Rozdział 15

206 9 1
                                    



Przygotowania do balu bożonarodzeniowego trwały w najlepsze. Wszyscy rozmawiali tylko o tym. Dziewczyny w co się ubiorą, chłopaki kogo zaproszą. Jednakże pojawiło się niepokojące niebezpieczeństwo. Podejrzewano ,że jakiś wampir grasuje w szkole, ponieważ systematycznie do pielęgniarki przynoszono uczniów niemal całkowicie wyssanych z krwi.

Siedziałam na parapecie okna wpatrując się w biały krajobraz błoni Hogwartu. Próbowałam jakoś pozbierać myśli. Malfoy od paru dni próbuje wyciągnąć ode mnie co mnie trapi. Nie mogę mu jednak tego powiedzieć. Zniszczyłoby go to.  

Znów poczułam głód. Skończyły mi się zapasy. Znów zaczęłam tracić nad sobą kontrolę. To pieprzone przekleństwo. Gdy do pomieszczenia wszedł Malfoy od razu z niego wybiegłam. Czując pulsującą w jego żyłach krew nie mogłam nad sobą panować. Biegłam i biegłam szukając kolejnej ofiary. Niestety na mojej drodze stanął Cedric Diggory. Odciągnęłam go na bok i wbiłam kły w jego tętnicę szyjną. Piłam łapczywie. Nagle ujrzałam na drugim końcu korytarza Malfoy'a patrzącego z przerażeniem na moją osobę. Gdy skończyłam położyłam mojego dawce na ziemi i uciekłam do łazienki prefektów. Niestety Draco pobiegł za mną.

-Jak to się stało? -zapytał podchodząc do mnie.

-Nie podchodź!- zawołałam cofając się.

-Wiem ,że nic mi nie zrobisz.-powiedział nie  zatrzymując się.

-Szkoda ,że ja nie jestem tego taka pewna.-odpowiedziałam spuszczając głowę ścierając ostatnie krople krwi z kącików ust.

-Ponownie zapytam , jak to się stało?-powtórzył stając naprzeciwko mnie patrząc mi prosto w oczy. 

-Odkąd zdjęłam bransolety obudziła się moja żądza krwi.-odpowiedziałam smutno patrząc na podłogę.

-Razem damy radę. Może po prostu poprosisz Snape'a o nowe bransolety?

-Nie ! Były one symbolem mojego zniewolenia! Nigdy ich już nie założe!

-W takim razie jak chcesz sobie z tym poradzić?

-Nie mam pojęcia. Wiem ,że dzięki moim uwolnionym mocom mogę czuć się bezpiecznie, bo sam Voldemort dla mnie nie jest z nimi straszny ,jednak...

-Teraz inni nie są bezpieczni gdy jesteś w pobliżu.-dokończył za mnie.-Może pielęgniarka ci pomoże?

-Oszalałeś!?- podniosłam się - Przecież przez to przyznałabym się do tych wszystkich ataków, wywaliliby mnie ze szkoły! O ile nie wsadzili do askabanu...

-Tam na pewno nie trafisz kochanie.-powiedział dotykając dłonią mojego policzka.

Zaczęłam płakać.

-Twoje łzy...-ledwo wydusił z siebie.

-Co z nimi?-podniosłam wzrok.

-Sama zobacz...

Podeszłam do lustra. Moje łzy wyglądały jak krew. Właściwie to nią dokładnie były. 

-Kochanie?

-Odejdź! 

-Odejdź! 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Nie.-powiedział twardo.

-Nie chcę cię skrzywdzić , nie panuję nad tym.

-Razem damy radę. Musimy tylko postarać się by nikt więcej nie dowiedział się o naszym małym sekrecie.

Idealna z przymusu ~ Draco Malfoy (zawieszone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz