007.

296 14 0
                                    

Wróciliśmy z Viktorem do kuchni, nie wiem co mam o tym wszytkim myśleć.
Ten chłopak jest pierwszą osobą która się o mnie martwi, nawet moi rodzice mają gdzieś to co się ze mną stało, dla nich liczy się tylko praca i płacenie za moje treningi, zawody, nowy sprzęt.
- Ev o czym myślisz? Zapytał Viktor
- O niczym ważnym.
- Przecież widzę nie jestem ślepy, coś  cię zastanawia.
- Myślę o tym, że mam ogromne szczęście, że jesteś moim trenerem i przyjacielem.
Jako pierwszy zauważyłeś, że coś jest ze mną nie tak i chcesz coś z tym zrobić.
- Mała od tego są przyjaciele.
- Dziękuje Vitya.
- Nie ma za co mała. Zupa musi się jeszcze pogotować więc mamy czas na ułożenie planu treningowego.
Moim zdaniem powinniśmy zacząć od wytrenowania wytrzymałości i rozciągnięcia mięśni. Jak poprawi się twoja waga pomyślimy o treningach na lodzie. Co ty na to ?
- Vitya zgodzę się na wszystko pod jednym warunkiem.
- Jakim mała ?
- Nie pozwolisz mi przytyć za dużo. Poprostu bym tego nie przeżyła.
- O to się nie martw Ev. Mam pewien plan i mam nadzieję, że twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko temu abyś ze mną zamieszkała. Będzie mi wtedy łatwiej pilnować tego ile jesz i pilnować abyś się nie ważyła.
- Vitya czy to jest stosowne ?
- Mała jestem twoim przyjacielem potraktuj to jako wakacje.
-No nie wiem Vicia.
- Ale ja wiem.
Na rozmowie zeszło nam jeszcze z pół godziny.
Katsudon wreszcie się zrobił, Viktor z uśmiechem na twarzy nalał mi pełną miskę zupy u podał pod nos.
Zapach był cudowny, ale nie potrafiłam patrzeć na to jedzenie.
Poczułam obecność drugiego człowieka obok siebie.
Ręka Viktora spoczeła na mojej aby dodać mi otuchy.
- Ev jeśli chcesz mogę ci pomóc.
- Vitya nie dam rady sama tego zjeść. Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Niczym się nie przejmuj.
Jestem obok ciebie, zawsze będe obok.
Chłopak chwycił łyżkę w ręke i zaczął mnie karmić.
Czując jego obecność obok i ciepło bijące z jego ciała. Nim się spostrzegłam miska była pusta.
-Widzisz mała nie było tak źle. Powiedział chłopak z czułym uśmiechem na przystojnej twarzy.
-Masz racę Vitya nie było tak źle.
-Jesteśmy o jeden krok bliżej do zwycięstwa.
Poczekałam chwilę aż Viktor zje swoją porcję i zapytałam.
- Vitya od kiedy zaczynamy treningi ?
- Zaczniemy od jutra. Pierwszy dzień poświęcimy na rozciąganie.
Zobaczymy jak bardzo potrafisz się rozciągnąć.
Powiedział chłopak z figlarnym uśmiechem na ustach.
- Masz jakieś plany na wieczór? Zapytałam.
- Możemy obejrzeć jakiś film, albo poznamy się bliżej.
- Możemy poznać się bliżej, bardzo chętnie się czegoś o tobie dowiem.
- Jest już dosyć późno więc najpierw się umyjmy i dopiero zaczniemy rozmawiać o sobie.
- Jestem za Vitya. Idz pierwszy ja muszę znaleźć sobie jakąś koszulkę do spania.
Viktor poszedł do łazienki a ja wygrzebałam z jednej  z toreb nową czarną bielizną a następnie zawędrowałam do szafy chłopaka w poszukiwaniu jakieś koszulki do spania. Nie musiałam się martwic o spodenki bo koszulka Viktora będzie sięgała mi prawie do kolan.
--------------------------------------
Umyty siedziałem na kanapie w salonie i czekałem na dziewczynę. W końcu przyszła ubrana w moją koszulkę. Jej twarz była delikatnie rumiana a z jej włosów skapywała woda. Usiadła obok mnie i stwierdziła, że mam bardzo wygodne koszulki.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku.
Rozmawialiśmy do późnej nocy, aż wkońcu poczułem na moich nogach delikatny ciężar. Spojrzałem w dół i ujrzałen śpiącą Evgenie. Była taka urocza, miała delikatnie rozchylone usta i włosy w nieładzie. Nie zauważyłem jak sam zasnołem na kanapie obok dziewczyny.
--------------------------------------
Witajcie moi drodzy!
Jak wam się podoba rozdział?
Macie może pomysły na przezwiska dla Viktora i Evgeni ?
Do nexta!

Łyżwiarskie Rozterki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz