Rok 5 - Rozdział 9

1.3K 70 3
                                    

Czarnowłosy chłopiec posiadający niezwykle hipnotyzujące zielone oczy, w dobrym humorze przemieszczał się korytarzami Hogwartu, kierując się na upragniony obiad.

 Samopoczucie Albusa Pottera paradoksalnie spowodowane było złym humorem panny Weasley. Uczniowie mijający ich w drodze do Wielkiej Sali posyłali zdziwione spojrzenia w stronę towarzyszącej Albusowi i Rose, Evelyn Rowle. Gdy trójka piątoklasistów zajęła swoje miejsca przy stole Gryfonów — Albus również postanowił zjeść tym razem z Gryfonami — dziwne zachowanie nie umknęło Jamesowi, Lucasowi, Lily oraz Fredowi.

— Evie, czy oni nawdychali się czegoś na Eliksirach? — wspomniana dziewczyna spojrzała na Freda, który starał się „dyskretnie" wskazać na Rose i Albusa, co jednak zbyt dyskretnym nie było.

— Rose dostała szlaban, dlatego zachowują się tak od transmutacji — na twarzy panny Rowle można było zauważyć lekki uśmiech spowodowany tym niedorzecznym zachowaniem przyjaciół.

— Chwila, bo czegoś nie rozumiem — wtrąciła się najmłodsza Potterówna. — Al zwykle się wścieka, jak któreś dostanie szlaban.

— Dlatego, że Rose nigdy nie dostała szlabanu z „Nim" — do rozmowy włączył się w końcu Albus, który ledwo powstrzymywał śmiech.

 Wiedział jednak, że wybuch śmiechu przy pannie Weasley, której nerwy wystarczająco zostały już zszargane, mogło zakończyć się w najlepszym przypadku podbitym okiem.

— Z kim? — zapytali jednocześnie.

— Z moim najlepszym przyjacielem — wyszczerzył się Albus. 

— Z Malfoyem —  odezwała się z pozoru spokojnie Rose — Z CHOLERNYM SCORPIUSEM MALFOYEM! — słowa niebieskookiej, mimo że wypowiedziane bardzo cicho, przerazić mogły nie jedną osobę. 

W tym jednym zdaniu zawarła ona tyle jadu, że nawet sam Severus Snape by się nie powstydził.

— Co? — mina Jamesa wyrażała jedynie niedowierzanie.

— Za co? — dodał Lucas.

— Jak zwykle zaczęli się kłócić.

— Albus, nie denerwuj mnie jeszcze bardziej — spojrzenie Rose sprawiło, że zielonooki chłopak się skrzywił.

— Każdy z nas ma na pieńku z Malfoyem. Przypomnę Ci, Al, że tylko ty się z nim kolegujesz. Nas w to nie mieszaj — słusznie zauważył James. 

Najwięcej szlabanów, które dostawali Potterowie i Weasleyowie było spowodowane powtarzającymi się sprzeczkami ze Ślizgonami, a przede wszystkim właśnie ze Scorpiusem, który od kilku lat przyjaźnił się również  z Albusem, co nie do końca podobało się reszcie jego rodziny.

Evelyn mimo swojego pozornie normalnego zachowania w środku wręcz skakała z radości. Była bardzo ciekawa dalszej relacji Scorpisa i Rose, jednak nie chciała się wtrącać. Zdawała sobie sprawę z relacji panujących pomiędzy ich rodzinami. Widziała to dziś, dokładnie patrząc na minę Lily, Albusa, Freda i przede wszystkim Jamesa. Na twarzy tego ostatniego rysowała się szczera troska o kuzynkę. Evie musiała przyznać, że ich kontakty były świetne. Albus opowiedział jej już wiele sytuacji, w których to właśnie James i Rose wspierali się najbardziej w całej rodzinie.

***

Panna Rowle po skończonych zajęciach skierowała się do swojego dormitorium. Porozmawiała chwilę z Rose i Lily, przebrała się w wygodną czerwoną bluzę i czarne spodnie, swoje długie włosy związała w wysokiego kucyka. Za pięć siedemnasta pożegnała się z Lily — Rose wyszła dziesięć minut przed nią, aby zdążyć na szlaban — i poszła do Pokoju Wspólnego. 

— Cześć, James — podeszła do chłopaka siedzącego na kanapie przed kominkiem. Starszy z Potterów uważnie zmierzył dziewczynę wzrokiem. — Idziemy?

— Idziemy — chłopak założył na ramię średniej wielkości torbę, której Evie wcześniej nie zauważyła i poprowadził ją do wyjścia z Pokoju Wspólnego. 

Przemierzali korytarze w ciszy, która jednak im nie przeszkadzała. Każde z nich pogrążone było we własnych myślach. Gdy James się zatrzymał, Evie ze zdziwieniem spojrzała na posąg Jednookiej Wiedźmy. Chłopak wyjął ze swojej torby dziwne zawiniątko i kawałek czystego, starego pergaminu. Zawiniątko wcisnął Evelyn do ręki, a sam zbliżył swoją różdżkę to pergaminu.

— Przysięgam uroczyście, że knuje coś niedobrego — Panna Carter zauważyła, że na pergaminie zaczęły pojawiać się jakieś napisy. — To jest Mapa Huncwotów. Jest na niej cała mapa Hogwartu, nie wyłączając sekretnych przejść.

— Skąd ty ją masz? — dziewczyna nie kryła zainteresowania ową mapą. 

— Dostałem od ojca na pierwszym roku. Mama nie była zbyt zadowolona, ale nie miała za dużo do gadania w tej sprawie. — James zbliżył się do pomnika i powiedział: Dissendium, a w garbie Wiedźmy pojawił się tunel. — Prowadzi prosto do piwnicy Miodowego Królestwa.

— Jak w takim razie wyjdziemy z piwnicy niezauważeni? — Evelyn zauważyła, jak na twarz chłopaka wpłynął łobuzerski uśmiech.

— Do tego mamy to — wskazał na zawiniątko w jej rękach — Daj mi ją, a ci pokaże — dziewczyna zrobiła tak, jak powiedział. 

James rozwinął pelerynę i okrył się nią, zostawiając głowę odkrytą. Panna Rowle ledwo wstrzymała pisk, gdy zobaczyła, a raczej nie zobaczyła ciała Jamesa, a jedynie jego głowę.

— Co do...

— Oto Peleryna Niewidka — z wielkim uśmiechem powiedział Potter.

— Ale jakim cudem? Zawsze myślałam, że to tylko głupia legenda. Skąd ją masz?

— Jest w naszej rodzinie od pokoleń. Wiele razy ratowała tyłek mojego ojca, gdy chodził jeszcze do Hogwartu. A teraz należy do mnie i Albusa, chociaż on niechętnie z niej korzysta. A teraz dosyć gadania. Zapraszam, madame — kurtuazyjnie skłonił się, wskazując na wejście, a Evelyn uśmiechnęła się szczerze.

Coraz bardziej zaczynała lubić tego chłopaka.

Nowe Pokolenie Hogwartu cz.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz