7🐍

13.4K 1.5K 335
                                    

Rozdział dla Rimanowa z okazji urodzin! 🎂🎉 + Dziękuję za pomoc tym, z którymi pisałam rozdział 😂

~

Jenna widziała po minie Jacoba, że ten nie był specjalnie chętny na nocną eskapadę. Zaczął mówić coś o tym, żeby jednak tego nie robić, a ona tym samym gotowa była formować argumenty przeciwko niemu. Spojrzała wymownie na Newta, który zdawał się zrozumieć od razu.

- Dziewczyny są dla nas takie miłe... - mówił mugol, przez co Ślizgonka tylko kręciła głową. Już chciała coś powiedzieć, ale została wyprzedzona przez Puchona.

- A wiesz, że jak zobaczą, że już się nie pocisz, to zastosują na tobie Obliviate? - powiedział również zdeterminowany przekonać Jacoba Newt.

- Jakie znowu Obleviate? - zapytał zdezorientowany mugol, który nigdy wcześniej nie słyszał takiego słowa.

- Zaklęcie czyszczące pamięć - wyjaśniła Jenna, opierając się nonszalancko o jedno z drzew.

- Budzisz się rano i pyk, żadnej magii nie było - dodał Newt, wskazując na głowę, z której jakby znikały wspomnienia. Jenna stwierdziła w duchu, że jak na Puchona było to bardzo sprytne i postanowiła kontynuować jego argumentację. Wyjęła różdżkę i niewerbalnie rzuciła Lumos, by zrobić większe wrażenie na mugolu - wychodziła z założenia, że on i tak przecież nie będzie wiedział, co to za zaklęcie, a mogła go trochę przestraszyć.

Jenna nie była uprzedzona do mugoli, nawet jeśli jej rodzice wyznawali taki pogląd, jak większość czystokrwistych rodzin. Ślizgonka jednak tak bardzo nie cierpiała swojej matki, że robienie wszystkiego przeciw niej przychodziło jej naturalnie: Jenna byłaby nawet gotowa wyjść za mugola, by zrobić jej na złość.

- Nawet się nie zorientujesz, kiedy to się stanie - powiedziała, podchodząc do niego z zapaloną różdżką. - Bezbolesne, szybkie... - mówiła, a Jacob delikatnie odsuwał się od światła, nieco przestraszony.

- I nic mi z tego nie zostanie? - zapytał, rozglądając się po niesamowitym świecie, w którym nadal się znajdowali.

- Nic a nic - potwierdził Newt.

Jacob patrzył to na czarodzieja, to na czarownicę, najwyraźniej się zastanawiając. Newt i Jenna znowu wymienili znaczące spojrzenia, jakby rozumiejąc się bez słów - wydawało im się to dosyć normalne w rozmowie dwóch osób z magicznego i jednej z mugolskiego świata.

- Dobra. No to chodźmy - powiedział wreszcie Jacob, na co czarownica klasnęła w ręce.

- Super - stwierdziła Jenna, po czym nagle zwróciła się do Newta, przypomniawszy sobie wcześniejsze słowa Jacoba. - A tak swoją drogą, jakie dziewczyny? Chwila, nie mów mi, że Leta jest w Nowym Jorku? - zapytała niemal z przerażeniem, nie chcąc spotykać się z nielubianą przez siebie dziewczyną.

Newt od razu odwrócił wzrok od twarzy Jenny i widać było, że poczuł się niekomfortowo. Dziewczyna od razu zaczęła snuć różne domysły na temat tego, co mogło zajść pomiędzy Puchonem a jej byłą współlokatorką, której samo wspomnienie ją denerwowało.

- Nie, nie... - mruknął Newt, zaczynając odchodzić w kierunku wyjścia, ale Jenna wiedziała, że nie zazna spokoju, dopóki się wszystkiego nie upewni. Zdumiony Jacob ruszył za nimi, zaciekawiony ich konwersacją, nie wiedząc o tym, że nie rozmawiali o niczym obcym mugolom.

- Nie chcę się wtrącać, ale chcę wiedzieć, czy oszalałeś całkowicie - powiedziała, a po tym wreszcie zadała to pytanie, które najbardziej ją nurtowako. - Jesteś z Letą?

- Nie - odparł Newt cicho, otwierając drzwiczki od małego domku.

Jenna sama nie wiedziała dlaczego, ale odczuła ulgę. Jednak odpowiedź Newta jednocześnie narodziła w jej głowie jeszcze więcej pytań.

- Nie? - zapytała zdumiona. - Co się stało w takim razie? Wy przecież...

- Chodźmy już - przerwał jej Newt, łapiąc za swój płaszcz, po czym zaczął wychodzić.

Ta reakcja sprawiła, że Jenna postanowiła już nie wnikać. Cieszyła się tylko, że nie będzie musiała już obawiać się niespodziewanego spotkania z panną Lestrange.

Nim cała trójka się obejrzała, wszyscy troje spacerowali spokojnie po dosyć pustych i ciemnych ulicach Nowego Jorku. Jenna szła nieco z przodu, uważnie się rozglądając i kompletnie ignorując rozmowę Newta i Jacoba, idących kilka kroków za nią. Nie była zainteresowana widokami czy architekturą - zależało jej na znalezieniu zwierząt, zresztą tak jak Newtowi.

- Widzisz kogoś, mały? - zapytała nieśmiałka, któremu pozwoliła usadowić się w kieszeni ubranej przez siebie brązowej kurtki, podobnie jak Newt Pickettowi. Stwierdziła, że cokolwiek by się potem nie działo, ona odbiera Scamanderowi tę kreaturę, bo zakochała się w niej od pierwszego wejrzenia.

Nieśmiałek naturalnie jej nie odpowiedział, ale wychylił się nieco z kieszonki i rozejrzał, jakby chcąc jej pomóc. Jennie robiło się od tego cieplej na sercu.

- Ty i tak pewnie zobaczysz więcej niż ci dwaj - powiedziała cicho do nieśmiałka, jednocześnie wskazując głową na konwersujących mężczyzn, po czym podniosła głos i się do nich zwróciła. - Fajnie wam się gada? Bo ja tu szukam zwierząt, w przeciwieństwie do niektórych.

- Do Central Parku jeszcze trochę - odparł mugol, którego Jenna, w przeciwieństwie do Newta czy dwóch wcześniej spotkanych czarownic, nieco przerażała. - Nigdzie indziej nie ma nic zielonego.

- To nie oznacza, że nie mogą być gdzieś indziej - i tu Jenna urwała, bo stanęła przy witrynie jubilera jak wryta. Spojrzała w swoje prawo, uśmiechnęła się z satysfakcją i położyła ręce na biodrach, po czym zwróciła się do Newta pretensjonalnym tonem:

- No na przykład tutaj.

Te słowa przykuły uwagę Scamandera. Puchon podbiegł do niej i spojrzał tam, gdzie patrzyła. Oboje gapili się na niuchacza obwieszonego różnymi błyskotkami, udającego nieruchomego, prawdopodobnie liczącego na to, że nie zostanie zauważony. Jakaś kolia spadła jednak z jego łapki, a zwierzak zauważył wtedy Newta, który spojrzał na zwierzaka z niedowierzaniem.

- Co się dzieje? - zapytał Jacob stojący kilka kroków za czarodziejami.

Zanim ktokolwiek zdążył mu odpowiedzieć, Newt wyciągnął swoją różdżkę, powiedział Finestra i rozwalił szybę jubilera w drobny mak, po czym ruszył w pogoń za zwierzakiem. Jenna otworzyła usta z zaskoczenia.

- Scamander! - wrzasnęła. - Zwariowałeś?! - dodała, patrząc na niego jak na szaleńca.

Ale Newt wcale jej nie słyszał, tylko demolował sklep, próbując złapać swojego zwierzaka. Nie rzucał zaklęć i Jenna wiedziała, dlaczego: raz, że trudno było trafić w poruszający się obiekt, a dwa, mógłby coś zrobić niuchaczowi. Niewielu czarodziejów zdecydowałoby się to zrobić w ten sposób - Ślizgonka była pod wrażeniem, ale nie miała czasu się zachwycać.

Spojrzała na Jacoba, który oglądał to wszystko z przerażeniem, stojąc nieco za walizką Newta.

- Lepiej trzymaj się z tyłu - nakazała mu, po czym wycelowała swoją różdżką w kilka półek, które Puchon rozwalił. - Reparo! - krzyknęła, by utorować sobue drogę, po czym również wskoczyła przez okno do jubilera.

Jacob tylko przełknął ślinę.

Wytresuj sobie węża • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz