Rozdział Dziewiąty

418 72 9
                                    

Fiołkowy Ogon od rana czuła niezwykłe podekscytowanie i nie mogła się na niczym skupić. Postanowiła posłuchać brata i jednak zająć się obowiązkami. Szybko okazało się, że nic nie wychodzi jej zbyt dobrze w dalszym ciągu. Wolała nie ryzykować gniewem Błękitnej Pręgi, który, choć Ciemny Potok udowodniła podczas konfrontacji z Klanem Grzmotu, że można jej ufać, nadal był nieco nerwowy. Z ulgą więc przyjęła to, że do patrolu myśliwskiego jest już komplet wojowników i postanowiła zajrzeć do żłobka, w którym Rozżarzone Ucho patrzyła na swoje dzieci - Żmijkę i Mrozika. Kociaki udawały, że są wojownikami i biegały wesoło dookoła matki.
- Cześć, Rozżarzone Ucho! - przywitała się Fiołkowy Ogon. - Mroziku, Żmijko, witajcie.
- Fiołkowy Ogon! - Żmijka nagle zatrzymała się w miejscu i radośnie spojrzała na Fiołkowy Ogon przez co jej brat na nią wpadł i oboje się przewrócili.
Długowłosa wojowniczka nie mogła powstrzymać śmiechu. Rozżarzone Ucho uśmiechnęła się i zdjęłą Mrozika z siostry. Upomniała rodzeństwo, aby było nieco bardziej ostrożne i zwróciła się do Fiołkowego Ogona:
- Już dzisiaj opuszczają żłobek. Mam nadzieję, że Żmijka wyrośnie na świetną wojowniczkę. Mrozek wybrał ścieżkę medyka.
- Na pewno oboje będą dumą dla naszego klanu - powiedziała z przekonaniem wojowniczka.
Po chwili zabawy z kociakami zostawiła rudo-czarną karmicielkę w spokoju i poszła zająć się swoimi sprawami. Miała zamiar pójść na polowanie i tym razem przynieść jakąś zdobycz.

***
Jasna, pręgowana kotka leżała w swoim posłaniu. Oddychała miarowo, powieki miała zamknięte. Spała. Nagle poruszyła uszami. Zmarszczyła nos przez sen. Instynkownie czuła, że Klan Gwiazdy zsyła jej sen. Postarała się wyostrzyć wszystkie swoje zmysły, by wszystko było jak najbardziej czytelne.
Jej ogon drgnął nerwowo. Sen nadszedł. Otworzyła oczy. Zobaczyła polanę i bezchmurne niebo. Jaśniał na nim księżyc, ale coś było nie tak. Przekrzywiła głowę i zastrzygła uszami. Co tu nie pasuje? Srebrna Skóra. Zdawała się nie świecić tak jasno jak zazwyczaj. Księżyc został przesłoniony przez przelatującego nietoperza. Zranione Serce znów zastrzygła uszami. Zamrugała. Wiedziała, że to zły znak.
- Co się dzieje? - spytała sama siebie, siadając i wpatrując się w swoje łapy ze zmartwionym wyrazem pyszczka. Próbowała zrozumieć to co się działo, co się miało dziać... Co czekało na Klan Słonecznika?
- Klan Gwiazdy znika - odezwał się głos za plecami kotki. Zranione Serce zamrugała kilkakrotnie. Nie rozpoznała kota, który wypowiedział te słowa. Odwróciła się w jego stronę i po chwili uznała, że musi to być poprzednik jej ojca. Wyglądał zupełnie jak z opowieści starszyzny - szczupły z umięśnionymi łapami i miękkim, rudym futrem.
- Spadająca Gwiazda?
Szczupły rudzielec kiwnął głową.
- Dobrze wiesz, że zawyczaj to my udzielamy pomocy wam, ale teraz jest inaczej. To Klan Gwiazdy potrzebuje czterech klanów z pól i z lasu, znad stawu i znad wąwozu. Nie wiemy co się dzieje. Zaczęło się od medyków, a potem reszta kotów zaczęła zapadać w sen. Koty dobrej woli mają siłę to zatrzymać.
- Ale... Co ja mam zrobić? - Zranione Serce odwróciła się w stronę dawnego przywódcy i spojrzała na niego błagalnie. Powinna się opanować, na spokojnie znaleźć rozwiązanie, ale czuła się bezsilna. Klan Gwiazdy nie mógł sobie sam poradzić, to się jeszcze nigdy nie zdarzyło.
- To co słuszne. - Spadająca Gwiazda odwrócił się i odbiegł.
Sen medyczki rozpłynął się. Sama otworzyła oczy, starając się zdecydować jak postąpić.

***

- Niech wszytskie koty dość duże na tyle, by samodzielnie polować zjawią się pod Przewaloną Kłodą! - zawołał Omszała Gwiazda, wskakując na kłodę i czekając na swój klan. Po chwili wszystkie koty zebrały się i zaczęły wpatrywać się w swojego przywódcę z wielkim zaciekawieniem.
Kocięta Rozżarzonego Ucha, Żmijka i Mrozek, były bardzo przejęte. Biała kotka ugniatała łapkami ziemię, a jej pręgowany ogon ruszał się na boki. Futerko na ciemnoszarym, pręgowanym grzbiecie kocurka nastroszyło się lekko. Złote oczy patrzyły na Omszałą Gwiazdę z lekkim niepokojem i podekscytowaniem. Żmijka trąciła brata nosem w ramię.
- Nie stresuj się - szepnęła.
- Zebraliśmy się tu, aby nadać imiona nowym uczniom. Żmijko, podejdź proszę. - Kotka podeszła pod Przewaloną Kłodę i spojrzała na Omszałą Gwiazdę. - Od teraz do momentu otrzymania przez ciebie imienia wojownika będziesz zwana Żmijową Łapą. Fiołkowy Ogonie, wystąp. Będziesz szkolić Żmijową Łapę. Mam nadzieję, że przekażesz jej swój zapał i oddanie klanowi.
Fiołkowy Ogon podeszła do uczennicy i dotknęła się z nią nosami. Była bardzo szczęśliwa. Już jutro pokaże Żmijowej Łapie całe terytorium Klanu Słonecznika.
- Mrozku, podejdź tu - mówił dalej Omszała Gwiazda. Kociak podszedł do Przewalonej Kłody jak wcześniej siostra. - Wybrałeś ścieżkę medyka. Twoją mentorką zostanie Zranione Serce, przekaże ci całą swoją wiedzę. Od dziś do momentu, w którym Zranione Serce uzna, że możesz zostać pełnoprawnym medykiem naszego klanu, będziesz zwany Mroźną Łapą.
Zranione Serce podeszła do kocurka. Zetknęli się ze sobą nosami, a uczeń o mało się nie przewrócił. Medyczka uśmiechnęła się do niego rozbawiona, a ten spojrzał lekko zawstydzony w bok.
- Żmijowa Łapa! Mroźna Łapa! Żmijowa Łapa! Mroźna Łapa! - wołały koty.
Omszała Gwiazda zeskoczył z Przewalonej Kłody i podążył do swojego legowiska. Pozostali klanowicze również się rozeszli. Mroźna Łapa poszedł za Zranionym Sercem do jej legowiska, a Żmijowa Łapa udała się do legowiska uczniów.
- Żmijowa Łapo, gratuluję ci zostania uczennicą! - odezwał się obok kotki Cicha Łapa.
Biała kotka odskoczyła gwałtownie i wpadła na Sroczą Łapę, który na nią syknął:
- Uważaj trochę!
- A ty się nie drzyj. - Cicha Łapa przekrzywił głowę z czarną plamą ciągnącą się od ucha aż do piersi.
Srocza Łapa zmrużył gniewnie oczy, odwrócił się i wyszedł. Księżycowa Łapa westchnął.
- Nie przejmuj się. Pokłócił się ostro z Jaskiniową Skórą i może być trochę nerwowy. Fiołkowy Ogon jest twoją mentorką, tak? - zgrabnie zmienił temat, siadając obok niej i Cichej Łapy.
Po chwili do grona uczniów dołączyły Rumiankowa Łapa i Gronostajowa Łapa.
- Tak - odpowiedziała Żmijowa Łapa radośnie. Po chwili przechyliła głowę i zastrzygła uszami. - On wróci, prawda?
- Tak, chociaż ja bym się cieszyła, gdyby tak nie było - rzekła Rumiankowa Łapa. - Przynajmniej jest spokój.
- Kiedyś naprawdę nie wróci i będziesz rozpaczać - zganił ją Księżycowa Łapa.
Jasna kotka spojrzała na niego ze zdziwieniem.
- Ja? Rozpaczać? Niby dlaczego?
- Bo kto się czubi, ten się lubi! - wykrzyknął radośnie.
Gronostajowa Łapa pokręciła głową i powiedziała:
- Nie masz przypadkiem na myśli siebie i jej, Księżycowa Łapo?
Uczniowie po chwili zaczęli się sprzeczać, a Żmijowa Łapa przechyliła głowę. Widać było, że są ze sobą bardzo zgrani. Bała się, że nie uda się jej z żadnym z nich bliżej zaprzyjaźnić i będzie sama. Ach, czemu Mroźna Łapa nie wolał zostać wojownikiem? Przynajmniej teraz miałaby jego, a tak? Wtrąca się w cudzą przyjaźń. Cicha Łapa jakby zrozumiał co jej chodzi po głowie. Trącił ją delikatnie nosem i polecił iść za nią, rzucając reszcie uczniów krótkie "Zaraz wrócimy". Wspiął się na jedyne drzewo, które rosło na polu i szczęśliwym trafem akurat w obozie Klanu Słonecznika i poczekał aż Żmijowa Łapa uczyni to samo. Kotka dosyć nieporadnie weszła na gałąź i zajęła miejsce obok kolegi. Przez chwilę się nie odzywali.
- Będzie ci ciężko bez niego? - spytał Cicha Łapa, patrząc na obóz.
Żmijowa Łapa nie zrozumiała o co mu chodzi.
- Bez kogo?
- Brata. - Popatrzył na nią zielonymi oczyma. Był ciekawy jej odpowiedzi. Co prawda miał Księżycową Łapę i byli ze sobą blisko, ale nie aż tak jak na przykład Gronostajowa Łapa i Srocza Łapa. Wbrew pozorom to rodzeństwo bardzo się kochało.
- Dalej będziemy się widywać - uznała kotka, rzucając krótkie spojrzenie na Cichą Łapę. - Nigdy nie będę bez niego, nieważne, że jest medykiem. A przynajmniej mam taką nadzieję... Trochę się boję, że się z wami nie zaprzyjaźnię.
Kocur kiwnął głową.
Srebrna Skóra pojawiła się na niebie. Chwilę później uczniowie spostrzegli jak Srocza Łapa żegna się z Jaśniejącym Kwiatem przed wejściem do legowiska starszyzny. Czarny uczeń wrócił z powrotem do legowiska, które opuścił jakiś czas wcześniej. Powoli zaczęło robić się zimno. Chłodny powiew wiatru sprawił, że futro na szarym, pręgowanym grzbiecie Cichej Łapy się nastroszyło. Nie umknęło to uwadze Żmijowej Łapy, która przysunęła się bliżej niego, aby było mu choć trochę cieplej.
- Wiesz co, Żmijowa Łapo?
- Co?
- Nawet jeśli nie zaprzyjaźnisz się z nimi, zaprzyjaźnisz się ze mną.
Kotka zamruczała wesoło.

•••

Ja naprawdę przepraszam, że tak późno, ale zupełnie zapomniałam, że mam opublikować rozdział. Mea culpa! Dziękuję OrleOko za przypomnienie Monk o rozdziale przez co ona przypomniała mi xd.
Co do samego rozdziału to pamiętam, że nie byłam z niego zadowolona, ale nie pamiętam z jakiego powodu. No ale sami ocenicie czy Wam się podoba, czy nie.

Waku.

***

Hej! ^^
Minął czas głosowania, więc pora w końcu ogłosić wyniki.
Jak wiadomo z poprzedniego rozdziału, jedną ze zwycięskich prac narysował @jawiemzemniekochasz, drugą mieliście wybrać Wy.
Wygrywa @___x3___, z ilością pięciu punktów. Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów! ^^ (Nie zapomnij opisać nam swojego OC w komentarzu).
Za udział dziękujemy @-mglista-rosa- (trzy punkty) i @nemezis909 (dwa punkty). Obie prace były naprawdę dobre. ^^

W&M

Wojownicy: Spadające Gwiazdy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz