W jednej sekundzie cały mój dobry humor gdzieś uleciał. Wiedziałam, że to co usłyszę nie będzie niczym przyjemnym. Dłonie mi zdarżały wraz z kolejnym dźwiękiem wydobywającym się z telefonu. Poczułam na ramioniu dłoń. Ewa zerknęła na wyświetlacz mojego telefonu.
- Odbierz, wiesz że bez powodu nie dzwoni - Powiedziała cicho wyrywając mnie z zamyślenia - chłopaki chodźcie.
Kątem oka zobaczyłam jak przyjaciółka ciągnie za sobą zdezorientowanych Kubę i Wojtka. Nabrałam głęboko powietrza po czym przesunełam palcem po ekranie telefonu, przykładając go do ucha.
- Damian? - szepnęłam cicho, nie byłam nawet pewna czy mnie usłyszał.
- Nie wytrzymam tu dłużej - głos mojego brata był wręcz przepełniony smutkiem
- Gdzie jesteś?
- U Kacpra, zwiałem godzinę temu.
- Wiesz przecież, że jak rodzice zobaczą, że cię nie ma to będzie piekło - odpowiedziałam a do oczu napłynęły mi łzy
- Dominika o czym Ty mówisz?! - Damian podniósł głos a ja zadrżałam - Tu jest piekło od zawsze, a od kąd wyjechałaś jest jeszcze gorzej.
- Co się dzieje?
- Matce zupełnie odbija, nie pozwala mi nigdzie chodzić. Rzuciła we mnie wazonem bo chciałem wyjść z pokoju! Ojciec wiecznie chodzi pijany. Wiesz ze nawet już na dyżurze w szpitalu się nie pojawia?
- A czy oni... Czy oni Cię biją? - musiałam to wiedzieć
- Ojciec raz próbował jak mu nie chciałem iść do sklepu po wódkę - odpowiedział a z moich ust wydobył się szloch - Udało mi się uciec do pokoju.
- Tak bardzo Cię przepraszam, nie powinnam wyjeżdżać - teraz już nawet nie byłam w stanie ukryć płaczu
- I robić dalej za worek treningowy? Domi co Ty w ogóle mówisz, musiałaś wyjechać, dobrze o tym wiesz.
- Ale teraz Ty obrywasz - przetarłam rękawem mokrą od łez twarz
- Dlatego chcę z tąd wyjechać, zaszyje się gdzieś na te kilka miesięcy. A po osiemnastce już mi nic nie zrobią.
- Nie gdzieś, tylko zostaniesz ze mną. Przyjadę po Ciebie jutro, w poniedziałek coś razem wymyślimy dobrze? - postanowiłam, chociaż nawet nie uzgodniłam tego z Ewą
- Jesteś pewna? Wiesz, że będą mnie szukać.
W mojej głowie już tworzyły się prawdopodobne scenariusze. Musiałam coś wymyślić, Damian musiał wyrwać się z domu. Teraz, nie za rok jak ustaliliśmy przed moim wyjazdem. Już miałam odpowiedzieć bratu jednak poczułam na ramieniu dłoń, podskoczyłam wystraszona a telefon wypadł mi z ręki.
- Maleńka wszystko w porządku? - zachrypnięty głos od razu przyniósł ulgę moim skołatanym nerwom
Podniosłam szybko telefon, słysząc wydobywające się z głośnika urządzenia wołanie brata.
- Damian? Halo?
- Siostra wszystko okej? Kto to był?
- To mój przyjaciel Kuba. Widzimy się popołudniu dobrze? - odpowiedziałam szybko nie odrywając wzroku od Kuby, który cierpliwie czekał aż zakończę rozmowę
- Dobra, do później.
Pożegnałam się z bratem po czym schowałam telefon do kieszeni. Spojrzałam na Que który nie odgrywał odemnie wzroku.