Molly
Szkoła - największa udręka na tym okropnym świecie. Gdy tylko weszłam do wnętrza tego budynku, uderzyła mnie fala ciepła. Zrzuciłam z siebie płaszcz i powiesiłam go w swojej szafce. Wyjęłam potrzebne podręczniki i trzasnęłam drzwiczkami, po chwili opierając o nie czoło. Westchnęłam ciężko, próbując poukładać sobie wszystkie wczorajsze słowa Alice w głowie po kolei. Sam fakt, że wczoraj wymieniłyśmy między sobą kilka zdań, wprawiał mnie w osłupienie. Między nami toczyła się wojna od czasu wypadku. Za każdym razem kiedy patrzę na swoją siostrę, czuję okropny ścisk w żołądku. Wiele razy próbowałam zburzyć mur między nami, ale zawsze gdy zaczynałam obwiniać Alice o to, że nie wykazuje jakichkolwiek starań, przypominam sobie, że to ja zbudowałam ten ogromny mur, gdy potrzebowała pomocy.
- Wszystko w porządku? - wyrwałam się z zamyślenia, gdy poczułam dłoń na ramieniu.
- Nie wiem. - odwróciłam się w stronę źródła dźwięku, strącając dłoń z ramienia.
Przede mną stał wysoki brunet. Miał zielone oczy. Uniosłam brew, próbując sobie przypomnieć skąd znam tego chłopaka.
- Molly? Nie poznałem cię. - uśmiechnął się promiennie, dzięki czemu na jego policzkach pojawiły się dołeczki.
- A ja ciebie nadal nie poznaję. - powiedziałam cicho z nutą niepewności w głosie, wciąż uważnie przyglądając się zielonookiemu.
- Mamy razem biologię i chemię.
Pomyślałam przez chwilę po czym rozpoznałam chłopaka. Zmusiłam się do tego aby unieść delikatnie lewy kącik ust, poprawiając nieokiełznany kosmyk włosów za ucho. Dopiero teraz widziałam w nim Lewisa Evansa - przyjaciela Alice.
Podczas gdy w głowie mam jej wczorajsze słowa: „On się stara, my też byśmy mogły.", zastanawiam się czy mówiła to z pogardą czy raczej w formie szczerej propozycji o naprawieniu naszych relacji.
- Lewis Evans, dobrze pamiętam?
- Dokładnie. Więc może zapytam jeszcze raz. Wszystko w porządku? - z jego twarzy wciąż nie schodził ciepły, podnoszący na duchu uśmiech. Wręcz przeciwnie, powiększał się z każdą kolejną sekundą.
- Tak, tak mi się wydaje. - powiedziałam, próbując nerwowo schować podręczniki do torby, wciąż wpatrując się w uśmiech Lewisa. Po chwili usłyszałam dźwięk, który wyrwał mnie z tego dziwnego wręcz zamyślenia. Spojrzałam na podłogę, gdzie leżały moje książki.
- Zaczekaj, podniosę je. - schylił się w tym samym momencie co ja, co skutkowało zderzeniem się głowami. Wyprostowałam się i potarłam obolałe czoło.
- Przepraszam, za późno przeanalizowałam twoją wypowiedź. Przykro mi, lecz jestem w pewnym sensie mało domyślnym człowiekiem...
- To ja raczej powinienem przeprosić, wszystko w porządku? - podał mi moje podręczniki i odgarnął moją jasną grzywkę, by przyjrzeć się obolałemu miejscu.
- Pytasz się mnie o to dzisiaj już trzeci raz. - westchnęłam ciężko. - Tak, jest w porządku, a ból prędzej czy później przejdzie.
- Lewis? Szukałam ciebie. - usłyszałam znajomy mi głos.
Spojrzałam na Alice i znów poczułam okropną gulę w gardle, która nie pozwalała powiedzieć mi ani słowa. Zamknęłam oczy i widziałam jej twarz, pełną poczucia winy, gdy stała przy nagrobku mamy. Po jej bladych policzkach niczym śnieg, spływały łzy.
- Ziemia do Molly. - pomachał mi dłonią przed twarzą chłopak.
Mogłabym przysiąc, że przez chwilę poczułam mróz, taki jak na pogrzebie mamy, szczypiący mnie w mokre od płaczu policzki, lecz teraz okazało się, że to tylko moja wyobraźnia. Spojrzałam na ich dwójkę, starając się oswoić z myślą, że wzrok Alice spoczywa na mnie.
CZYTASZ
,,Okno''
Romance,,Jedyny kontakt ze światem zewnętrznym dawało mi okno. Mimo, że zwykle zasłaniałem je długimi, czarnymi zasłonami, lubiłem przez nie patrzeć na to, co mnie omija w życiu. Co mógłbym robić gdybym był normalny.'' *** Dziękuję @nnnataliaaa03 mojej kor...