Dla SwEeT_Me231
Siedziałam sobie właśnie na dachu starej kamienicy w dwudziestej czwartej dzielnicy. Zaczęłam się zastanawiać skąd się tu w ogóle wzięłam. Co mnie tu przywiało? Czemu jestem taka jaka jestem? Nie powinnam być ghoulem. Jednookim, ani żadnym innym! Co było wprost niemożliwe, bym urodziła się ghoulem. Moi rodzice byli ludźmi. Byli, bo zostali zabici przez gołębi. Przeżyłam tylko ja, bo w porę uciekłam. Zginęli przeze mnie...
A właśnie. Już wiem co tu robię. Czekam na wieczorny patrol gołębi. Zamierzam zadać im tyle bólu, na ile tylko będzie mnie stać!Już przeszło dziesięć lat jestem sama. Dziesięć lat temu, w piątek 28 maja zostałam pozbawiona wszelkiej rodziny. Na szczęście uratowało mnie Anteiku. Pomagam im i chronię ich. Pragnę się im odwdzięczyć.
Są dla mnie jak rodzina.Właśnie zjawiło się kilku gołębi. Zabili pięć ghouli, które żywiły się jakimś korpo-świrem. Nie obchodziło mnie to.
Założyłam moją białą maskę mima i zaskoczyłam z dachu, lądując tuż obok czterech gołębi.- Ładnie to tak przerywać komuś kolację? - spytałam zaczepnie. Jak zwykle zadziałało. Trzech funkcjonariuszy rzuciło się na mnie, a jeden próbował zaatakować o tyłu. O nie nie. Nie ze mną te numery.
Wyskoczyłam do góry i uwolniłam swoje kagune.
Walkę zakończyłam dosyć szybko, ale zadając im jak najwięcej cierpienia.- To moja dzielnica. - usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam niebiesko-włosego(?) chłopaka, stającego na dachu.
- Gówno mnie to obchodzi. - odwarknęłam. Śmieć. Panoszy się jak król.
- Wynoś się stąd!
- Bo co mi zrobisz? Nakrzyczysz na mnie? O jej! Ale się boję! - krzyknęłam, teatralnie poruszając rękami. Chłopak się zaśmiał i zeskoczył z dachu, pojawiając się tuż przede mną.
- A więc to Ty jesteś jednookim ghoulem poczętym przez ludzi. Niebywałe. - zdjął swoją maskę i uśmiechnął się zawadiacko. Prychnęłam i na odchodne pokazałam mu środkowego palca. Ruszyłam przed siebie, całkowicie ignorując wrzaski poszczególnych przechodniów.
Nagle ktoś mnie złapał za rękę i wciągnął do tej samej, ciemnej uliczki. Po chwili zostałam przygwożdżona do ziemi przez niebiesko-włosego. Usiadł mi na biodrach i unieruchomił ręce. Wiedziałam, że mu się nie wyrwę, więc leżałam spokojnie. Zdjął moją maskę. Z jego twarzy nie schodził ten chytry uśmieszek.
- I co się tak szczerzysz? - prychnęłam.
- Mogę Cię teraz z łatwością zabić, a Ty nadal pyskujesz. - zauważył.
- To mnie zabij. Droga wolna. Nawet krzyczeć nie będę. - wzruszyłam ramionami, zachowując obojętny wyraz twarzy.
Chłopak wstał i podał mi rękę, którą niechętnie chwyciłam.
- Dołącz do Aogiri.
- W życiu. Nie będę popychadłem psychopaty z trzynastki. - prychnęłam.
- Nie musisz być. Masz dwa wyjścia. Albo dołączysz, albo Cię zabije.
- To mnie zabij. - uśmiechnęłam się do niego złośliwie. - Czekaj, ja cię kojarzę. Kirishima?
- Yhm. Nie znałaś mnie? Czuję się urażony. - złapał się teatralnie za serce. Jak chce to potrafi być zabawny.
- Znałam cię. Takiego idioty trudno nie kojarzyć. - zakpiłam. W rzeczywistości jednak darze go uczuciem. Kocham go od chwili, gdy nieświadomie uratował mi życie, zabijając grupę 20 gołębi.
- Coś Ty powiedziała?! - przycisnął mnie do ściany. Próbowałam się wyrwać, ale unieruchomił mi ręce nad głową.
- Gówno, jak nie słyszałeś! - droczyłam się z nim, chociaż wiedziałam, że może to przynieść opłakane skutki.
- Nie myślisz tak, [imię]. - zbliżył swoją twarz jeszcze bliżej mojej. Wyczułam w jego głosie nutkę pożądania.
- A-a skąd mo-możesz to wiedzieć dupku?! - cholera! Zająknęłam się! Nagle warknął. Zaczynam się go bać. Wygląda na naprawdę wkurzonego.
- Przeproś. - szepnął mi do ucha, na co się wzdrygnęłam.
- N-nie. - mruknęłam nieco przestraszona.
- Przeproś. - powtórzył, jeżdżąc językiem po mojej szyi. A mogłam jednak wziąć ten szalik!
- Ni-nigdy.
Nagle chłopak wpił się agresywnie w moje usta. Zacisnęłam wargi jak tylko mogłam, ale on językiem je bezproblemowo uchylił i zaczął badać moją jamę ustną.
- Umm!! Ym!
Gdy zaczęło mi brakować powietrza odsunął się na chwilę, by zaraz znowu wpić się w moje usta. Całował zachłannie i namiętnie. Zaczęłam oddawać pocałunki. Wypuścił moje ręce, które od razu wplątałam w jego miękkie włosy.
Rękami sunął po mojej talii, zatrzymując się na pośladkach. Ścisnął je, przez co jęknęłam mu w usta. Zjechał na uda i podniósł mnie, przyciskając mnie jeszcze bardziej do ściany. Naparł na mnie, przez co musiałam owinąć się nogami wokół jego bioder. Gdy zabrakło nam powietrza odsunął się ode mnie.
Po chwili jeszcze raz zatopił się w moich ustach i mnie puścił.- Jesteś moja.
- Możesz sobie pomarzyć. - warknęłam zarumieniona.
- A te rumieńce to skąd. - zakpił ze mnie, opierając swoje czoło o moje.
- Z-zimno mi i tyle. - odwróciłam głowę. Zaśmiał się.
- Chodź do mnie. - złapał mnie za rękę, prowadząc w nieznanym mi kierunku.
***
CZYTASZ
One Shots [Anime] PL ✏️
FanfictionOd jakiegoś czasu w głowie kłębi mi się wiele opowieści, których nigdy nie napiszę jako książkę. Postanowiłam, że gdzieś muszę to zapisywać i tak powstał pomysł na one-shoty z Anime. -Akagami no Shirayuki-hime -Akatsuki no Yona -Amnesia -Assassinat...