Czwartkowy wieczór w całym Seulu był po prostu zwyczajny.
Gdzieś na okolicznych placach zabaw bawiły się dzieci, na ulicach głośno rozbrzmiewaly silniki aut ludzi wracających z pracy a na ławkach w parkach głośne rozmowy emerytów, dla których dzien właśnie się konczył. Wszystko było zwyczajne. Zwyczajni ludzie, zwyczajne miejsca, zwyczajny wieczór.
W jednym z mieszkań dość starej kamienicy żył zupełnie zwyczajny chłopak o imieniu Taehyung. Jak co wieczór zwyczajnie siedział okryty kocem pijąc gorącą czekoladę i patrząc przez okno na spadające liście przykrywające i tak już ledwo widoczny chodnik.
Picie gorącej czekolady było jego codziennością, ale nigdy nie powiedziałby, że jest zwyczajne. Kiedyś pijał ją z mamą, później towarzystwo mamy zmieniło się na jego najlepszą przyjaciółkę Jisoo, następnie na Jungkooka, z którym jak sie okazywalo goraca czekolada smakowala najlepiej. Taehyung był tak malostkowyn czlowiekiem, ze mógł w ulamku sekundy przypomniec sobie kazdy smak goracej czekolady i przypisana do niej chwilę. Pamiętał tą zwykłą, którą robiła mu mama. Dodawala mu do niej łyżeczkę miodu, aby jej kruchy synek nabral chociaz trochę masy (co i tak nie przynosiło wyczekiwanych skutków). Był jednym z tych chłopców, którzy bardziej dbają o swój wygląd zewnętrzny, co często nie umykało rówieśnikom i było powodem drwin.
Pamiętał tą czekoladę z pomarańczową skórką, która pijał z Jisoo. Jisoo była jego pierwszą i najlepszą przyjaciółką. To jej pierwszej zwierzył się z tego, że bardziej od dziewczyn podobają mu się chłopcy. W zasadzie to jej nie przeszkadzało. Pomarańczowa skórka kojarzyla mu się ze sweterkiem dziewczyny, który sam pomagał jej wybrać tego dnia, którego przekonał się na własnej skórze co to miłość od pierwszego wejrzenia. Pamiętał również o tej, jego zdaniem najlepszej, tej truskawkowej, którą pił z Jungkookiem. Pili ją przytuleni okryci kocem patrząc przez okno swojego mieszkania na Seulska ulicę. Tym samym kocem, przez to samo okno, w tym samym mieszkaniu. Chociaż czy aby na pewno wszystko było to samo?
Truskawki kojarzyły mu się z tymi truskawkowymi ustami bruneta, których bylo mu dane pierwszy raz zasmakować właśnie przy gorącej czekoladzie. Spadająca łza wzruszenia przypomniała mu o tym cudownym wydarzeniu, które miało miejsce nie spełna rok temu. Wtedy on i jego króliczek oglądali jedną z beznadziejnych francuskich bożonarodzeniowych komedii w telewizji. Jungkook kochał komedie. Był ekstrawertykiem, który uwielbiał pić mleko bananowe, rozmawiać z ludźmi oraz Taehyunga. Okej, w zasadzie kochał komedie i Taehyunga. No dobra, kochał Taehyunga; który w odróżnieniu od niego był okropnym introwertykiem lubującym się w książkach, spacerach po galeriach sztuki i Jungkooku. Tamtego dnia byli umówieni na wspólne oglądanie komedii oraz picie gorącej czkolady o smaku pierniczkowym. Pech albo szczęście chciało, żeby w gorącej czekoladzie znalazł się rum, który w większej ilości spowodował u starszego blondyna zdobycie się na większą odwagę. Jungkook jak zwykle bawił się świetnie przy tego typu filmach. Zaś drugi z nich wcale nie narzekał. Od czasu do czasu obserwował go z lekkim uśmiechem na ustach, co wcale nie umknęło młodszemu brunetowi. Taehyung w pewnym momencie po prostu zatrzymał film i usiadł na stoliku w taki sposób aby mieć twarz Jungkooka na wysokości swojej, a jego nogi między swoimi.
- Jungkook, kocham Cię. - powiedział najszybciej jak tylko potrafił tak aby żadna literka nie powtórzyła się omylnie dwa razy, bowiem lubił się jąkać w stresujących momentach.
-Do szalenstwa -odpowiedział brunet, aby zaraz złapac starszego za jego policzki przysuwając tym samym do siebie jeszcze mocniej zastygając w pocałunku na długą chwilę.
Od tamtego czasu oficjalnie zostali parą będąc przy tym najszczęśliwszymi ludźmi pod słoncem. Jednak to wszystko musiało się kiedyś skonczyć. Taehyung pamięta tą ananasową czekoladę, którą pił w jednej z Seoulskich kawiarnii tego dnia, w którym wszystko się zmieniło. Czekał wtedy na Jungkooka, który miał odebrać wyniki badań od lekarza. Już wtedy wszystko było stracone, ale oby dwoje nie dawali po sobie poznać jak bardzo się boją. Kolejno napływające do oczu łzy sygnalizowały, że czas przejść do tej przesłodzonej, barwionej cieczy, którą trudno nazwać czekoladą, jaką kupywał w szpitalnej maszynie odwiedzając swojego króliczka. Jej smak kojarzy ze słonymi łzami, które spływały niczym wodospad gdy widział jak jego promyczek walczy z chorobą stawając się coraz słabszym. Taehyung był w takim stanie, że nawet odgłos otwierania drzwi go nie zaniepokoił. W zasadzie klucze miała tylko jego przyjaciółka, a kroki na pewno nie należały do tej drobnej dziewczyny (chociaż na początku miał dość spore wątpliwości). Nie zadał sobie nawet trudu odwrócić głowy, w zasadzie było mu już wszystko jedno. Dopiero kiedy usłyszał za plecami głos Jungkooka na jego ciele pojawiła się gęsia skórka.
-Taehyung, kochaj się ze mną tak jak wtedy kiedy wszystko było dobrze, proszę pozwól mi zapomnieć o tym, że umieram.
Blondyn nie wiedział co ma zrobić. Jednocześnie chciał wylać całą złość na Jungkooka, wykrzyczeć, że przez niego żyje w ciągłym strachu bojąc się o jego życie, nie śpi i płacze po nocach, żeby później gdy go odwiedza być pełnym energii i dodawać mu otuchy, ale z drugiej strony jedyne czego pragnął to znów wbić się w jego lekko blade, ale nadal truskawkowe usta. Rzucił się na szyję młodszego i zaczął całować. Nie musiał długo czekać, aż młodszy odwzajemni gest. Ich usta kolejny raz połączyły się w jedność. Jungkook mimo przedeczesnego opuszczenia chemioterapii i walki z rakiem, która go niesamowicie osłabiła potrafił unieść kruche ciało swojego chłopaka i delikatnie położyć na łóżku.
(Tutaj wklej scenę seksu gdzie Jungkook jest top)
Następnego ranka Taehyung obudzony zapachem świeżo zaparzonej kawy zaczął szukać wzrokiem jego chłopaka. Po Jungkooku nie było widać ani śladu w sypialni, w której przecież jeszcze wczorajszej nocy było głośno wołane jego imię, a ciuchy walały się po całej podłodze. Taehyung udał się w stronę kuchni mając nadzieję, że chociaż tam zastanie swoje słoneczko, jednak jedyne co dostrzegł to talerz z dwoma grzankami, kawę i zielone pudełko. Nigdzue nie bylo Jungkooka. Chłopak ze łzami w oczach otwarł pudełko w którym był spory zapas torebek gorącej czekolady o truskawkowym smaku oraz list.Bał się go przeczytać, ale jednocześnie chciał się jak najszybciej dowiedzieć co takiego miał do przekazania mu jego chłopak.
"Wczoraj lekarz powiedział mi, że mogę nie dożyć soboty. Nie chciałem, żebyś widział jak umieram. To była moja najpiękniejsza ostatnia noc. Dbaj o siebie. Kocham Cię do szalenstwa, Kook."
~~~~~~
nagroda za wygrany zakład for @xuejoi
wzasadzie mv do airplane pt. 2 dopiero się robi ale już wiadomo ze przegralam XDD
ps wiem ze mial byc smut ale ja po prostu jestem w to okropna : ((
YOU ARE READING
Hot chocolate // vkook
Fanfiction"Wczoraj lekarz powiedział mi, że mogę nie dożyć soboty. Nie chciałem, żebyś widział jak umieram. To była moja najpiękniejsza ostatnia noc. Dbaj o siebie. Kocham Cię do szalenstwa, Kook."