Rozdział 10

4.4K 140 13
                                    

Staliśmy na mrozie już dobre dwadzieścia minut. O tej godzinie niestety nikt nie wychodził, ani nie wchodził do apartamentowca, więc nikt nie mógł otworzyć nam drzwi. Za budzenie sąsiadów też mielibyśmy niemałe kłopoty. Mogliby donieść panu Williamsowi, że jego syn wrócił do domu o przeszło trzeciej w nocy spity. Nie było innego wyjścia jak po prostu siedzieć na zewnątrz i czekać aż Reuben sobie przypomni. To znaczy: wytrzeźwieje na tyle, aby sobie przypomnieć. 

Siedziałam na ławce obok wejścia w świetle latarni. Brunet stał obok mnie i wpatrywał się w jej żółtawe światło. Westchnęłam głośno znudzona czekaniem. 

- Zimno mi. - Jęknęłam. 

- Poczekaj chwilę. Mam już pierwszą cyfrę. - Próbował mnie uspokoić, ale jedna cyfra z czterocyfrowego kodu nie jest wystarczająca. 

Wstałam z ławki i postanowiłam, że zacznę chodzić w tę i z powrotem, aby się rozgrzać. Mimo, że dni w Kalifornii nie są takie chłodne jesienią to noce wręcz przeciwnie. Pikowana kurtka khaki już mi nie wystarczała. Reuben śledził mnie wzrokiem. Zauważyłam, że zaczął robić się coraz bardziej nieprzytomny. Jego oczy się przymykały. 

- Nie możesz zadzwonić do ojca? - Spytałam, pokonując już dziesiąty odcinek mojej wędrówki. 

- Próbowałem, ale nie odbiera. Pewnie zasnął w biurze czy coś. - Fuknął niezadowolony. 

Podeszłam do niego i oparłam się o ścianę w dokładnie ten sam sposób, co on. Włożyłam ręce do kieszeni kurtki, a nogę podniosłam delikatnie do góry. 

- 9, 4, 9, 4, 9. - Mruczał pod nosem. 

- Czemu nie nosisz ze sobą kluczy? 

- Nigdy tego nie robiłem, bo pamiętałem kod. Nie spodziewałem się, że będę tyle pił. - Wytłumaczył, w dalszym ciągu wpatrując się w ziemię. - Swoją drogą zaczyna mi się kręcić w głowie. 

Tylko tego nam brakowało. 

- Coś się stało, że jednak postanowiłeś się napić? - Spytałam i stanęłam na wprost niego. 

- A ty znowu o tym. Jesteś gorsza niż moja matka. - Burknął na mnie, czym mocno mnie zasmucił. 

- Po tym co mi powiedziałeś, nie potrafię zostać obojętna. Martwię się o ciebie, a ty jedyne co robisz, to krzyczysz na mnie, albo zachowujesz się, jakbym próbowała ci zaszkodzić. Nawet jeśli nie pozwolisz mi na nic więcej to w dalszym ciągu jesteśmy przyjaciółmi, prawda? 

Sama byłam zszokowana tym, co powiedziałam. Reuben wie, że żywię do niego uczucia. Wiele razy dał mi jasno do zrozumienia, że nie jest w stanie zaangażować się w jakikolwiek związek. Trudno mi wierzyć, że jest to spowodowane jedynie trudną sytuacją rodzinną. 

Na początku naszej znajomości brunet był promienny, a na jego twarzy zawsze widniał zaraźliwy uśmiech. Gdy tylko odkryłam, co kryje się głębiej, stał się dla mnie oschły i szorstki. W pewnym sensie wymusiłam na nim otwartość. Z tego co wiem, nigdy nie opowiedział nikomu o tym, co go spotkało. Świadomość tego, że znam go lepiej niż ktokolwiek inny, nawet Matt czy Connor, napawa mnie szczęściem. Dzięki temu też mogę mu pomóc. Przynajmniej się starłam. Ten straszy sen ciągle mnie nawiedza i pojawia się co noc, powodując u mnie dreszcze za każdym razem, gdy wybudzam się ze snu. Dalej nie wiem, co może być powodem domniemanej śmierci Reubena, ale staram się robić wszystko, aby uchronić go od czegokolwiek, co może mu zagrozić. Oznacza to, że muszę chronić go też przed samym sobą. Może mi wmawiać, że wszystko z nim okej, ale nigdy nie oszuka mojego instynktu i wrodzonej dociekliwości oraz upartości. 

- Możesz już iść, jeśli jest ci zimno. - Uniknął odpowiedzi na moje słowa. 

- A czy ty byś zostawił mnie pod domem samą bez kluczy? - Spytałam, mimo że znałam odpowiedź. Nie skomentował. - Na początku naszej znajomości byłeś dla mnie milszy. To, że znam twoją przeszłość nie znaczy, że traktuję cię jakoś inaczej. Chcę, żeby było jak wtedy. 

Ciągle się w Tobie zakochuję [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz