39

3.6K 133 5
                                    

-Uciekamy na trzy.- mówi Brad

Tutaj ma przyjść ktoś jeszcze. A więc jeśli nie chcemy mieć problemów to musimy zwiewać.

-Raz!- mówi gdy gościu jeszcze na na patrzy

-Dwa!- ten gostek odwraca się

-Trzy!- odwrócił się

Ile sił w nogach wszyscy biegniemy prostą ścieżką. Nie odwracam się ale słyszę tego gościa, który krzyczy do nas, że mamy się wrócić bo inaczej on nas znajdzie i będziemy mieli większe problemy niż byśmy mieli teraz.

No ale pewnie kłamie, więc nikt go nie słucha i dalej biegniemy. Zatrzymujemy się dopiero gdy naszym oczom ukazuje się chyba ta droga, o której mówił nam Nathan.

-To ta droga.- oznajmia

-Dobra więc tak... Zatrzymujemy pierwsze nadjeżdżające auto nie wzbudzające podejrzeń. Prosimy, aby powiedział nam gdzie jesteśmy i jeżeli będzie jakiś ogarnięty to prosimy żeby nas podwiózł.- mówię nasz plan

-Tak jest szefowo!- salutują wszyscy że śmiechem

No i tak oto czekamy na jakiekolwiek nadjeżdżające auto. Po około 15 minutach w końcu coś jedzie.

Brad porusza ręką lecz auto się nie zatrzymuje. Po kilku próbach zatrzymania samochodów, zdenerwowana ja wchodzę na jezdnię i po prostu czekam. Po kilku minutach nadjeżdża auto i przez to iż stoję jest zmuszony do zatrzymania pojazdu.

-Dzień dobry. Czy wie pan co to jest za miejsce?- pytam uprzejmie

Obok mnie stają chłopaki.

-Jesteśmy niedaleko...- i tu zaczął nam wszystko tłumaczyć

-Dobrze dziękujemy.- odpowiada za nas Mike- A czy byłaby taka możliwość aby podrzucił nas pan do miasta?

- Tak w sumie to jadę w tamtą stronę więc czemu nie.- uśmiecha się przyjaźnie i pozwala nam wejść do środka pojazdu

Po kilkunastu minutach siedzimy wygodnie w samochodzie i jedziemy do najbliższego miasta.

-Co wy tu w ogóle robicie dzieciaki?- pyta zapewne zaciekawiony mężczyzna

-Ogólnie to jesteśmy tu z wycieczką i to jest nasz ostatni dzień tutaj. Nasi nauczyciele zrobili nam podchody i potem ma być ognisko.- zabieram głos- No i chłopacy postanowili iść się przejść podczas podchodów i zabrali mnie ze sobą i się zgubiliśmy.

-To ciężka sprawa. Wychowawcy pewnie będą źli.

-Albo będą źli, albo nie zauważą naszego braku.

Wjeżdżamy do jakiegoś miasta.

-To gdzie was wysadzić?- pyta gdy stoimy na światłach

-Tutaj na przystanku pan może.- odzywa się Nathan

- Chyba, że zawieść was do tego hotelu, w którym śpicie, lub gdzieś indziej.

-Jak pan ma czas i chęci to może nas pan zawieść na plażę.

-Okej.

Po kilkunastu minutach zajeżdżamy na parking obok plaży.

Żegnamy się z na prawdę przemiłym panem, bez którego nie wiem co byśmy zrobili i powoli udajemy się na plażę.

-Ciekawe co teraz będzie.- odzywa się pośród ciszy Brad

-Pewnie będziemy mieli przejebane.- stwierdza Nathan, a wszyscy mu przytakujemy

###

Hejka

Dzisiaj wstawiam rozdział bo ogólnie chciałam przenieść się trochę w inny świat i odetchnąć od tej codzienności, więc zaczęłam pisać... no i wyszło na to, że coś napisałam.😊

Pozdrawiam
Ana❤️

Od nienawiści do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz