mojej sypialni.

Kim ty jesteś? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz