Scenariusz - Jun

924 34 15
                                    


Jeszcze tylko chwila i... Tak ! Wreszcie mogłam przesiąść się na krzesełko , z którego na przeciw siedział mój UB Jun. Uwielbiałam go . Tydzień temu w moje urodziny dowiedziałam się ,że moim prezentem od rodziców jest fanmeeting z SEVENTEEN . Pewnie to z powodu ,mojego narzekania ,że nie mogę być na żadnym koncercie i moja mama nie wytrzymała. Musiała kupić mi bilet. Spełniła moje największe marzenie. Teraz spoglądałam w czekoladowe oczy mojego ukochanego idola. Nie wierzyłam ,że to się dzieje. Jun uśmiechnął się do mnie promiennie a ja mu zawtórowałam . Dałam mu album ,żeby się podpisał. Kiedy już chciał to zrobić , spojrzał się na mnie pytająco.

- Naprawdę chcesz abym podpisał akurat to zdjęcie ? - zapytał wskazując na ilustrację, która przedstawiała do w śmiesznej ale uroczej pozycji. - Inne Carat wybierają zdjęcia , na których jestem przystojny.

- Dla mnie to jest najlepsze zdjęcie. - zarumieniłam się i cicho zaśmiałam . W jednym momencie poczułam coś mokrego na policzku. Były to łzy. Łzy szczęścia. Junhui widząc to otarł kroplę kciukiem i otoczył swoimi dłońmi moją twarz.

- Nie płacz. Do twarzy Ci w uśmiechu. Komik Wen, zajmie się tym , byś była szczęśliwa. - zaraz po tych słowach wziął marker i narysował mi kotka na twarzy. Czując łaskotki ,nie mogłam powstrzymać śmiechu. Chłopak uwielbiał kotki, więc nie dziwiłam mu się. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy i musiałam przesunąć się by iść do następnego idola. Ten zapisał coś jeszcze szybko koło zdjęcia i oddał mi rzecz.

Po wyczerpujących ale jakże radosnych i miłych 3 godzinach, siedziałam w aucie i zmierzałam do mojego domu. Moja mama myślała ,że będę padnięta i pójdę spać ale jak na złość, musiała jej wszystko opowiadać. Leżąc już w moim pokoju przeglądałam album i właśnie natrafiłam na fotografię Juna. W lewym dolnym rogu dostrzegłam cyferki. Przez chwilę miałam myśli ,że to jego numer. Szybko oddaliłam je od siebie. Pewnie mam już urojenia od tych wrażeń.

Będąc w szkole , opowiedziałam całą historię z albumem mojej przyjaciółce. Ona nalegała bym zadzwoniła. Z pewnym oporem uległam jej. Po skończonych lekcjach udałam się w kierunku przystanku autobusowego. Będąc już w domu, po skończonym obiedzie, wzięłam jabłko po drodze i poszłam do sypialni. Otworzyłam książkę na stronie z numerem i wybiłam go na telefonie. Czując jak moje serce przyśpiesza nacisnęłam zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, drugi sygnał... Po trzecim chciałam już się rozłączać i myśleć ,że to tylko fikcja, że Jun , ten Jun z SVT dał mi swój numer ale słysząc głos w słuchawce zamarłam.

- Yoboseyo *? Jest tam ktoś ?- zapytał tajemniczy głos. Szybko się otrząsnęłam.

- H-halo ? Mam na imię _____. Do kogo się dodzwoniłam ?

- Oh _____ ! Myślałem ,że nie zadzwonisz . To ja komik Wen! - wykrzyczał. Otworzyłam szerzej oczy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Na szczęście on mnie wyręczył.

-Moglibyśmy się spotkać jutro o 17:00 w parku obok starego drzewa ?

- O-oczywiście. - odparłam bez namysłu.

-Dziękuję i do zobaczenia. Cześć !- rozłączył się. Z tych wrażeń opadłam na łóżko. Nie mogłam zasnąć bardzo długo. Udało mi się dopiero o 5 nad ranem. Budząc się przetarłam oczy i włączyłam telefon , by zobaczyć która godzina. Widząc 13 na wyświetlaczu , szybko wyskoczyłam z łóżka i popędziłam do łazienki w celu odświeżenia się. Później znalazłam się przed ogromną szafą z ubraniami. Po wielkich trudach wybrałam zwiewną fioletową sukienkę i białe zakolanówki z kokardką. Makijaż był zbędny, ponieważ się nie malowałam. Byłam wystarczająco naturalnie piękna ,żeby nie wydawać fortuny na kosmetyki. Wystarczyłaby tylko cotygodniowa maseczka nawilżająca. Powolnym krokiem zeszłam do kuchni by coś zjeść. Akurat trafiłam na mamę, która przygotowywała sałatkę owocową. Do posiłku nalałam sobie jeszcze soku pomarańczowego. W prawdzie wyglądałam i zachowywałam się normalnie ale wewnątrz mnie wrzałam na myśl o Junie. Spotkam się sam na sam z gwiazdą i głównym bohaterem moich snów. Podziękowałam za posiłek i wyszłam do sklepu. Jak przeważnie na spotkaniu dostaje się coś od chłopaka, ja zawsze dawałam osobie czekoladę. Taki nawyk. Stojąc przy regale ze słodyczami sięgnęłam po czekoladę jogurtową. Jeśli mi smakowała powinna także smakować Hui.

W taki oto sposób z godziny 13 czas upłynął do 15:30. Dojście do parku zejdzie w 20 minut, więc miałam dla siebie około 2 godziny. Postanowiłam zacząć oglądać anime. Do końca serii zostały mi 4 odcinki. W miłej atmosferze na zegarku wybiła 16:35. W 5 minut założyłam buty i pożegnałam się z rodzicami , mówiąc, że idę do przyjaciółki. Wychodząc z domu założyłam słuchawki i wystukałam w YouTube ulubioną listę utworów. Na nieszczęście wypadło na cover Juna. Przez to jeszcze bardziej byłam zestesowana. Dochodząc do starego drzewa, które było pomnikiem przyrody usiadłam na ławce. Wypuściłam powietrze z ust. Za 2 minuty będę miała zawał. Poczułam na oczach czyjeś ręce.

- Zgadnij kto to.

- Wen Junhui, zgadza się ? - zaśmiałam się nerwowo.

- Dokładnie. - odpowiedział podając mi bukiet kwiatów. W tej chwili zwątpiłam , czy mój prezent za 4 złote go zadowoli,ponieważ jego kosztował przynajmniej 40. Pełna obaw wręczyłam mu czekoladę. On uśmiechnął się szeroko.

Dziękuję _____ ! Miałem właśnie na nią ochotę. - odparł. Klapnął obok mnie i odpakował łakoć. Moje czarne myśli kompletnie odpłynęły i rozluźniłam się. Było bardzo przyjemnie.

-Mmm, jakie pyszne . Chcesz spróbować ?- zapytał wkładając kostkę czekolady do buzi.

-Pewnie. - rzekłam. Chcąc sięgnąć do opakowania poczułam ,że coś przylega do moich warg. Chwilę po tym zasmakowałam mojej ulubionej czekolady i słodkich ust Juna. Całował mnie z pasją. Kiedy oderwaliśmy się od siebie patrzeliśmy sobie w oczy.

-Może to zbyt szybko ale chcę z Tobą spędzić resztę mojego życia. Kocham Cię _____.- odparł poważnie.

-Ja też Cię kocham komiku Wen. - zaśmiałam się i znowu połączyliśmy nasze usta.



Yoboseyo - Halo/ słucham ?

PS: Przepraszam ,ze scenariusze pojawiały


Scenariusze SEVENTEEN | ZAKOŃCZONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz