Przez gąszcz lasu dostrzec można było tylko przebłyski księżyca, który w tajemnym miejscu Sylwii i Pawła wyglądał wyjątkowo - był światełkiem błyszczącym w mroku dzisiejszych wydarzeń. Cały dzień nie należał do łatwych, jednak wiele przykrych wydarzeń wcale nie przyćmiło radości , jaka teraz działa się w duszach dwóch młodych osób obejmujących się na ławce przed pięknym drewnianym domkiem w środku lasu. Jednakże wszystko to sprawiło, że Sylwię ogarnęło potworne zmęczenie.
- Sylwia, myślę że powinnaś się położyć, jesteś strasznie zmęczona. - powiedział Paweł
- Jeszcze nie.. nie chcę się kłaść, bo.. bo się boję.
Zdziwiony Paweł zapytał:
- Ale jak to? Czego się boisz, przecież tu Ci nic nie grozi.
- Nie o to chodzi.
- Więc o co?
- Boję się, że jeśli się położę i zasnę, to jutro tego wszystkiego nie będzie, tego pięknego miejsca, no i Ciebie. Ciągle mam wrażenie, że to tylko sen. Nie chcę, żeby to minęło, podoba mi się ta chwila, a wiem że kiedy zasnę, to nie będę mogła się nią cieszyć.
Radecki uśmiechnął się do niej i spojrzał głęboko w oczy. Widział w nich tyle emocji, tyle.. szczęścia, że aż zaniemówił. W końcu jednak przerwał ciszę.
- Sylwia.. to nie jest sen, gwarantuję Ci to - uśmiechnął się. - Jesteśmy tu Ty i ja - razem, i nic tego nie zmieni. Też chciałbym, aby ta chwila trwała wiecznie, ale obawiam się, że jednak to nie jest możliwe. Musisz odpocząć, za dużo się dziś wydarzyło. A jutro też jest dzień, też będziemy tutaj, razem. Musimy wyrwać tę kartkę z kalendarza, ale jestem pewien, że jej nie wyrzucimy.
Po tych słowach Sylwia tylko kiwnęła twierdząco głową i pocałowała Pawła.
Czas zasnąć, zamknąć oczy i .. zaryzykować. Bo nie wiadomo co przyniesie jutro. Jutro nigdy nie jest takie samo jak dziś. Choć dziś tak ciężko to zaakceptować.
****************************
W jednej chwili świat staje w miejscu. Błysk, huk, ból i potworny strach. A przed oczami tylko jedna twarz - twarz bruneta, która jest przepełniona smutkiem, strachem i miłością.
- Gdzie ja jestem co się dzieje?
Blondynka znajdowała się w środku miasta, a obok niej nie było nikogo poza dwiema osobami - Pawła pochylającego się nad.. jej ciałem. I krzyczącego rozpaczliwie, wołającego ją. Sylwia nie rozumiała co się właśnie dzieje. Dlaczego widzi siebie i Pawła w środku miasta, dlaczego nie ma obok nich żadnych innych osób, dlaczego wszystko jest szare, jest cicho, a słychać tylko jego krzyk. Podeszła bliżej, chcąc usłyszeć co brunet mówi i zamarła. Zobaczyła łzy spływające po jego twarzy i siebie.. leżącą nieruchomo na ziemi. Miała otwarte oczy, w których widać było pustkę. Była martwa. Zrozumiała co się stało. Umarła. Umarła na oczach swojego ukochanego. Kątem oka dostrzegła, że właśnie umiera.. jego serce.
****************************
- Nie!!!!! - krzyknęła z całej siły Sylwia podrywając się tym samym z poduszki.
- Sylwia co się dzieje?! - w jednej chwili podniósł się leżący tuż obok niej Paweł.
Blondynka nie mogła złapać tchu. Dławiła się powietrzem, zaczęły lecieć jej łzy, poczuła rozpacz.
- Spokojnie Sylwia.. już wszystko dobrze, uspokój się, nic się nie stało - mówił do niej Paweł czule ją obejmując. - Wszystko dobrze.. to tylko zły sen.
Roztrzęsiona do granic możliwości Sylwia wreszcie zaczęła kojarzyć fakty - to był sen, w którym widziała siebie martwą, a obok niej Pawła, który umierał razem z nią. Zrozumiała to co zobaczyła.
Blondynka spojrzała na Pawła, dotknęła jego twarzy i rozpłakała się.. Chciałaby wymazać z pamięci to co się jej przyśniło. Nigdy więcej nie chciałaby czegoś takiego przeżyć. Paweł przytulił ją do siebie mocno, ale jednak tak delikatnie. Zaczęła się uspokajać. Oboje zaczęli. Położyli się wtuleni w siebie, Sylwia cały czas łkała, a Paweł robił to co mógł najlepiej w tej chwili - był przy niej.
Po wielu minutach Sylwia wreszcie odzyskała "świadomość". Spojrzała na Pawła, który cały czas przerażony tym co się z nią dzieje tulił ją mocno do siebie. Zdołała tylko powiedzieć:
- Dobrze, że jesteś.
Na co brunet zmartwiony odpowiedział:
- Przecież wiesz, że zawsze będę.
- Wiem.
Słysząc jego słowa i czując jego obecność zdobyła się na zamknięcie oczu i ponowne oddanie się ramionom snu. Miała tylko nadzieję, że tym razem, zobaczy inny jego przebieg.
************************
Brunet nie zdołał zasnąć. Bał się o nią, bał się, że znowu przeoczy moment kiedy może być jej potrzebny. Przez resztę nocy wpatrywał się w nią jak w obrazek. Patrzył na jej zmoczone od płaczu policzki, wytarł wszystkie łzy, łagodził każdy gwałtowny ruch, trzymał ją w swoich objęciach, żeby już nie poczuła się samotna i przestraszona. Tak bardzo ją kochał...
Nad ranem słońce zaczęło się wdzierać poprzez stare drzewa w okna ich sypialni. Paweł cały czas obserwując Sylwię zobaczył w jego świetle jej delikatne ciało. Przez tę noc było ono w jego ramionach. I wiedział jedno: chciałby, aby tak było już zawsze.
Blondynka jakby czując na sobie spojrzenie ukochanego zaczęła się budzić. Jej zmierzwione włosy opadały jej lekko na twarz, zaczęła otwierać oczy i przed sobą zobaczyła piękny widok. Widok wpatrującego się w nią mężczyzny, mężczyzny, którego kochała. Nie mogąc wydusić z siebie słowa po prostu się uśmiechnęła, co brunet odwzajemnił i powiedział:
- No widzisz, i jestem. Bałaś się, że wszystko pryśnie jak bańka mydlana. A tu niespodzianka - uśmiechnął się Paweł, po czym zmienił wyraz twarzy i pełen powagi i miłości powiedział:
- Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłem.
Sylwia wróciła wspomnieniami do wczorajszego wieczoru i do ... snu, do widoku jaki zobaczyła w pustym, szarym mieście i powiedziała tylko:
- Nie musisz mi tego mówić. Doskonale to wiem i .. dziękuję.
Nadszedł nowy dzień.. Wyrwano starą kartkę z kalendarza. Powitano słońce i lepsze jutro. Bo wierzyli, że takie będzie, że po tym wszystkim "jutro" musi być wspaniałe, że nie może być gorsze od "wczoraj", ale w tej chwili i w tym miejscu tak na prawdę dla nich liczyło się tylko "dziś".
*******************************************
Witajcie kochani! Kolejny, nieco marzycielski rozdział, nie wiem czy wam się spodoba,
ale pogoda nastroiła mnie do napisania go. Mam nadzieję, że nie będziecie zbyt surowe
w ocenie :) A za wszystkie poprzednie komentarze baaardzo Wam dziękuję!PS. Mam nadzieję, że nie chcecie, abym już kończyła opowiadanie? Bo w głowie kłębi się mnóstwo pomysłów.. Pozdrawiam! :)
CZYTASZ
Rozprawa o szczęście
RomanceSylwia i Paweł, dwoje prawników, którzy mimo tego że pragną jednego - miłości, uciekają od niej i nie potrafią zdobyć się na odwagę. Czy wreszcie ich życie się zmieni? Co lub kto może być powodem ludzkiego szczęścia? Oraz czy chichot losu sprawi, że...