Harley nie potrafiła się skupić na zajęciach, próbowała notować dyktowane definicje przez profesora Binnsa, ale jego monotonny głos ją usypiał, poza tym, często zerkała w stronę Malfoy'a, ciągle nie zainteresowanego jej obecnością. Jakiś uczeń za nią rzucił w jej głowę papierową kulką, którą niechętnie rozwinęła. Napisane niechlujnym pismem utwierdziło ją w przekonaniu, że Crabbe albo Goyle to napisali. Podobne mieli raz zapiski na eliksirach. Westchnęła, zgniatając pergamin z napisem ,,Dziwka Slytherinu'' w kulkę. Niektórzy szczerzyli się do niej złośliwie - czyli wystarczyło parę cierpkich słów z ust Dafne Greengrass, by została wykluczona z życia społecznego w tej szkole. Pansy, która tym razem z nią usiadła, zmarszczyła brwi, posyłając wściekłe spojrzenie Draconowi.
Jak na zawołanie ten wyczuł, że ktoś ciska w niego pioruny. Szybko podłapał ciężkie spojrzenie Parkinson z niekrytym wyrzutem. Pokręciła głową z niedowierzaniem, że zachował się, jak dupek. Nie musiał stawać po stronie Gryfonki, ale mógł nie pozwalać Dafne na kierowanie sytuacją, by chociaż utrzeć jej nosa. Draco wywrócił oczami i wrócił do przerwanej drzemki.
Po zajęciach Ślizgonka dopadła Harley, łapiąc ją pod ramię. Odciągnęła na bok, wyczekując jakiegoś wytłumaczenia.
- O co chodzi z tą nocą u nas w salonie?
Choć wiedziała, że może zaufać Pansy to słowa z wielkim trudem opuszczały jej usta. Gwałt, którego dopuścić się na niej chciał Nott był takim zawstydzającym tematem. Mogła zostać potraktowana jak śmieć, dziwka, za jaką teraz ją uważali, tyle że niesłusznie. Potem przeszła do lżejszego tematu - rozmowy z Draco, kiedy już miała zamiar mu wyjawić prawdę, ale stchórzyła, boją się konsekwencji i jego gniewu. Tak czy siak, teraz i tak ją miał w dupie. O wspólnym wyjściu do Hogsmead, o bitwie na śnieżki, a potem nagłym jego zniknięciu. Unikał ją aż do Nowego Roku.
- Z tego, co mówisz... to dziwne. A Nott zapłaci za tę plotkę, którą nagłośniła Greengrass.
- Daj spokój... - mruknęła smutno Harley.
- Masz zamiar to tak zostawić?! - Wyrzucił ręce w powietrze, ale Gryfonka niezbyt się tym przejęła. - Dlaczego, gdy ja wychodzę z siebie, ty jesteś taka spokojna?
- Bo to nie ja - odpowiedziała drżącym głosem. - Harley Benson jest prześladowana, a nie ja. Prawdziwa ja. Od dawna nie używałam prawdziwego imienia, to tylko maska, którą mogę zawsze zmienić, zwłaszcza, że... - urwała, przypominając sobie, co wkrótce ją czekało.
- Zwłaszcza, że...?
- Opuszczam Hogwart.
- Że co?! To chyba nie dlatego, że ja wiem? Bo jak coś to mogę zapomnieć, wystarczy jedno zaklęcie. - Sięgnęła po różdżkę, demonstrując swoje zamiary, ale Harley delikatnie dotknęła jej nadgarstka, opuszczając rękę.
- Nie, nie dlatego... Nie znam powodu, ale tak musi być. Draco bardzo mnie dziś zawiódł... myślałam, że znów widzę w nim tego chłopca, z którym byłam związana, z którym miałam dzielić przyszłość, ale on odszedł, więc powinnam zapomnieć. Postanowiłam nie mówić nic Draconowi...
*****
Harry po zajęciach postanowił odwiedzić Dumbledore'a, by opowiedzieć mu o ostatnich snach i wizjach, które krążyły wokół jednej osoby, o której trąbił cały świat magiczny - Alice Manson. Z jakiegoś powodu Voldemort chciał odszukać tę dziewczynę i uważał, że znajduje się tutaj, w Hogwarcie. Gryfon uznał, że to najwyższa pora, aby dyrektor dowiedział się, na jakim poziomie są poszukiwania młodszej Manson. Może Dumbledore o tym wiedział? Dlatego znikał? Stanął przed kamiennym gargulcem, wypowiedział hasło, które podała mu profesor McGonagall i wszedł do środka.
Spotkał dyrektora nad myślodsiewnią. Na jego prośbę sam zajrzał do środka, przeżywając wspomnienie, które prawdopodobnie należało do Slughorne'a. Było to spotkanie Klubu Ślimaka, widział tam młodego Toma Riddle'a, który wypytywał o coś nauczyciela, lecz ten rozgniewany wygonił go. Wspomnienie się rozmazało, wyrzucając Wybrańca.
- Jesteś zszokowany? - spytał Dumbledore. - Wcale mnie to nie dziwi.
- Nic nie rozumiem... Co to było?
- Jedno z najcenniejszych wspomnień wśród mojej kolekcji - wyznał, po czym usiadł na swoim krześle dyrektorskim. - Jest jednak zniekształcone. Majstrowała przy nim ta sama osoba, od której udało mi się je wyciągnąć, czyli kochany profesor Slughorne.
- Dlaczego to zrobił? Po co miałby zmieniać własne wspomnienie?
- Zapewne się go wstydzi. - Ta odpowiedź zaintrygowała Pottera. Albus wstał z miejsca, podchodząc do ucznia. - Prosiłem cię, abyś zaprzyjaźnił się z profesorem, a teraz chcę, abyś wydobył od niego prawdziwe wspomnienie. Nieistotne jak. To wspomnienie jest bardzo ważne. Bez niego nie pójdziemy dalej. Bez niego - mówił, zanurzając dłoń w myślodsiewni, obserwował jak woda umyka między jego palcami - nasz cały świat będzie zagrożony. Nie masz wyboru. - Pokręcił głową. - Nie wolno ci zawieść.
Harry przełknął ślinę. Przyszedł z jednym problemem, a w odpowiedzi dostał drugi. Dyrektor wiele od niego oczekiwał, a on nie chciał go zawodzić. Przez chwilę jego uwagę skupiła dziwna dłoń starego czarodzieja, ale nie miał odwagi go o nią zapytać. Pokiwał głową, gdy zdał sobie sprawę, że mężczyzna wyczekuje jakiejś odpowiedzi.
Dopiero, gdy Dumbledore odsunął odsunął się od niego i okrążył swoje biurko, chłopak odzyskał głos w gardle.
- Profesorze... Jest jeszcze jedna rzecz, z którą tu przyszedłem. Chodzi o... Alice Manson - powiedział, a dyrektor odwrócił się gwałtownie w jego stronę. - Od jakiegoś czasu miewam wizję, ale czasem nie z perspektywy Voldemorta... czasem to wygląda, jakby stał przed nim. On... - wahał się, czy mówić dalej. Czujne spojrzenie Albusa dekoncentrowało go, czyżby więc Voldemort miał rację? - On uważa, że ona jest tutaj. W Hogwarcie, ale to niemożliwe, prawda?
- Harry, jak wiele wiesz o tragedii na Dworze Meyling?
- Niewiele - wzruszył ramionami - tylko tyle, co opowiedziała mi Hermiona, kiedy w Proroku zaczęto o tym pisać. - Profesorze, czy to prawda? Że on jej szuka, że ona tu jest?
- Skup się na powierzonym zadaniu. Potrzebuję tego wspomnienia, nie pozwól się odciągnąć od celu błahostkom, dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
Chłopak skinął głową, podchodząc w stronę wyjścia, kiedy nagle jeszcze jedna myśl wpadła mu do głowy. Bał się powiedzieć to na głos, ale potrzebował odpowiedzi. Sam nie wiedział, po co. Denerwowało go, że musi latać od punktu do punktu, a nie znał nawet powodu, mimo to ufał Dumbledore'owi. Jednak myśl, która nawiedza go od jakiegoś czasu, sprawiała, że czasem odnosił wrażenie, jakby się dusił. Sądził, że poznanie prawdy uwolni go od tego nieprzyjemnego uczucia. Odwrócił się przez ramię, by spojrzeć na pochłoniętego pracą starca, który pochylał się nad biurkiem z pergaminem.
- To Harley, prawda? - zapytał, nie oczekując odpowiedzi o profesora, ale ten podniósł na niego wzrok, utwierdzając Pottera w swoich przypuszczeniach. - Harley Benson.
CZYTASZ
Avada Kedavra ✔
FanfictionTRWA POPRAWA BŁĘDÓW TRYLOGIA ZAKLĘĆ NIEWYBACZALNYCH - 1 tom ,,Gdy jedno zaklęcie odbierze ci wszystko, to jedno zaklęcie może ocalić ci życie''. Rodzina Manson, którą niegdyś łączyły bliskie relacje z rodem Blacków i Malfoy'ów pewnej nocy zos...