Wsiedliśmy wszyscy do autobusu. Lea posadziła Maksa przy oknie, a sama usiadła obok. Ja stałam przed dziewczyną, żeby w razie czego ją złapać.
-Nie chcesz usiąść? - zapytał mnie chłopak.
-Nie, dziękuję - uśmiechnęłam się.
-Julia to silna dziewczyna - przyjaciółka przytuliła mnie mocno i nagle zaczęła płakać. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- C-co się stało? - pogłaskałam ją po plecach.
- B-bo jesteś dla mnie jak matka, której nigdy nie miałam, jak siostra, którą każdy chciałby mieć. Jesteś przyjaciółką, na którą każdy zasługuje - zaczęła głośniej płakać, a ja spojrzałam na Maksa błagalnym wzrokiem i zaczęłam gładzić Leę po plecach.
- Juz jesteśmy na miejscu - wzięłam dziewczynę pod rękę i wyszłyśmy z autobusu. Lea zamknęła oczy.
-Widzę autobus! - krzyknęła - widzę jego kontury! - parsknęłam śmiechem i zaczęłam powoli iść w stronę bloku przyjaciółki. Maks szedł po mojej prawej stronie. Lea zajęła się tym, by nie nadepnąć na linię łączącą dwie płytki, a ja w tym czasie rozmawiałam z chłopakiem.
-Dziękuję, że nie stawiałeś oporu przed tym, jak ciągnęła cię do autobusu - powiedziałam z wdzięcznością.
- To nic takiego - podrapał się po karku.
-Mam nadzieję, że nie popsułyśmy ci planów - przejęłam się. Nie chciałam, żeby z naszej winy zmieniał plany lub z nich rezygnował.
-Nie, nie! Pod żadnym pozorem - powiedział szybko i uśmiechnął się.
-Całe szczęście - odwzajemniłam gest. W końcu dotarliśmy do bloku Lei. Wpisałam kod i otworzyłam drzwi. W ostatniej chwili gdy już miałam wejść do środka, odwróciłam się w stronę szatyna i przytuliłam go.
-Dziękuję jeszcze raz - szepnęłam. Chłopak objął mnie w talii.
-To była przyjemność spędzić z tobą czas.
-Julia! Zaraz rzygnę! - krzyknęła Lea z korytarza. Odkleiłam się szybko od chłopaka i z prędkością światła znalazłam się przy przyjaciółce.
- Rzygaj tu! - podałam jej śmietnik i trzymałam włosy.
*godzinę później*
Lea zasnęła, a ja poszłam się ogarnąć. Zmyłam makijaż, związałam włosy w luźnego koka i wzięłam prysznic. Ubrałam się w piżamę i położyłam się obok przyjaciółki. Zamknęłam oczy, ale nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o Maksie.*Perspektywa Lei*
Gdy obudziłam się rano bardzo bolała mnie głowa. Nie pamiętam co się stało po tym, jak wypiłam czwartego drinka. Obok mnie leżała śpiąca Nadzieja. Szturchnęłam ją i udawałam, że śpię. Usłyszałam tylko jak ta wzdycha ciężko i odwraca się na drugą stronę. Odpuściłam siebie i wstałam. Podreptałam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Byłam straszliwie głodna. Rodziców nie było w domu, bo poszli do pracy. Bianka spała na kanapie w salonie tak, jak ją wczoraj przykryłam kocem. Spojrzałam do otwartej lodówki. Nie było nic do jedzenia. Westchnęłam zrezygnowana i poszłam do łazienki. Przejrzałam się w lustrze i przeraziłam się. Włosy poczochrane, rozmazany makijaż. Szybko umyłam twarz i uczesałam swoje krótkie blond kłaki. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej moje ulubione czarne dresy i czerwoną koszulkę z kotami. Przebrałam się i chwyciłam w dłoń skarpety z froty. Weszłam do mojego pokoju i rzuciłam nimi w Nadzieję. Zerwała się szybko i rozejrzała. Spojrzała na mnie z nienawiścią i rzuciła we mnie z całej siły poduszką. Uśmiechnęła się triumfalnie, ale ja nie odpuściłam. Wzięłam poduszkę z podłogi i zaczęłam nią okładać przyjaciółkę. Ona nie pozostała mi dłużna i również zaczęła mnie bić poduszką. Obie z rana byłyśmy we wspaniałym humorze. Po kilku minutach wojny, obie walnęłyśmy się na łóżko ciężko oddychając. Gdy uspokoiłam oddech, stwierdziłam, że to czas, żeby zapytać się dziewczyny co się działo wczoraj.
