♥ 1 ♥

925 75 36
                                    


Perp. Polski 

         Wita mnie dzisiaj piękny, poranny dzionek. Oczywiście mi się nie chce ruszyć z mojego "legowiska'. Mógłbym przesiedzieć tam caluteńki dzień nie ruszając się nawet o krok. Zegarek wskazywał godzinę 10:52. Wszystko byłoby glancuś-lancuś gdyby nie jeden mały szczegół :

- No nie! - krzyknąłem głośno i wyskoczyłem z łóżka jak poparzony. Dobrze, że mieszkam sam, przynajmniej nikogo nie obudzę. Prócz tych wszystkich biednych SOMSIADÓW. Cóż, ich problem, że mieli pecha wybierając swe lokum.

- Węgry mnie zabiją! Mógł mi wszystko powiedzieć przez telefon, a nie ja o tak wczesnej porze mam iść do galerii bo ona ma jakieś ''widzimisie''. - zaglądnąłem do szafki by wybrać jakieś ciuchy na tą specjalną okazję.  Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to mój ulubiony zielony sweterek oraz czarne jeansowe spodnie. Na polu nie było jakoś gorąco więc zdecydowałem się na wybranie tych ciuchów. Poszedłem do łazienki, żeby móc się w spokoju przebrać oraz wykonać poranną toaletę.

- Wow! Myślałem, że przygotowanie się zajmie mi dłużej... A tu proszę! Tylko piętnaście minut - powiedziałem szczęśliwy sam do siebie po osiągnięciu tak oszałamiającej rzeczy jaką jest przygotowanie się do wyjścia w piętnaście minut. Założyłem buty oraz kurtkę i wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi - Bezpieczeństwo przede wszystkim - pomyślałem...


- No nareszcie! Ile można na Ciebie czekać przyjacielu! - podszedł do mnie uradowany Węgier i delikatnie przytulił mnie poklepując przy tym po plecach mą majestatyczną osobę. 

- Taaa... Ja też się cieszę, że Cię widzę. Tylko coś Ci już mówiłem o tych przyjacielskich uściskach. - powiedziałem z niesmakiem przyglądając się reakcji Węgier. Bowiem, nie lubię jak ktoś mnie przytula. 

- Tak, przepraszam... Wiesz, nie przyszliśmy  tu, żeby stań na środku. Zarezerwowałem nam stolik. Wszystko Ci wyjaśnię, o co chodzi - powiedział i zaprowadził mnie do wcześniej wymienionego miejsca. 

Nic nadzwyczajnego, stolik dla dwójki osób umieszczony trochę dalej od reszty. Na jednym z oparć mogłem dostrzec torbę Węgier. Bez słowa usiadłem na niezajętym miejscu i czekałem, kiedy przyjaciel zrobi to samo.

- No więc tak Polonio... Pomyślałem, że z naszą paczką zrobimy sobie urlopik. Fajny pomysł nie? - nie czekając na moja odpowiedź  kontynuował - więc znaleźliśmy fajną ofertę. Domki nad jeziorem! Myślę, że będzie fajnie - uśmiechnął się do mnie, wpatrując się na mnie z oczekująca miną. 

- Wszystko super, fajnie, mega i co tam chcesz jeszcze usłyszeć, ale co jakbym powiedział, że nie chcę tam jechać? Naturalnie, że chcę, ale pytam tak hipotetycznie. Drugie pytanie brzmi na ile tam chcecie być. A trzecie, czy masz... - nie dane było mi dokończyć mojej wypowiedzi, ponieważ chyba wiedział co chciałem powiedzieć. Uprzedził mnie o to mówiąc :

- Tak, USA, Rosja, Japonia, ja, ty oraz gość specjalny. Taki męski wyjazd! Na ile się pytasz? Tak na około 3 tygodnie. Tak wiem, że długo ale myślę, że przyda nam się odrobinę relaksu. A jakbyś nie chciał pojechać to bym Cię tam z Rosją siłą wciągnęli do tego Autokaru - mówiąc ostatnie zdanie zrobił swój markowy szyderczy uśmiech.

- Gość specjalny powiadasz... A co z pracą? - wiedziałem, że coś wykombinował z Brytanią, żebym nie musiał iść do pracy. Bardziej zastanawiało mnie, kto jest tym gościem specjalny. Może Ukraina? Nie... To dziewczyna, a zaakcentował o MĘSKI WYJAZD. Finlandia, Litwa? Ciężko stwierdzić... Z zamyślenia wyrwał mnie głos siedzącego przede mną ludka.

- Oczywiście Brytanek wszystko załatwił! A co do gościa to wszystkiego się dowiesz w swoim czasie. Jutro mamy wyjazd, lepiej, żebyś się przygotował. O 18 na dworcu. Nie spóźnij się - wstał od stolika i wręczył mi bilet. Zabrał z oparcia swoją torbę zostawiając mnie przy tym jak gdyby niby nic. Rzucił szybkie ''cześć'' i wyszedł z lokalu.

Po drodze wstąpiłem do sklepu, żeby kupić jakieś przekąski na wyjazd oraz brakujące rzeczy do domu. Byłem już w połowie drogi aż spotkałem Słowację, trochę pogadaliśmy. Wspomniałem o wyjeździe, ale ona powiedział, że nic nie wie. Cóż, to wyklucza też, że Czechy nie jadą. Oni zawsze razem muszą jeździć 

Wreszcie dotarłem do celu mej ciężkiej podróży! Spakowałem się, wziąłem prysznic i po tych dwóch czynnościach poszedłem zjeść me pierogi. Jestem ciekaw co przyniesie mi juro...

( Yea! 670 słów :P Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta =D Nie wiem kiedy dodam następny rozdział - kiedy ten ktoś przeczyta xD Mam nadzieję, że się podoba. To mój pierwszy projekt na Wattpadzie. Oki to tyle BAJO ♥ )

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 28, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

♥ CountryHumans - Czyli jak być kochanym przez swojego oprawceWhere stories live. Discover now