Rozdział 1

169 4 0
                                    

Początek

Chłodne wieczory powróciły wraz z nadejściem listopada. Kolorowe liście powoli znikały. Zamiast nich czerń i szarość oplatały cały świat. Hana siedziała w swoim pokoju. Bawiła się pluszowym misiem. Jej matka na dole znów coś krzyczała. Domyśliła się że wrócił tata. Uciekła do łóżka i udawała że śpi. Bała się go bardzo. Nie rozumiała wielu rzeczy, które robił jej i mamie, kiedy wracał z pracy. Nawet nie wiedziała gdzie pracował. Zawsze był elegancko ubrany. Przychodziło z nim sporo mężczyzn. Kiedy rozmawiali, dziewczynka nie miała wstępu na niższe piętro. Raz kiedy go nie posłuchała i zeszła na dół, złamał jej rękę. Od tego czasu, nigdy nie odważyła się, zlekceważyć jego zakazów i nakazów. Jej tata nosił broń przy sobie. Nie mogła chodzić do szkoły jak normalne dzieci. Uczyła się w domu i spędzała tam większość czasu. Jej mama również bała się taty. Tej nocy Hana usłyszała jej krzyk i strzał. Później ktoś szedł na górę. Schowała się pod łóżkiem. Ktoś przekroczył próg jej pokoju. Drzwi otworzyły sie powoli.

-Czyli jednak ta zdradliwa dziwka ją gdzieś ukryła. I dobrze kurwa. Mam dwie kurwy z głowy.- usłyszała głos swojego taty. Strach sparaliżował ją całkiem. -Chyba że smarkula wyszła sama z łóżka.- głos zabrzmiał głośniej.

-Szefie! Jakiś samochód podjechał.- powiedział mężczyzna w średnim wieku, który zawsze był blisko jej taty.

-Jaki samochód?- warknął ojciec Hany.

-Jakieś czarne BMW z kuloodpornymi szybami.- odpowiedział mu mężczyzna.

-Kurwa. Jeszcze tego mi trzeba. Najpierw dowiaduję się, że moja skurwiała żona mnie zdradziła, że moje dziecko to jakiś bachor nędznego frajera, a teraz jeszcze jakieś marne kurwy podjeżdżają mi pod dom. Tego już kurwa za wiele.- warknął wkurwiony jak jeszcze nigdy. Wyszedł z pokoju. Kiedy Hana przestała słyszeć kroki, wyszła spod łóżka. Złapała misia i cofnęła się do okna, obserwując cały czas drzwi. Nagle poczuła jak ktoś ją łapie. Zanim zdążyła zrobić cokolwiek i wyrwać się z szoku, siedziała w aucie. Poczuła ukłucie w ręcę. Zrobiło jej się ciemno przed oczami. Odpłynęła. Ocknęła się w niezbyt dużym pokoju. Mała lampka oświetlała pomieszczenie. Dziewczynka była przestraszona. Usłyszała szmer, z jednego z ciemnych kątów pokoju. Spojrzała w tamtą stronę. Powoli jej oczom zaczęła się ukazywać ciemna sylwetka. Siedząca na krześle.

-Już się obudziłaś?- zapytał niski, głęboki, męski głos. Dziewczynka próbowała się przyjrzeć postaci. Nie rozpoznawała tego głosu. Powoli skinęła głową twierdząco. -Nie musisz się mnie bać. Nic Ci nie zrobię.- oznajmił mężczyzna.

-Kim pan jest?- zapytała w końcu.

-Jestem Chan Taoshi. Chciałbym powiedzieć, że jestem przyjacielem Twojego taty... ale nie będę Cie okłamywać. Jesteś Won Hana tak?- spytał wychylając się do światła. Dziewczynka skinęła głową. -Dobrze. Ile masz lat?- zapytał wlepiając w nią swoje czarne oczy, które otaczały liczne zmarszczki. Kilka jego siwych włosów zalśniło przy świetle.

-10 proszę pana.- wydusiła z siebie.

-A~ to już jesteś dużą dziewczynką. Chyba miś Ci nie będzie potrzebny, co?- spytał machając przed nią zabawką.

-Jest mój!- krzyknęła oburzona, wyrywając mu z rąk zabawkę.

-Dobrze, dobrze. Nie denerwuj się tak. Wiesz że, teraz należysz do mnie?- spojrzał na nią całkiem poważnie.

-Nie należę do nikogo. Nie jestem przedmiotem.- odparła Hana lekko oburzona.

-Oj należysz... i będziesz należeć do póki Twój tatuś nie zapłaci nam za Ciebie.- powiedział po czym wyszedł.

-On wam nigdy nie zapłaci! On mnie nienawidzi!- wrzasnęła dziewczynka. Następnie padła na łóżko i zaczęła płakać w poduszkę.

Mężczyzna nie pokazywał się u niej przez dłuższy czas. Codziennie ktoś przychodził do niej z jedzeniem. Przez pierwszych kilka dni nie jadła niczego. Z nikim nie rozmawiała. Nawet nie podnosiła wzroku jak przychodzili. Po pół roku w końcu się odezwała. Wtedy też wrócił Taoshi.

