Rozdział dwudziesty dziewiąty

1.3K 82 20
                                    

Czuję jak wrzątek oblewa moją dłoń, ale stoję w miejscu nie będąc w stanie zareagować

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czuję jak wrzątek oblewa moją dłoń, ale stoję w miejscu nie będąc w stanie zareagować. Liam odskakuje od Rachel wyraźnie zdezorientowany. Wpatruje się we mnie z otwartymi ustami, po czym spogląda na dziewczynę, która widocznie jest z siebie zadowolona. Odwracam się na pięcie i wychodzę na korytarz, a potem schodzę po schodach trzymając już pustą, cholerną filiżankę w trzęsącej się dłoni. Mam dość. Mam już dość tego wszystkiego.

Mija kolejny tydzień przez który ledwo co się widzę z Liamem. Jest pochłonięty zaległymi obowiązkami, ja również. Jest z nim coraz lepiej, to fakt. Cieszy mnie to, ogromnie mnie to cieszy. Jednak od ostatniego zdarzenia jest między nami dziwna przerwa. Dlaczego? Przecież ani on ani ja nie powinniśmy się tym przejmować. Z małym szczegółem, bo ja odczuwam coś większego niż tylko przyjaźń względem niego. Dlatego nieco mnie to dotknęło.

Kiedy się z nim już widzę, zwykle przechodząc przez korytarz, rzuca do mnie jakimś pytaniem w stylu: '' Masz dziś dużo pracy?''  na co odpowiadam: ''Nie, czy czegoś potrzebujesz?'' Kręci przecząco głową, po czym wraca tam dokąd zmierzał. 

Wpatruję się w jego plecy po czym znika za drzwiami biblioteki. Odnoszę wrażenie, jakby chciał ze mną porozmawiać, ale coś go blokuje. Widzę to po nim. Ale nie musi mi niczego tłumaczyć. Już wiem, już widziałam. Rachel ma go w garści i boję się, że pozwoli sobie go zabrać całkiem.

Prawdę mówiąc, mam więcej okazji by rozmawiać z jego bratem. Pomagam mu gdy mnie o coś poprosi, czasem to zajęcia które sam byłby w stanie wykonać, ale nic nie mówię. Lubię go, choć czasem jego obecność mnie zbyt przytłacza. Peszy mnie to, w jaki sposób nie raz na mnie spogląda. Jest taki... pewny siebie i dosłowny. 

Spędzam dużo czasu wśród przyjaciółek, które przeprosiłam za to jak się zachowałam. Nie było o czym mówić, bo wcale nie były tym urażone. Ich obecność dużo mi pomaga choć problemy wcale nie uciekły. Wychodząc z jednego dołka pcham się w kolejny, prawdę mówiąc.

- Jane? - niespodziewanie głos przerywa moje myślenie.

- Tak, Worick?

Odwracam się w jego stronę. Z uchylonych drzwi swojego pokoju wystawia głowę.

- Pozwól, jeśli jesteś wolna.

Co prawda chciałam wrócić już do swojego pokoju, bo nie czuję się zbyt dobrze.  Mam na końcu języka wymówkę, ale dobrze wie, że w tej chwili nie mam żadnego zajęcia. Po chwili namysłu otwieram drzwi i wchodzę. Jego pokój jest bardzo podobny do Liama, ale jest tu zdecydowanie więcej książek i stert dokumentów. Siadam przy biurku, na przeciw niego. Pośpiesznie zapisuje coś na kartkach nie zwracając na mnie uwagi, więc czekam w milczeniu. W końcu kończy i podnosi wzrok na moją twarz.

- Pomożesz? - pyta i wskazuje na przygotowany wosk i pieczęć. - Musimy zakleić bardzo dużo kopert.

Kiwam głową. Biorę do ręki narzędzie i już mam zamaczać w laku, gdy kładzie swoją dłoń na mojej.

Królowa ColdwaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz