Już od tygodnia mieszkam w rezydencji. Jeff już się tak do mnie przyzwyczaił że zrobił mi już 3 psikusy. Siedziałam w swoim pokoju i usłyszałam krzyki Jany zbiegłam do salonu a tam zobaczyłam chyba codzienny widok jak Jane próbuje wykastrować Jeffa.
-O co tym razem poszło? - Spytałam szeptem Sally.
-Jeff zabrał Jane szczotkę do włosów upaprał w błocie ale ona tego nie zauważyła i rozczesala nią włosy. -Odpowiedziała mi malutka a ja poszłam spowrotem na górę i zapomniałam wziąć mojej torby z salonu która dzień wcześniej zostawiłam.
Zobaczyłam nóż lecący w moją stronę zamknęłam oczy a rękę scisnelam w pięść a nóż stanął przed moją twarzą oplatany był jakby czarną mgłą?
-Jebaniutka nawet tego chujowego lewiosa nie musiała wypowiedzieć - tu odezwał się winowajca który rzucił nóż pewnie wiecie kto to był oczywiście że to Jeff
-Zamknij się siedzi tu Sally idioto - Jane sprzedała mu cepa.
-No właśnie. Po co rzucales tym nożem we mnie?
-To nie miało być w ciebie tylko w Jane bo chce mi mojego kolegę odciąć ale ona wytracila mi go jakoś dziwnie i leciał w ciebie.
-Ehh co ja z wami mam czubki.-zaczęłam się śmiać
-My też cię kochamy -odpowiedziała Nina.
-Ja was też kocham -wszyscy się przytuliliśmy, Ehh wszyscy oprócz Tobby'iego.
Tobby
Już od kilku dni se siedzę w swoim pokoju bo po co mam siedzieć z Tamara nie lubię jej bo mam moce i jest lepsza?
-Co jest czemu tu ciągle siedzisz zejdź na dół pogramy w butelkę. -Wyszedł do mojego pokoju Masky
-Nie mam ochoty grać z tą lambadziarą Nie lubię jej okej?!
-Nie nazywaj jej tak! Ona miła śliczna i kochana wszyscy ja uwielbiają tylko ty jesteś jakimś gburem tepym.
-Dobra pójdę ale jak dacie wyzwanie związane z nią wychodzę jasne?!
-Spoko tylko się rusz już i nie pieprz.
Razem zeszlismy do salonu już wszyscy siedzieli w kółku chyba czekali na nas.
Gra toczyła się bardzo fajnie to przyznam teraz ja kręcę butelką wypadło na Jeffa.
-Haha no i masz szczęście u mnie haha-zaczalem się śmiać -pytanie czy wyzwanie rycerzu? - Przez całą grę nazywamy go rycerzem ponieważ E.J dał Jeff'owi wyzwanie żeby zrobił z kartonu zbroje rycerza i się w nią ubrał zajęło mu to 20 min ale dał radę tylko zamiast rycerza w srebrnej zbroi wygląda jak jakaś postać z minecraft'a.
-Wyzwanie menelu.
-Pocaluj Jane w policzek
-Dla mnie to bardziej przyjemność nie wyzwanie.-po tym jak to powiedział Jane zrobiła się czerwona pocałował ją i wrócił na swoje miejsce.-tera ja kręcę. Wypadło na Bena Haha już wiedziałem że Jeff coś będzie chciał odwalic.
-Pytanie czy wyzwanie skrzaciku?
-Wyzwanie rycerzu - po chwili się zaśmiał zresztą jak wszyscy.
- Całuj się z Tami przez 2 minuty.
-No ale...
-Nie ma ale nie zrobisz tego nie grasz-tym razem odezwała się Jane.
-Nie rozumiecie...
-Robisz czy nie?!
-No dobra- podszedł do Tami i zaczął ją całować wszyscy się patrzyli na nich i uśmiechali a ja...nie wiem czemu byłem po prostu załamany nie wiem co się stało ale poczułem jak łzy napływają mi do oczu. Jedna poleciała druga, za nią trzecia nikt tego oczywiście nie zauważył bo wszyscy byli wpatrzeni w Bena i Tamare.
Wykońcu wyszedłem z pomieszczenia do mojego pokoju. Zamknąłem drzwi na klucz zaslonilem okna tak by było jak najciemniej i rzuciłem się na łóżko i rozpłakałem.Tamara
Kurcze no wiem ze to nie jest wina Bena kocham go ale jak brata pierwszy mnie zaakceptował i troszczyl. Może jest słodki na swój sposób ale to nie zmienia żadnego faktu. Nie mam pojęcia czemu ale podczas tego pocałunku czułam uczucia innych wszyscy byli podekscytowani oprócz Toby'ego kątem oka na niego spojrzałam poplynely mu łzy... A potem pobiegł na górę odezwałam się od Bena i pobiegłam za nim. Krzycząc przy tym żeby nikt za mną nie szedł.
-Toby?!-krzyknęłam przed jego drzwiami ale nie usłyszałam odpowiedzi-Toby!!!-krzyczałam i waliłam w jego drzwi nadal to nic nie dało więc pomyślałam o tym że chce się tam teleportowac i mi się udało wspominałam już się że potrafiłam już co nie co opanować? Nie? To już wiecie o tym.W pokoju było strasznie ciemno a Toby leżał i płakał na łóżku.
-Toby-szepnelam siadając na łóżku obok chłopaka.
-Czego tu chcesz i jak tu weszłaś?
-Chce porozmawiać i się tu teleportowałam.
-Wooo nie wiedziałem że tak potrafisz.
-Ja też nie. Co się stało nagle wybiegłeś.
-Ja sam nie wiem po tym jak zobaczyłem że się z nim calujesz coś we mnie pękło i samo się to tak stało.
Przepraszam cie za wszystko źle zacząłem to wszystko gdyby nie ty to co mogło by mi się stać... Przepraszam naprawdę wynagrodze ci to wszystko. -Heh nie musisz nic się nie stało. -Po tym jak to powiedziałam odrazu wytarlam łzy chłopaka i go przytulilam. Oderwalismy się od siebie i zatopiliśmy się w swoich oczach. Toby zaczął się zbliżać do mnie powoli a ja byłam jak sparaliżowana nie ruszyłam się na milimetr. Wykońcu złączyl nasze usta w delikatnym pocałunku. Nie powiem podobało mi się i odrazu oddałam pocałunek.
-Co ty robisz! -Dopiero się zorientowałam że jego ręka jest na moim pośladku.
-Nic a co mam robić -zarypałam mu liścia a on za to mnie przyszpilił do ściany. -I co teraz!?
Po tym jak to powiedział znowu wpił mi się w usta nie mogłam się oprzeć ale teleportowałam się do szybko do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko.
To nie możliwe nigdy nie miałam chłopaka nikt nigdy mnie nie kochał jak mam poznać czy to prawdziwa miłość?
Myślałam tak długo aż Wykońcu zasnąłam
CZYTASZ
A jednak potrafisz być słodki // Ticci Toby (Zakończone)
Horrorkiedy samotna 17-sto latka zostaje porwana przez morderce całe jej życie wywraca się do góry nogami. Pov Toby Jest słodka śliczna i kochana jjja się chyba zakochałem