-Ty dalej tutaj laleczko?- zapytał złośliwie.

-Mówiłam Ci że ten kretyn nie zapłaci.- odparła oburzona.

-Nie ładnie tak mówić o swoim tacie.- powiedział mężczyzna siadając na krześle.

-To zwykły psychol. Najchętniej nie oglądałabym go, już nigdy w życiu.- burknęła wściekła.

-No... nie oddam Cie mu. Ale skoro nie płaci, to muszę sobie zrobić z Ciebie jakiś pożytek. Wyuczymy Cie na gosposię.- odparł z uśmiechem. Po chwili do pokoju weszło dwóch mężczyzn. Podeszli do Hany i podnieśli ją. Dziewczynka była strasznie uparta, przez co dalej została w pozycji siedzącej. Miała założone ręce na piersiach i obrażoną minę. Rozbawiło to bardzo mężczyzn.

-Aigoo.- rzucił jeden. Chciał dotknąć jej policzka palcem. Hana bez zastanowienia ugryzła go.

-U~ a~ agresywna dzidzia.- palnął drugi. Przez następne 4 lata, była uczona gotowania i sprzątania. Jednak kiedy tylko mogła wymykała się i robiła to co chciała. Czasem uciekała do salonu, żeby oglądać telewizję. Innym razem zamykała się w pokoju muzycznym i grała na instrumentach. Czasami wchodziła do pokoju, gdzie ludzie Taoshiego ćwiczyli i sama uczyła się strzelać. Wielokrotnie przeszkadzała w spotkaniach, czy imprezach. Wymykała się całkiem z domu i uciekała na miasto. Zawsze jednak ją znajdowali i zabierali znów do jej porywacza. Nigdy nie poszła na policję. Bała się że oddadzą ją ojcu. Wolała siedzieć zamknięta w izolatce, przez tydzień czy dwa. W końcu na czas chodzenia po domu, zaczęli jej zakładać kajdanki. Kiedy skończyła 16 lat, wszystko zmieniło się. Dalej próbowała uciekać. Tym razem jednak, udawało jej się wydostawać na dłużej. Kiedy uciekała nie trafiała do izolatki. Przynosili jej jakieś dziwne stroje i kazali w nich chodzić. Nie miała wyjścia i musiała to robić. W innym wypadku skończyłaby naga, w domu pełnym facetów, a raczej starych zboczeńców, którzy kiedy tylko mieli okazję obmacywali ją i rzucali durnymi tekstami. Dziewczyna kilka razy nie wytrzymała. Biła się z nimi, drapała ich i nawet groziła im bronią. Obiecała sobie że, chociaż dziewictwo będzie jedyną rzeczą, której jej nikt nie odbierze. Od zawsze była zamknięta. Jedyną rzeczą o jakiej śniła i marzyła była wolność. Przerażała ją myśl że, jej może się doczekać dopiero po śmierci. Zaznawała szczęścia, dopiero jak słyszała muzykę, lub była na zewnątrz. Próby samobójcze odpuściła sobie po piątym razie. Za każdym razem ją ratowali. Za każdym razem ją straszyli. Budziła się naga w łóżku, na około niej stało pełno facetów. Patrzyli na nią i oblizywali się. Wyglądali tak strasznie obrzydliwie. Hana nienawidziła ich najbardziej na świecie. W końcu skończyła 18 lat. Taoshi znów się u niej pojawił.

-Dzisiaj Twój wielki dzień. W końcu jesteś oficjalnie dorosła.- powiedział wchodząc do jej pokoju.

-Czy to znaczy że puścisz mnie i będę sobie mogła iść i nie będę musiała oglądać Twojej wstrętnej gęby więcej?- spytała z udawaną nadzieją.

-Raczej... tak sobie myślałem. Znamy się dość długo. Wyrosłaś na naprawdę śliczną kobietę. Może... zostaniesz moją żoną? Wtedy będziesz mogła tu zostać i robić co tylko chcesz.- powiedział z obrzydliwym uśmiechem na ustach.

-Wolałabym wylizać zagrzybiałe stopy menela niż zostać Twoją żoną.- odparła z obrzydzeniem.

-Tak myślałem. Pakuj się.- nakazał. Hana złapała jedynie swojego misia pluszowego.
-Tylko to chcesz zabrać?- zapytał zaskoczony Taoshi.

-A co? Mam brać te szmaty z sexshopu, które każesz mi nosić?- spytała oburzona.

-Nie chcesz wiedzieć gdzie idziesz?- dopytał mężczyzna.

-Nie obchodzi mnie to. Gdziekolwiek nie pójdę i tak ucieknę.- burknęła zła.

-Dobrze więc. Pamiętaj tylko że, nie wszyscy na tym świecie, będą dla Ciebie tak mili jak ja.- odparł poważnie. Jeden z mężczyzn podszedł do niej i założył jej kajdanki. Sprowadzili ją do salonu. Ustawili pod ścianą i kazali siedzieć cicho.

Słodka wolnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz