Halloween

119 10 2
                                    

Tajemniczy gość

Wylądowałem miękko na trawie nasłuchując jednoczenie odgłosów z oddali. Słyszałem dźwięki tętniącego życiem lasu, kroki i rozmowy ludzi, ale tego jednego wyjątkowego warkotu nie było mi dane usłyszeć.

'Uff... Można odetchnąć.' - pomyślałem z ulgą.

Zadowolony wyszczerzyłem się i rozejrzałem po okolicy. W oddali dostrzegłem sporych rozmiarów mur.

'Zamek.'

Tam zawsze działo się coś ciekawego, a ja po tych kilometrach ucieczki potrzebowałem lekkiej odskoczni. To też od razu skierowałem się w jego stronę. Zwinnie wdrapałem się na mur i dokładnie obejrzałem jego wnętrze. Proste, kamienne domki okalały ogromny zamek, który świecił się niczym choinka. Zaciekawiło mnie to, więc poleciałem dalej. Dyskretnie przycupnąłem na kolejnym murze. Wszędzie pospiesznie kręcili się ludzie. Jedni biegali poddenerwowani, inni opanowani prowadzili zapewne wysoko postawionych gości do wnętrza zamku. Po tym co zobaczyłem doszedłem do jednego wniosku - szykowała się impreza. Ruszyłem na dalsze oględziny.

Leciałem w górę wzdłuż jednej z wieży, gdy dosłyszałem podniesione głosy. Uwielbiałem ludzkie utarczki, kłopoty i zmartwienia, dlatego dyskretnie zaglądnąłem przez okno.

Pomieszczenie było ogromne. Na ziemi leżało kilka wzorzystych dywanów, na jednej ścianie naprzeciw ogromnego łoża wisiało wielkie lustro. Po za tym było kilka szaf i półek z książkami. Jednak wystrój mało mnie interesował. Bardziej skupiłem się na kłócącej się parze.

- Co ci strzeliło do tego pustego łba?! - krzyknął jeden z nich. Po mieczu u boku stwierdziłem, że musi być rycerzem. Był mocno zbudowany, odrobinę niższy od swojego rozmówcy, a do tego miał krótko przystrzyżone włosy. Mocno zmarszczone brwi przypominały mi mojego odwiecznego wroga.

- Nie podoba ci się? - zdziwił się jego rozmówca. - Jak byliśmy mali ciągle chodziłeś tak przebrany - tłumaczył. Szczupły szatyn obrócił się odrobinę w stronę okna, co pozwoliło mi rozpoznać z kim mam do czynienia. Był to nie kto inny, a sam król Oikawa. Czyli znajdowałem się na terytorium Aoba Yosei.

'No, no nieźle się zapędziliśmy.' - pomyślałem z rozbawieniem.

Trafił mi się ciekawy obiekt to też wysiliłem trochę swoje moce, by móc posłuchać o czym myśli ta dwójka.

' Głupi Śmieciokawa. Jak mógłbym założyć takie coś!'

' O co mu chodzi? Przecież ten strój jest idealny.'

- Właśnie jak byliśmy mali! Teraz jestem dorosłym mężczyzną i nie założę tego.

' Oj, doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Już dawno przestałeś być dzieckiem. Teraz jesteś silny, poważny, męski, sek... Stop. Stop. Skup się głupku. Znowu prawie odleciałeś! Tak. Tak. Strój. Skup się na nim. Co mu w nim nie pasuje?'

- Nie rozumiem dlaczego. - król Yosei odwrócił się w stronę regału z książkami. Ruch wydawał się całkiem naturalny, jednak zauważyłem lekką nerwowość i delikatny rumieniec na policzkach, który starał się ukryć. - Jest szyty na miarę, powinien pasować idealnie.

- I pasuje idealnie, aż za bardzo - warknął brunet.

W głowie Oikaway natychmiast ukazała się wizja rycerza w tym, że stroju. Doskonale opinała jego umięśnioną sylwetkę. Sam nawet stwierdziłem, że taki obrazek jest całkiem pociągający, jednak wizja ta zniknęła tak szybko jak się pokazała.

'I po co to wszystko? Dlaczego ja też mam się bawić w te przebieranki?'

Po chwili podwładny króla westchnął ciężko i zapytał już dużo spokojniej.

Halloween'owe przebieranki (IwaOi)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz