*Lorenzo
Jesteśmy właśnie po finale mistrzostw InterCopa. Wygraliśmy! Udało nam się.Jesteśmy mistrzami. Za chwilę rozpocznie się impreza kończąca mistrzostwa.
- Jesteśmy mistrzami! Mistrzami!- krzyczymy wchodząc na imprezę.
Tak udało nam się zwyciężyć ale teraz myślałem o czymś innym. Zdecydowałem powiedzieć Gabo o tym że jesteśmy braćmi. Nie wiem jak i kiedy to zrobię ale muszę mu powiedzieć. Nie mogę go dłużej okłamywać. Czuję się coraz gorzej z tego powodu. Zżera mnie poczucie winy. Nie wiem jak mogłem tak postąpić, Gabo to mój brat i nie powinienem był tak go oszukiwać ale stało się i muszę to teraz jakoś odkręcić. Martina jest temu przeciwna bo obawia się że ktoś się dowie o tym co zrobiliśmy.
- Lorenzo, Lorenzo!- głos Gabo wyrywa mnie z zamyślenia- Wszystko w porządku?
- Tak, tylko się zamyśliłem- odpowiadam uśmiechając się. Strasznie go polubiłem perspektywa bycia jego bratem nie jest taka zła
- Zaraz się zacznie- mówi do mnie
- Tak, za chwileczkę staniemy tam na scenie i wszyscy będą nam gratulować- śmieję się
- A skąd wiesz że akurat my tam staniemy?
- To oczywiste! Ja zostałem najlepszym strzelcem turnieju a ty na pewno jesteś najlepszym zawodnikiem- mówię prawie krzycząc
- Spokojnie Lorenzo zaraz się przekonamy czy masz racje
- Gabo , Gabo... ja zawsze mam racje i zapamiętaj o tym- śmieje się
- Witam państwa na imprezie kończącej mistrzostwa InterCopa- mówi jakiś gość, pewnie przedstawiciel komisji ligi- Chciałem bardzo serdecznie pogratulować drużynie złotych jastrzębi i ich trenerowi wspaniałego zwycięstwa
- Tak jest! Jastrzębie mistrzami!- Krzyczy cała nasza drużyna
- Tak tak bardzo wam gratuluje- kontynuuje przedstawiciel- Czas przyznać nagrody dla najlepszych zawodników tego turnieju. Najlepszym bramkarzem jest Ezekiel z drużyny cesarskich orłów. Gratuluje!- Ezekiel najlepszym bramkarzem.. cóż skoro władze ligi tak uważają- Najlepszym Strzelcem jest... Lorenzo z Jastrzębi- Urzędnik ściska mi dłoń i gratuluje. Tak teraz szczerzę sie do wszystkich. Udało mi się zostać najlepszym strzelcem. Jest mi tylko trochę przykro że nie ma tu mojego taty nie nie ja jestem na niego wściekły. Jak mógł nie przyjść na tak ważną imprezę dla mnie. Pewnie znowu będzie mieć jakąś głupią wymówkę.- Najlepszym zawodnikiem jest Gabo! Także ze złotych jastrzębi.- Gabo wychodzi na scenę odbiera gratulację i staje obok mnie i Ezekiela.
- A widzisz miałem rację - mówię do niego
- Tak.. tak bo ty zawsze masz rację - śmieję się ze mnie
- Jesteśmy najlepsi. Wygramy z każdym - mówię do niego
- Nie zagalopowaliście się- zaczyna Ezekiel- Ledwo wygraliście - śmieję się ze mnie
- Tylko dlatego że graliście nie czysto. Gdybyście grali bez krzywych akcji wygralibyśmy z wami nie 2:1 a 10:0 - mówi do niego Gabo
- Dokładnie Ezekiel, Gabo ma rację macie szczęście że nie byliśmy u szczytu naszej formy bo rozjechalibyśmy was jak walec - teraz i ja się z niego śmieje
- Proszę jeszcze o chwilę uwagi- zaczyna znów przedstawiciel- Zapraszam na scenę trenerów Jastrzębi i Orłów- na scenę wchodzi Francisco i Felix- Chciałem powiedzieć że jastrzębie i orły wezmą udział w pucharze kontynentalnym- Wszyscy zaczynamy krzyczeć i się cieszyć
W pewnym momencie widzę że w naszą stronę leci piłka. Szybko odkładam nagrodę na ziemię i szykuję się by ją przyjąć. Gabo widząc to robi podobnie. Przyjmują piłkę natychmiast efektownie podaję ją do Gabi i razem zeskakujemy ze sceny bawiąc się piłką miedzy tłumem. Trochę zaczęliśmy się popisywać
- Gabo,Lorenzo bez takich popisów- śmieję się z nas Francisco
- Już już trenerze - mówię gdy Gabo podaje mi piłkę. Efektownie ją przyjmuje i szybko odkładam ją na miejsce. Wszyscy zaczynają nam bić brawa a my z głupawymi uśmieszkami kłaniamy się arogancko.
- Wygraliśmy! Jesteśmy mistrzami- mówi do mnie
- Dopiero teraz to do ciebie dotarło
- Nie ale teraz uświadomiłem sobie że wygraliśmy między innymi dzięki twojej skuteczności
- No i oczywiście dzięki twojej Magi - śmieję się
- Nie wygralismy dzięki naszej magi i naszej skuteczności - uśmiecha się do mnie jakby chciał mi coś przez to powiedzieć
-Masz rację. Ale reszta drużyny też dała radę. Oczywiście to my jesteśmy gwiazdami ale drużyna dała z siebie wszystko i dzięki temu wygraliśmy
- Woow Lorenzo zaczynasz mówić jak prawdziwy kapitan
- Haha sam się dziwie że to powiedziałem
- Idę po sok. Też chcesz - pyta mnie
- Tak zaraz do ciebie dołączę- mówię do niego. Coraz bardziej utwierdzam się w swojej decyzji. Chcę aby Gabo był moim bratem ale najpierw muszę powiedzieć o tym tacie i zrobię to od razu gdy go spotkam.
- Lorenzo chodź- woła mnie mój brat- Czas świętować!
- Racja! Chodźmy
Oto pierwszy rozdzialik! Jestem z niego zadowolona i mam nadzieję że wam również się spodoba.W komentarzu napiszcie czy jest coś co chcielibyście przeczytać w tej książce
YOU ARE READING
Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone
Fiksi PenggemarHistoria chłopaków którym nagle wywrócił się cały świat do góry nogami kiedy dowiedzieli się że są braćmi. Utalentowani piłkarze prowadzący drużynę złotych jastrzębi drogą do wieczności,drogą do zwycięstwa. Ich historia nie jest prosta bo gdy wydaje...