Prolog

6 0 0
                                    

Końskie kopyta zakopywały się w piachu.Około 70 kobiet brnęło przez pustynie niczym wielki lodołamacz.Niektóre w zwiewnych ubraniach, inne chyba nie przygotowane na tą temperaturę w grubych futrach, jeszcze inne w dworskich sukniach i koliach na szyi.

Nie damy dłużej rady,siostry padają jak muchy!-odezwał się słodki głosik - To nienormalne.

-Musimy Bogini San nas wezwała!-powiedziała szorstko kobieta,która stała na czele karawany- Maria na nas czeka.

Mineły właśnie wielki kamień, a za nim nad rzeką stała kobieta odziana w jedwabną niebieską suknie.Była to Maria.Powitała ich serdecznie i wskazała ręką na jedzenie i picie na wielkich kocach.Gdy wszystkie się najadły i odpoczęły,Maria wzięła w dłoń listę.

-Bractwo Rumianek z Cluny?- na zadane pytanie wstała kobieta o jasnej cerze i blond włosach zaplecionych w warkocze.

-Bractwo Stokrocji z Marin?-wstała teraz dziewczyna o śnieżnobiałej skórze w grubym futrze z niedźwiedzia,machneła stanowczo głową.Wymieniała wiele nazw,gdy została tylko jedna nazwa na liście.

-Różane Bractwo z Jukonu?-wstała kobieta o opalonej karnacji i sukni w prostym stylu,nie odpowiedziała.-Więc zacznijmy nasze obrady.Mój syn,namawia do nowej wiary,wielu za nim idzie.Musimy się ukryć,bo wszystkie zginiemy.Ja jako ostatnia z Bractwa Lilian z Palestyny uważam,że nie warto tracić głów.Ukryje święty kwiat, jako jego strażniczka.-Wstała Hiprona z Bractwa Agawy z Meerut.

- Jak będziemy odprawiać kręgi aby utrzymać kwiaty, w nocy nie możemy a wciągu dnia jest to nie możliwe z powodu ludzi?Jaką daje rade nam San?Wszyscy liczyli że bogini jak zawsze zejdzie z nieboskłonu ,lecz nic się nie stało.

-San zniknęła,tak jak wielu bogów - przemówiła Maria- Krwiożerczy bóg mojego syna zabija innowierców.Musimy zniknąć.-Wszystkie kobiety wściekłe na decyzje Marii wstały i dosiadły koni.Było słychać krzyki Marii jeszcze wiele kilometrów dalej.Aż w końcu przerwał je pisk. Ostatnia z Lilianek odebrała sobie życie.San zniknęła.Zniknęła również Linia Lili i nigdy nie było godne jej powrócić. Kobiety rozjechały się po świecie aby w swoich opactwach ogłosić,że schodzą do podziemia,że powierzchnia nie jest już dla nich bezpieczna .Wiele było słychać płaczów w noc gdy przyjechały,wiele kobiet rzuciło zaklęcia których skutki odbijały się po dziś dzień.Kopały zaklęciami wielkie tunele gdzie miały spędzić swoje dalsze życie,lecz czy to wszystko jest warte tego zachodu?

Czy kwiaty są tak ważne,aby zaprzepaścić dla nich całe życie.Czy kilkadziesiąt kobiet mogło sobie poradzić z tym wyzwaniem?Czy wszystkie miały zniknąć jak Święta Lilia?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 01, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Sabat RóżWhere stories live. Discover now