Roz. 3 "Tylko nie Wa-chan"

56 5 0
                                    

Zaraz po usłyszeniu swojego budzika, wstałam na równe nogi i lekko się przeciągnęłam. Wyszłam spod łóżka i zaczęłam się szykować do szkoły. Niestety nie mogłam znaleźć swojej koszulki na zmianę. Przeszukiwałam cały dom, aż w końcu znalazłam ją za biurkiem. Szybko ją otrzepałam i schowałam ją do mojej torby sportowej.

Gdy zorientowałam się ile zostało mi czasu, do rozpoczęcia treningu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gdy zorientowałam się ile zostało mi czasu, do rozpoczęcia treningu. Szybko wybiegłam z mojego domu, zapominając totalnie o swoim drugim śniadaniu. Tfu nawet o samym śniadaniu. Biegłam tak szybko, że ledwo co zobaczyłam jakieś szczegóły. W pewnym momencie poczułam jak na coś wpadłam. Wylądowałam na ziemi i cicho jęknęłam z bólu.
-Gomen nasai. Nie patrzyłam jak biegnę.
-No proszę znów się widzimy. To musi być przeznaczenie.
Ten głos od wczoraj jestem w stanie tylko do jednej osoby dopasować. Zmarszczyłam brwi i podniosłam się bez jego pomocy.
-Nie, to mój fart. Przeznaczenie i los występuje tylko w mitologi i bajkach.
-Jak dla mnie to szczęśliwy fart. Kuroo Tetsurou.
-Wakane Hono.
-Co ci tak śpieszno z samego rana Wa-chan?
-Po pierwsze tylko nie Wa-chan. Wolę całe swoje imię, a po drugie biegnę na trening. Na razie.
I ruszyłam dalej. Zanim jednak udało mi się ruszyć, zobaczyłam jak na jego twarzy pojawia się dziwny uśmieszek. Aż na sam jego widok mnie ciarki przeszły. Po chwili byłam już na sali gimnastycznej.
-Yo Wakane. Coś ty taka zadyszana?
-Nic nie mów. Nie dość, że nie mogłam znaleźć swojej koszulki na zmianę, to wpadłam na tego podrywacza, o którym ci wczoraj pisałam.
-Wakane przypomnij mi. On miał częściowo zakryte jedno oko?
-No tak. A co?
-Znowu się widzimy Wa-chan.
Czułam, jak jego oddech owija się wokół mojej szyi, jak jakiś szalik. Szybko od niego odskoczyłam i nie odwracając się do niego, powiedziałam.
-M-Mówiłam coś o tym.
Natychmiast poszłam do szatni ciągnąc moją przyjaciółkę za sobą. Zamknęłam za nami drzwi i spokojnie opowiedziałam całą dzisiejszą sytuację.

Na salę wyszłyśmy ubrane już w nasze stroje i gotowe na naprawdę długi rok szkolny. W szczególności ja. Nie sądzę, żebym miała od niego spokój, ale warto mieć nadzieję. Stanęłyśmy obok naszych trenerów i patrzyłyśmy jak powoli zbiera się cała drużyna. Wśród wszystkich udało mi się rozpoznać tego chłopaka, który ganiał za Ayame. Czyli wystarczy ją tylko tutaj sprowadzić. Przez jakiś czas słuchałyśmy gadaniny naszego kapitana. Sama zaczynałam powoli przysypiać, ale pozostawałam na jawie. Gdy skończył, szepnęłam do swojej przyjaciółki
-Lepszej przemowy wygłosić nie mógł.
-Zgadzam się...Twój kuzyn już by lepiej to rozkręcił.
Mimowolnie się zaśmiałam, jednak po chwili na moją twarz wkradł się znany moim przyjaciołom kamienny wyraz twarzy. Miałam go tylko wtedy, gdy o kimś myślałam. A tą osobą był mój starszy brat. Przez dobre kilka lat nie daje o sobie znać.
-Wakane wszystko gra?
-O. Jasne. Nic mi nie jest.
-Dziewczyny pomożecie nam?
-Jasne Yaku-san!
Chodziarz na chwilę mogłam się oderwać od tej myśli

Po pierwszej lekcji siedziałam lekko przygnębiona i zamyślona przy swojej ławce. W głowie cały czas miałam swojego brata. Chciałabym go spotkać, czy nawet pogadać przez telefon. Tylko są dwie przeszkody. Nie odzywa się i jestem na niego zdenerwowana. Fakt tęsknie za nim, ale powinien wiedzieć, że tak się nie robi. Nie swojej młodszej siostrze.
A-Halo ziemia do Wakane. Słuchasz nas?
-Co...A tak...Słucham.
A-Coś nie sądzę. O czym mówiłyśmy?
-Emmm....Że idziecie po coś do picia?
N-Idziesz z nami?
-Podziękuję...Chciałabym chwilę pomyśleć.
N-Jasne porozmawiamy potem.
Jeszcze chwilę patrzyłam jak moje przyjaciółki idą w kierunku wyjścia z klasy. Zaraz potem odwróciłam głowę w kierunku okna i ponownie pochłonęłam się w swoich rozmyśleniach.

Pov. Natsuko

To nie ja z nią porozmawiam, tylko nasz kapitan. Ja już dopilnuję, żeby nie zwiała

Pov. Wakane 

Przez cały dzień rozmyślałam o Hikaru. To taki mój emo-mode. Tak to jestem spokojna i radosna, ale gdy tylko o nim sobie przypomnę, to zamykam się w sobie. Mógłby się cholera odezwać!!! To on nauczył mnie grać w siatkówkę i strzelać z łuku!! Dobra. Mój kuzyna nauczył mnie efektownie blokować, ale takie rzeczy jak odbiór, atak to on. Tym razem z tego kokona zamyślenia wyciągnęła mnie pewna osoba.
-Ohayo Wa-chan
-Kuroo-san. Błagam tylko nie Wa-chan. Ja na serio wolę swoje całe imię.
-Oj Wa-chan. Proszę. Wystarczy jak będziesz mówić mi Tetsurou.
-Co to to nie. Jesteś starszy, więc powinnam ci mówić z przedrostkiem san
-Dla mnie możesz zrobić wyjątek
Mimowolnie zaśmiałam się pod nosem. Trochę dziwne. Takim tanim tekstem na podryw mnie rozśmieszył. Jednak to i tak nie zmienia faktu, że takie tekściki na mnie nie działają.

Drużyna kotówWhere stories live. Discover now