1

6 1 0
                                    

POV Alison

Dzień zapowiadał się całkiem znośnie, aczkolwiek nie tryskałam humorem. Pogoda była nie najgorsza, słońce, delikatne chmurki i chłodne podmuchy wiatru a powietrze suche i ciężkie. Chwyciłam w dłoń książkę, otwierając losową stronę i czytając cytat na dziś.

"To nie to, co masz, ani to, kim jesteś, ani to, gdzie jesteś, ani co robisz czyni Cię szczęśliwym bądź nieszczęśliwym. Chodzi o to, o czym myślisz."

Ahh, jak zwykle w sendo. Zaznaczyłam "zużytą" stronę, książkę schowałam do szuflady i sprawnie wstałam z łóżka kierując się do łazienki. Szybki prysznic, mycie zębów, makijaż i ogarnięcie fryzury.

Dzięki temu, że nie jadałam w domu śniadań, mogłam pozwolić sobie na to, aby wstawać nieco wcześniej. Zawsze jadam w kawiarni w czasie przerwy, to mi w zupełności wystarcza. Zabrałam torebkę, telefon, klucze i wyszłam z mieszkania.

Stanęłam przed budynkiem, wlepiając wzrok w ładny szyld nad drzwiami "Caffè al mattino" - taką nazwę nosiła moja kawiarnia. Tak, było to jedno marzenie, które udało mi się spełnić... własna kawiarnia. Będąc tutaj czułam się jak w domu, dlatego też nie narzekałam na długie godziny pracy. Zdecydowanie lepsze było przesiadywanie tutaj, wśród ludzi niż w pustym mieszkaniu. 

Weszłam do środka z nieco lepszym humorem, bluzę odwiesiłam na wieszak i poszłam do pomieszczenia gospodarczego. Tam przewiązałam wokół głowy chustę, umyłam dłonie i w zasadzie byłam gotowa do pracy. Niedługo po mnie przyszła również Cassandra i Naomi. Z obiema dziewczynami miałam świetne relacje, w pewnych chwilach były dla mnie jak siostry, których nigdy nie miałam a zawsze chciałam.

Przed otwarciem puste stoliki zostały pozajmowane przez klientów, roznosił się delikatny zapach kawy, słychać było spokojne rozmowy ludzi. Lubiłam atmosferę tego miejsca, niby dość tłoczno, aczkolwiek nadal spokojnie. Zabrałam plastikową tackę i ściereczkę, aby posprzątać nieco i zrobić miejsce dla nowych klientów. Ułożyłam puste filiżanki na tacce i odwróciłam się, jednak wtedy padłam, albo raczej ktoś na mnie wpadł. Ku mojemu szczęściu nic nie upadło na ziemię i uniknęliśmy rozbicia filiżanek.

Podniosłam wzrok, patrząc na mężczyznę, który wpatrywał się we mnie, jakbym była co najmniej Miley Cyrus.

- Proszę uważać jak Pan chodzi. - Burknęłam jedynie mijając go sprawnie i znikając za ladą.

POV Ashton

Kiedy wpadłem na dziewczynę, chciałem od razu ją przeprosić, jednak kiedy skierowałem wzrok na jej twarz... od razu ją poznałem. Ali, to była moja Alison!

- Proszę uważać jak Pan chodzi. - Mruknęła, wyprzedzając moje słowa i odeszła.

Poczułem skurcz żołądka, nie poznała mnie? Nie zmieniłem się aż tak, niemal wcale... podobnie jak ona. Od tamtego czasu minęło... prawie 5 lat. Z zamyślenia szybko wyrwało mnie szturchanie Zack'a. 

- Ducha zobaczyłeś czy może podają spleśniałe kanapki? - Spytał.

- Co? Nie... - Pokręciłem głową. - Widzisz tą dziewczynę w chuście? - Spytałem nieco ciszej kierując wzrok na dziewczynę.

- Noo niezła dupeczka. - Uśmiechnął się, na co od razu walnąłem go w ramię.

- To Alison! - Spiorunowałem go wzrokiem.

- Pierdolisz! - Znów jej się przyjrzał. - O cholera, wyładniała jeszcze bardziej. - Przeczesał włosy dłonią. - To co, idziemy się przywitać? 

- Nie... później, poczekaj. - Westchnąłem. - Usiądź, pójdę nam coś zamówić. 

Tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. Stanąłem w niedużej kolejce przyglądając się kanapką na wystawie i co jakiś czas zerkając na Alison, która obsługiwała klientów. Przez ten czas, zasypiając... czułem jej zapach, czułem jej dłonie oplatające się wokół mojego brzucha, jej ciepły oddech na szyi. Patrząc na inne dziewczyny, widziałem ją... widząc ją teraz, zupełnie straciłem głowę...

- To co mała, może dałabyś się gdzieś zaprosić? - Usłyszałem, gdy wróciłem myślami na ziemię.

Mężczyzna, najpewniej po 40 robił do niej maślane oczy licząc, że coś tym ugra.

- Na zniżkę dla seniorów mnie Pan nie wyrwie. Zamawia Pan albo życzę miłego dnia. - Powiedziała tylko znudzona.

Mężczyzna tylko zrezygnowany pokręcił głową i zamówił małą kawę. Przyszła kolej na mnie.

- Dla Pana? - Spojrzała na mnie wyczekująco. Dopiero po chwili odzyskałem sprawność mówienia.

- Dwie średnie Latte i dwie kanapki z serem. - Odparłem.

- Może Pana rozbudzi i nie będzie Pan więcej nikomu pod nogi wchodził. - Mruknęła pod nosem. Nie patrząc na mnie długo przyjęła banknot i sprawnie wydała mi resztę. 

Nieco mnie tym zaskoczyła. Alison, którą znałem była inna. Uśmiechnięta, ciepła, życzliwa... ta Alison, wydaje się być inna. Oczywiście, ludzie się zmieniają... ale taka osobowość do niej nie pasuje. Nie wierzę, że nie ma tam mojej dawnej Alison... ona na pewno gdzieś tam się chowa.

Po zapłaceniu nieco zrezygnowany wróciłem do stolika. Niedługo po tym przyniosła nasze zamówienie.

- Cześć Ali. - Cody od razu uśmiechnął się patrząc na nią.

- Życzę smacznego. - Powiedziała nie zbyt głośno ignorując jego słowa i wróciła do pracy.

- A ta co, nie poznaje nas? - Spytał zdziwiony od razu biorąc kęsa kanapki.

Wzruszyłem jedynie lekko ramionami również zabierając się za swoje śniadanie. Cały czas nie mogłem się powstrzymać, aby nie zerknąć na nią. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 14, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

You left meWhere stories live. Discover now