7

510 24 2
                                    

As serwujący. Najbardziej stresująca sytuacja. Stałam pod siatką, a na przeciwko mnie Blake, który uśmiechnął się do mnie chytrze. Jeden z bliźniaków przebił piłkę do rywali. Marcus odbił, podając tym samym do Blake'a, który miał przebić ją na naszą część.  Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Podskoczyłam wysoko i poczułam tylko jak moja ręka dotyka piłki. Wylądowałam znowu na ziemi i usłyszałam krzyki bliźniaków. Otworzyłam oczy i poczułam jak bliźniacy mnie podnoszą. Spojrzałam na wkurzonego Blake'a. Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się zwycięsko. Ten tylko zacisnął dłonie w pięści i poszedł na koc. Za nim jednak poszedł, złapał go Marcus. Widziałam tylko minę zdenerwowanego szatyna.

-Dobra puścicie ją! - krzyknęła Dell. Chłopcy odstawili mnie bezpiecznie na piasek i jeszcze raz mnie przytulili.

-Pierwszy raz wygraliśmy z Blakem i Marcusem- powiedział Alan. Pokiwałam głową i w czwórkę usiedliśmy na kocu.

-Chcecie piwa? - spytałam, na co wszyscy pokiwali głowami. Podałam trzy ciemnozielone butelki moim znajomym i jedną wyciągłam dla siebie. Otworzyłam butelkę leżącym koło mnie płaskim kamieniem.

-Macie jeszcze? - spytał, dochodzący do nas Marcus z Blakem. Podałam im kolejne dwie butelki, na co cicho podziękowali.

~*~
Akurat gdy zabrakło nam piwa, zaczęło się ściemniać. Wszyscy postanowiliśmy przerzucić się na wódkę bo mamy jej aż 2 litry. Na szczęście ta przemiła pani ze sklepu dała nam w gratisie dziesięć kolorowych, plastikowych kieliszków. Jak za darmo, to czemu by nie skorzystać?

-Kochani moi mili!- krzyknął pijany Alex- wódeczka się skończyła. Trza iść po następne siedem litrów.

-Nie dasz rady wypić tyle- zaśmiał się Blake, z prawie zgonującego Alexa.

-Ja nie wypije? - powiedział, wstając- nie wiesz z kim zadzierasz kolego. Ten tu mężczyzna wypił piętnaście litrów wódki!

-Nie ty, a ja- powiedział Alan- ty też się myślisz w odróżnianiu nas?

Brat podniósł głowę z piasku i spojrzał na niego spod rzęs.

-Jeszcze mi powiedz, że to ty dzisiaj poszedłeś się wylać do wody- powiedział zdenerwowany- idzie po tą wódę bo na trzeźwo nie wytrzymam!

-Przecież nie jesteś trzeźwy- stwierdziła Dell.

-A mam ci chuchnąć? - spytał się jej z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

-Nie, nie chce umierać od tego smrodu- zaśmiała się przyjaciółka. Wszyscy zaczęliśmy chichotać pod nosem.

-Idzie ktoś ze mną po alkohol? - spytał Blake.

-Ja pójdę - powiedziałam. Odstawiłam kieliszek i wstałam lekko się chwiejąc. Od razu pojawił się przy mnie Blake.

-Może lepiej zostań? Pójdę z kimś innym- spytał się mnie szatyn.

-Z kim? - pokazałam na pijanych znajomych - sama cie nie puszczę.

-Dobrze już dobrze - podnosił ręce w geście obronnym. Zaśmiałam się cicho pod nosem i wzięłam jeszcze z torby jakieś pieniądze. Wyszliśmy z plaży i powoli zaczęliśmy się kierować w stronę najbliższego monopolowego.

-Ile masz lat?- spytałam.

-Dwadzieścia dwa- odpowiedział.

-Nie wyglądasz na takiego- przyznałam. Dałabym mu dziewiętnaście albo osiemnaście.

-A ty?

-Osiemnaście.

-Wciąż chodzisz do szkoły?

-Tak, ale za chwilę wychodzę z tej szkoły. Potem na studia do pracy.

-Studia? Jaki kierunek? - spytał z zaciekawieniem. Weszliśmy do małego sklepu. Blake wziął koszyk i od razu przeszliśmy na dział z alkoholem. Po drodze wrzuciliśmy kilka paczek chipsów i jakieś napoje.

-Co teraz bierzemy? - spytał, dochodząc pod daną część sklepu.

-A jak myślisz? - zaśmiałam się. Wzięłam kilka butelek wódki i razem poszliśmy do kasy. Zapłaciliśmy odpowiednią sumę i wyszliśmy ze sklepu.
Blake z racji tego, że to chłopak, niósł najcięższe rzeczy. Ja niosłam tylko siatkę ze słodyczami.

-Nie jest ci za ciężko? - spytał zmartwiony Blake. Spojrzałam na niego rozbawiona.

-Niosę tylko siatkę ze słodyczami- zaśmiałam się.

-No właśnie- oburzył się szatyn- daj to.

Podniosłam wyżej siatkę, na co chłopak głośno westchnął.
Reszta drogi minęła na wygłupianiu się i zabieranie sobie siatek.

Kim ty jesteś? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz