Pierwszy raz

1.3K 40 0
                                    

Zawahałam się, stojąc jeszcze w drzwiach. Po co on tu przyjechał? Wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie ma ochoty być przedmiotem jakichkolwiek rozmów, a teraz robi wszystko, żeby Eva, siedząc jak na szpilkach, czekała na mój powrót. Otworzył drzwi pasażera. Powoli podeszłam do samochodu i wsiadłam do środka.

- Co tu robisz? - zapytałam, kiedy zajął miejsce za kierownicą - Luca Cię przysłał?

- Sam się przysłałem.

To mi wyjaśnił.

- Ale... ostatnio odniosłam wrażenie, że raczej nie zależy Ci na rozgłosie. Nawet, jeśli miałby on dotyczyć wyłącznie mojego domu.

- Pozdrów siostrę. - powiedział, ale jakaś nuta w jego głosie sprawiła, że ciarki przeszły mi po plecach. On tymczasem spokojnie dodał - Miałem po drodze. A Ty nawet nie wiesz, do którego klubu Luki masz jechać.

Fakt. Założyłam, że do tego w Black Tower. Ale równie dobrze mogło to być z 5 innych miejsc. Mercedes szybko przemieszczał się ulicami miasta, choć na moje oko Jake nie łamał przepisów. Przyznaję, trochę się go bałam. W stalowych oczach był jakiś specyficzny chłód. Nawet wtedy, kiedy się uśmiechał.

Ale też trochę mnie... intrygował? Naprawdę lubiłam obserwować ludzi. I byłam w zasadzie pewna, że coś łączyło go z Marthą. Miałam też zamiar dobrze przyglądać się każdej napotkanej osobie, która mogła mieć jakikolwiek związek z Luką. Wydawało mi się, że dzięki temu będę w stanie ocenić, gdyby coś miało pójść nie tak i zdążę zwiać na drugi koniec świata, razem z rodziną. Lila nie musiała mnie straszyć. Sama wwiedziałam, że... właściwie nie wiem w co się pakuję.

- Barem rządzi Martha. - odezwał się Jake, przerywając mi proces myślowy - Wszystko Ci pokaże w praktyce. Tak najszybciej zorientujesz się, jak to wygląda i czego od Ciebie oczekujemy.

Pokiwałam twierdząco głową. Chciałam go jeszcze zapytać o kilka rzeczy, ale właśnie skręcił w znane mi już miejsce. Parking podziemny Black Tower. Miałam rację.

Kiedy wjechaliśmy windą na górę, klub był wciąż zamknięty. Otwarcie miało nastąpić za jakieś 45 minut. Za barem kręciła się Martha, jakiś chłopak i dziewczyna.

- To jest Amanda. Dzisiaj będzie się tylko przyglądać Waszej pracy, a od najbliższego weekendu będzie Wam pomagać. - przedstawił mnie Jake - To decyzja Luki.

Ostatnie zdanie sprawiło, że trzy pary oczu zmierzyły mnie baaardzo uważnym spojrzeniem.

- Amy - nieco nieśmiało wyciągnęłam rękę do każdego, zaczynając oczywiście od "szefowej".

Martha, Anne i James.

Martha, którą widziałam już u Luki. I którą podejrzewałam o nieco bliższą znajomość z Jake'iem. Anna, sympatycznie wyglądająca blondynka z pobliskiego miasteczka. I James, latynos z hiszpańskojęzycznej części świata.

- Witaj w klubie - dwuznacznie powitała mnie Martha, nieco rozluźniając atmosferę. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością. - Pracowałaś kiedyś za barem?

- Szczerze mówiąc, to nie - zakłopotana pokręciłam głową - Ale szybko się uczę - dodałam, próbując zrobić choć trochę lepsze wrażenie

- Ok, więc patrz dzisiaj na nas po prostu i śmiało pytaj, jeśli coś będzie niejasne i tak dalej. - powiedziała Martha - Jake! Wpadnij później! - zawołała za odchodzącym mężczyzną

Aż do otwarcia klubu przyglądałam się, jak barmani czyszczą ostatnie kieliszki, ustawiają alkohole, sprawdzają shakery, a kelnerki, ładne, młode dziewczyny, przecierają ostatnie stoliki i poprawiają służbowe uniformy.

Luca. (Zakończone. Będzie korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz