The Love Duet

153 18 87
                                    


-John, czemu tam jedziemy? - zapytał zdegustowany Sherlock.

-Bo to rocznica ślubu twoich rodziców, ważne dla nich wydarzenie, na które cię zaprosili. Nie masz aktualnie żadnej sprawy, więc zamiast siedzieć bezczynnie w domu, możesz ich odwiedzić. Poza tym Greg jedzie z Mycroftem, w związku z czym sprawy prowadzi Dimmock, za którym - lekko ujmując - nie przepadasz.

-Ale moglibyśmy ponudzić się razem w domu, do-MMM!

John uciął jego paplaninę krótkim całusem.

*******************************************************

Dzień był piękny, pogoda wręcz wymarzona. Za oknem ptaki wesoło ćwierkały, niewinnie się przedrzeźniając, a żaby w krystalicznie czystym oczku wodnym urządzały wielki koncert. Co jakiś czas dało się zobaczyć rudą wiewiórkę przeskakującą z  jednego drzewa na drugie i usłyszeć ciche bzyczenie pracujących nieopodal pszczół. Słońce zamiast chować się za chmurami, uparcie ogrzewało pola, lasy, rzeki i strumyki, grzbiety futrzaków wylegujących się na płocie albo dachu, okalając twarze spacerujących i wpadało leniwie przez okna do domów, dając wrażenie bezpieczeństwa i spokoju.

-Mike - zaczęła pani Holmes - myśleliście już z Gregiem nad kolorem przewodnim waszego wesela? Oh! A co z tortem? - starsza pani paplała jak nakręcona.

-Mamo, oświadczyłem się tydzień temu! - zaoponował Mycroft, a Greg spojrzał na nich z rozbawieniem, adorując unoszący się w całej rezydencji zapach świeżo pieczonych ciasteczek z marmoladą.

Matka odwróciła się do najmłodszego z rodzeństwa i czule zapytała: "a Ty, jak się czujesz Sherlocku?", ale została obdarowana przez syna tylko poirytowanym spojrzeniem. Ten się niczym nie przejął i skierował swój wzrok na partnera, który czuł, że dobrze by było odpowiedzieć na zadane mu pytanie.

-Wszystko jest w porządku, dzisiaj jest po prostu troszkę posępny - John odpowiedział wybawiając Sherlocka z opresji w postaci ciekawskiej rodzicielki, po czym uśmiechnął się promiennie. Zaraz po tym ujął dłoń bruneta w swoją i ścisnął delikatnie, żeby sprawić że młodszy zapomni o sprawie, której nie dane mu było rozwiązać.

Rozmowa toczyła się dalej, gdy wszyscy przenieśli się do kuchni. No, prawie wszyscy. Sherlock został w salonie, niezauważony przez nikogo. Gdy gwar rozmów ucichł za zamykanymi drzwiami kuchennymi, brunet niepewnie podszedł do stojącego pod oknem fortepianu. Biały instrument przywoływał miłe wspomnienia z chwil, spędzonych przy nim z mamą. Usiadł na taborecie, przetarł dłonią klawisze czyszcząc je z kurzu i zaczął grać. Na początku melodia nie przypominała niczego konkretnego. Mężczyzna mieszał ze sobą fragmenty znanych mu piosenek. Przerwał na moment i rozmyślił się nad czymś, po czym potrząsnął głową jakby chciał wyzbyć się jakiegoś pomysłu. Po chwili, w salonie dało się usłyszeć pierwsze takty spokojnej melodii. Nagle do dźwięku fortepianu dołączył się wyjątkowo niski i miły dla ucha głos. Pianista nie zwrócił uwagi na to, że chwilę wcześniej do zajmowanego przez niego pokoju ktoś wszedł. Przybysz przyglądał się ukochanemu ze zdziwieniem (pozytywnym, żeby nie było - dop. aut.).

You're my downfall, you're my muse

My worst distraction, my rhythm and blues

I can't stop singing, It's ringing, in my head for you

Blondyn podsunął drugi taboret do instrumentu i zaczął wystukiwać na klawiszach wyższe partie utworu. Mężczyźni grali i dopełniali całość śpiewem, idealnie się uzupełniając.

Cause I give you all of me

And you give me all of you, ohhhhh

John spojrzał na Sherlocka w chwili, gdy ten odwrócił wzrok. Blondyn uśmiechnął się do siebie i złączył ich dłonie razem.

-Nie miałeś tego słyszeć - stwierdził Sherlock, wbijając wzrok w klawiaturę i ściskając dłoń Johna - to nie pasuje do nienagannego wizerunku bezuczuciowego socjopaty.

John głośno się roześmiał.

-Kochanie, jesteś najbardziej ludzkim i emocjonalnym człowiekiem, jakiego dane mi było spotkać. Poza tym, nie ma się czego wstydzić. Gra na fortepianie jest równie piękna i subtelna, co gra na skrzypcach. A już szczególnie, jeśli grający jest tak utalentowany, jak ten, który siedzi obok mnie.

Po tych słowach brunet poczuł, że pieką go policzki, więc wiedząc o czerwieni, która pojawiła się na jego twarzy, nieśmiało wtulił się w starszego mężczyznę. Na ten gest, tamten podniósł go w stylu panny młodej i bez najmniejszego problemu zaczął się obracać, czym wywołał cichutki i zaskakująco wysoki pisk ze strony partnera. Zaśmiał się tylko i usiadł na kanapie, tuląc do siebie Sherlocka. Zauważył, że ten mu się przygląda, więc złożył na jego ustach delikatny, aczkolwiek czuły i obfity w emocje pocałunek. Czuł jak młodszy uśmiecha się. Po krótkiej sesji (TO TYLKO CAŁUSY, ZBOCZUSZKI <3 - dop. aut.), detektyw usnął w ramionach byłego wojskowego. Ten z uśmiechem przyglądał się ukochanemu, pogrążonego w błogim i głębokim śnie. Po pewnej chwili usłyszał pstryknięcie migawki. Jakby odruchowo przyciągnął bruneta do siebie i zwrócił głowę w stronę, z której dobiegł odgłos. Zobaczył tam panią Holmes z aparatem w dłoniach, uśmiechniętą od ucha do ucha. Mężczyzna rozluźnił się i wypuścił szybko nabrane powietrze. Staruszka usiadła na kanapie obok nich.

-Wiesz, John - kobieta mówiła cicho, żeby nie obudzić syna - Sherlock jeszcze nigdy nie był aż tak szczęśliwy, jak jest teraz. Może zachowuje się normalnie jak na niego, ale to widać w jego oczach. Nie ma w nich tej bariery, która była kiedyś. Chciałabym podziękować ci za dopuszczenie go do swojego serca i pokochanie go. Proszę, nie zostawiaj go, nie wiem czy by to przeżył - w jej oczach widać było masę uczuć, od strachu do spokoju ducha, od miłości po wdzięczność. John starał się dostrzec emocje kierujące Panią Holmes, ale ukrywanie emocji to chyba coś, co Holmesowie potrafią najlepiej.

-Nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby go zostawiać. Jest moim oczkiem w głowie, gwiazdką na wieczornym niebie, słońcem, które rozświetla mi każdy dzień. Z nim nigdy się nie nudzę, a gniewać się nie potrafię. Gdyby nie on, to ja już dawno leżałbym trzy metry pod ziemią - zaśmiał się cicho i obserwował jego pięknie oświetloną, cudowną twarz.

Poprawił sobie Sherlocka na rękach jakoby małe dziecko na matczynych rękach, a ten z ufnością nieświadomie wtulił się w jego sweter. Pani Holmes patrzyła na tą scenkę z łezką w oku.

-Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę - przełknęła łzy szczęścia i uśmiechnęła się - mów do mnie "mamo".

Blondyn nieco się zdziwił tak osobliwą prośbą, ale skinął głową i z bananem na twarzy odpowiedział kobiecie.

-Jak sobie pa- życzysz, mamo.

Kobieta uśmiechnęła się, wyszeptała ciche "dziękuję" i wstała z kanapy. Podeszła do Johna i cmoknęła go w czoło. Potem wyszła z pokoju i wróciła do kuchni jak gdyby nigdy nic, po cichu ciesząc się ze zdobyczy. Tymczasem przez głowę Watsona przemknęła jedna myśl:

Najwyższy czas wygrzebać to pudełeczko z szuflady.

**************

Ku uciesze zebranych, dwóch mężczyzn usiadło przy fortepianie. Spojrzeli po sobie, uśmiechnęli się do siebie i zaczęli grać. Zaczął wyższy, a niższy dołączył się chwilę później. Harmonia ich głosów i dźwięków instrumentu niosła się doskonale, po dużej, przystrojonej sali.

You're my end and my beginning

Even when I lose I'm winning

Cause I give you all of me

And you give me all of you, oh

Pod koniec utworu dało się usłyszeć słowa "all of you" i cichutkie stuknięcie dwóch złotych obrączek.


******************************

Także ten, mamy nadzieję że się wam podobało :>


Piosenka wykorzystana w Shocie to "All of Me" gościa o imieniu John Legend

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 08, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The Love Duet - OneShot PL VEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz