Kilka dni później uchyliłam drzwi do gabinetu Mycrofta i weszłam do środka bez zaproszenia.
Nie było go, dlatego usiadłam w fotelu i wyciągnęłam telefon. Kilka służbowych mail'ów.
Zaczęłam przeglądać je po kolei, ale nie skupiałam się zbytnio na ich treści. Nie miałam zamiaru na nie odpisywać teraz (zresztą później też nie).
Po chwili schowałam telefon do skórzanej, czarnej torby i poprawiłam płaszcz, który zsunął się z oparcia krzesła. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu i po sekundzie mój wzrok przykuł czarny notes, leżący na stole.
Postanowiłam do niego zajrzeć i moim oczom ukazały się dosłownie setki kontaktów do najważniejszych ludzi w państwie. Ministrowie, politycy... Wiedziałam, że Mycroft ma dobre znajomości, ale nie sądziłam, że aż tyle...
Gdy usłyszałam kroki na korytarzu, szybko odłożyłam notes i usiadłam wygodniej, żeby wyglądać bardziej niewinnie.
- Jesteś niedorzeczny - głos niewątpliwie należał do starszego Holmesa.
Wszedł do gabinetu, jak zwykle ubrany w garnitur i krawat, ale marynarkę miał luźno przewieszoną przez ramię.
Usiadł w fotelu naprzeciwko mnie i jakby w ogóle nie przejmował się faktem, że wkroczyłam do jego gabinetu, przeglądałam jego notes i zasadniczo poczułam się jak u siebie.
- Później o tym porozmawiamy - mruknął do telefonu rozgniewany i szybko zakończył rozmowę.
Szybko odłożył telefon na biurko i wyczekująco spojrzał na mnie, a ja tylko przygryzłam wargę i oznajmiłam:
- Przyszłam się pożegnać.
- Znowu wyjazd do Francji? - upewnił się, a ja pokiwałam głową.
- Tym razem dłuższy.
W pomieszczeniu zapanowała cisza, niczym niezmącona. Czułam na sobie jego spojrzenie i miałam ochotę wybuchnąć. Na ogół lubiłam, gdy mężczyźni na mnie patrzą, ale Mycroft...on zburzył cały mój system wartości.
W końcu uniosłam głowę i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.
Jego mina wyrażała coś, co mogłabym nazwać rozbawieniem.- No co? - spytałam zdziwiona.
- Nie, nic - odpowiedział szybko i potrząsnął lekko głową - Kiedy masz zamiar wrócić?
- Conajmniej kilka miesięcy.
Moje słowa chyba lekko go zszokowały, bo zmarszczył brwi i skrzyżował ręce.
- Aż tak źle? - spytał, a mnie na chwilę dosłownie zamurowało.
Nigdy nie zauważałam w nim normalnego człowieka, pełnego miłości i życzliwości, a teraz w jego oczach wyraźnie dostrzegłam troskę.
- Co?! - wydukałam i próbowałam w jakikolwiek sposób pozbierać myśli, ale nie mogłam, bo cały czas patrzyły na mnie te cholerne niebieskie tęczówki.
- Nieważne. Aileen, napewno nie chcesz zostać?
Spuściłam na chwilę głowę, czując w gardle narastającą gulę i jednocześnie ciepło w środku.
- Nie mogę. Ale nie martw się...
Znowu na niego popatrzyłam i powtarzając sobie Bądź silna wstałam.
- Muszę już iść - oznajmiłam.
A gdzieś w środku czułam się rozdarta. Z jednej strony chciałam zostać, bo on, no cóż, był jedną z nielicznych osób, które mnie rozumiały.
Ale z drugiej strony wiedziałam, że muszę się na jakiś czas wyrwać się z Londynu.- Do zobaczenia - on również wstał i podszedł do mnie.
Chciał ucałować moją dłoń, ale mną pokierował impuls i przytuliłam go. I wtedy pierwszy raz w życiu przyszła mi do głowy myśl, że on był mi potrzebny. Potrzebowałam go jak tlenu.
Po chwili zrobiłam krok do tyłu i znowu mój wzrok skrzyżował się z jego. Nie powiedziałam już nic więcej, a potem wsiadając do samochodu bardzo tego żałowałam.
CZYTASZ
I'm serious, Mr. Holmes
FanfictionWiele osób wmawiało mi, że mam wspaniałe życie. Ja też próbowałam to sobie wmawiać. Ale to nie była prawda. Wszystko było takie nudne. Teraz wiem, że gdyby nie pewien mężczyzna cały czas bym tak żyła.