2. Miracles in December

282 36 2
                                    


MEMORIES

Jungkook's pov.

Od małego uwielbiałem święta, jednak kiedy przyszło mi już samemu kupować prezenty, była to dla mnie prawdziwa męka. Już sobie wyobrażałem sklepy pełne kolejek i tłumy ludzi. 

Tak jak przypuszczałem - na parkingu też nie było miejsca. Zostawiłem, więc samochód koło małej kawiarni i ruszyłem na nogach w stronę galerii. Zima tego roku była wyjątkowo surowa i zesłała na Seul największą zamieć od dwudziestu lat. Płatki śniegu atakowały moje oczy i usta. Zanotowałem w głowie, że muszę kupić czapkę. Uratowało mnie ciepłe wnętrze galerii. Stanąłem na środku i nie wiedziałem, w którą stronę się udać. Dookoła wisiały kolorowe bombki, a w każdym możliwym kącie postawiono choinkę. Piekarnie w czasie świąt wspinają się na wyżyny swoich cukierniczych możliwości i pieką ciasta, które cieszą nie tylko oczy, ale też podniebienie. 

Odwiedziłem kilka sklepów z ubraniami, akcesoriami do domu i poddałem się. Z prezentem dla ojca i brata nie było problemu... Ale mama to już cięższy przypadek. Najpierw myślałem o ładnym szaliku - odkryła ostatnio serial - Goblin i zachwycała się czerwonym szalikiem głównej bohaterki, jednak nigdzie nie znalazłem tego odpowiedniego. Sklep muzyczny był ostatnią deską ratunku. Wsadziłem do koszyka płytę Super Junior i SNSD. Chciałem udać się do kasy i stanąć w kilometrowej kolejce, ale moją uwagę przykuł nowy krążek artysty, którego uwielbiałem. Sięgając po niego czułem, jakbym robił to w zwolnionym tempie. Złapałem za opakowanie równocześnie, łapiąc przy tym dłoń osoby, która sięgnęła po płytę w tym samym czasie co ja. Chłopak uśmiechnął się do mnie ciepło i przeczesał złote włosy. 

- Wydaję mi się, że byłem pierwszy. Więc co teraz zrobimy? - zapytał, siląc się na poważny ton głosu. 

- Mam nadzieję, że zdarzy się jakiś świąteczny cud i po prostu mi ją oddasz - odpowiedziałem.

- Jeżeli chcesz, to mogę być twoim świątecznym cudem - powiedział, a ja dostrzegłem w jego oczach ciepłe światełka. 

Jego pewność siebie sprawiła, że poczułem się zdezorientowany. Jednak muszę również przyznać, że był przy tym rozbrajający. Wyglądem przypominał jasnowłosego aniołka, ale jego wzrok krył w sobie tajemnice, którą zapragnąłem odkryć. 

- Zaproś mnie na kawę, a ja oddam ci płytę. - Blondyn przerwał moje przemyślenia. 

Nie wiem jak to się stało, ale już po chwilę siedziałem w kawiarni z nieznajomym chłopakiem, a o moje uszy obijały się dźwięki świątecznej muzyki. 

- Jestem Jimin, a ty? - Wyciągnął rękę w moją stronę. 

- Jungkook. Często chodzisz z nieznajomymi osobami na kawę? - zapytałem. 

- Nie, po prostu lubię pić kawę w ładnym towarzystwie. 

"Naprawdę jest rozbrajający" - pomyślałem i zaśmiałem się pod nosem. 

  - To dobrze Jiminie, bo od teraz będziesz musiał znosić to ładne towarzystwo częściej. 

  - A to dlaczego? - Udawał zaciekawionego.

- Bo mam zamiar zabrać Cię jeszcze na tysiąc kaw. - Blondyn przygryzł wargę i zaczął się śmiać, znów przeczesując jasne kosmyki. 

Rozmowa z Jiminem była tak przyjemna, że czułem, jakbym znał go kilka lat. Chłopak opowiadał mi o tym, że kocha tańczyć i chciałby w przyszłości występować przed publicznością.

- A ty? Jakie masz marzenie? - zapytał w pewnym momencie. 

- Studiuje fotografię. Chciałbym w przyszłości robić zdjęcia, które będą na okładkach wszystkich znanych gazet na całym świecie - odpowiedziałem. - Tobie też chciałbym robić zdjęcia. 

- Zainspirowałem cię? - Odchylił głowę do tyłu i znowu zaczął się śmiać. - Dobrze się składa, bo wydajesz się być intrygujący. - odsunął krzesło i wstał od stołu. - Miło się rozmawiało, ale zaraz ucieknie mi autobus do domu. Zapłacisz za moją kawę? - zapytał i puścił do mnie oczko. 

  - Odwiozę Cię - powiedziałem szybciej niż powinienem. 

Uregulowałem rachunek i ruszyliśmy do mojego samochodu. Na zewnątrz nie było już takiej śnieżycy jak wcześniej. Jimin założył na głowę czapkę i przyśpieszył kroku, by się ze mną zrównać. 

Droga do domu blondyna minęła nam na rozmowie o wszystkim i o niczym. Śmialiśmy się, żartowaliśmy i śpiewaliśmy świąteczne piosenki, które leciały w radiu. Jimin był najweselszą osobą, jaką poznałem. Jego uśmiechnięte oczy topiły moje serce. 

  - Skręć w lewo. Oooo, i zatrzymaj się tutaj. - Wskazał na ładny, biały domek. - Tutaj mieszkam. Do zobaczenia, Kookie. 

  - To nasza pierwsza randka, powinienem odprowadzić cię pod same drzwi. - Wysiadłem z samochodu razem z nim. 

- Czyli to była randka? - zapytał z błyskiem w oku. 

  Staliśmy na tarasie, przez dłuższą chwilę po prostu patrząc sobie w oczy.  

  - Muszę cię ostrzec, nie całuję się na pierwszej randce - powiedział Jimin z powagą w głosie, jednak w jego oczach tańczyły niebezpieczne ogniki. 

  - Pieprzyć zasady. - Złapałem go w pasie i złączyłem nasze usta. - Wiedziałem, że twoje wargi są niesamowicie miękkie.

Jimin smakował wcześniej wypitą kawą waniliową. Smakował cudownie. Wplótł palce w moje włosy i pogłębił pocałunek, po czym zaśmiał się prosto w moje usta. 

   - Przez Ciebie złamałem moją zasadę, Jungkookie.  


Please don't say you love me || j.jk × p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz