Kolory miłości roztopią oziębłości

101 7 4
                                    

Sebastian POV

Moja klasa miała dzisiaj lekcję w-f'u. Jak wynika z opowieści wuefisty Daniel i Ciel zdawali się rywalizować ze sobą z dziką zaciekłością. Jak widać Johnny Rambo postawił sobie za jeden z wielu punktów honoru poprawienie siły i kondycji swojego pana. Ostatecznie wynikiem ich boju był remis dwa do dwóch w setach. Na francuskim porozmawiałem z uczniami na temat Piekła, Nieba i Czyśćca. Muszę przyznać, że incognito z radością opowiedziałem mojej młodzieży o moim domu. Chloe zdaje się podrywać hrabiego. Czyli ta blond włosa ladacznica leci tylko i wyłącznie na pieniądze, a ze względu na to, iż Adrien Agreste jest niedysponowany w tym czasie nastawiła celownik na nikogo innego niż samego Psa Królowej. Piekielnie bogatego Psa Królowej.

Marinette POV

Zaraz po szkole poszłam z Luką do mnie do domu. Tata specjalnie postawił na blacie karteczkę z informacją "zaraz wracam" i poszliśmy we trójkę. W salonie doszło do spotkania.

-Mamo, tato.-Patrzyłam nie pewnie po ich minach. Ich poważne miny nie zwiastowały mi nic dobrego.-Luka pomoże mi w lekcjach i jest moim chłopakiem.

-Dzień dobry.-Luka przywitał się z moimi rodzicami, a mój tata kiedy już odpowiedział wspólnie ze swoją żoną podszedł do młodego gitarzysty. Podali sobie dłoń, a głowa mojej rodziny nachylił się do ucha chłopaka szepcząc coś do niego. Luka nic nie powiedział tylko puścił do mojego taty porozumiewawcze oczko po czym uścisnęli sobie dłonie.

-To my idziemy na górę.-Poprowadziłam Couffaine'a do mojego pokoju. Usiedliśmy do biurka. Wyjęłam książkę i zeszyt. I pomyśleć, że przez Chloe mamy te zadania z matmy i francuskiego. A może pan Michaelis chce w ten sposób podkreślić chęć zamordowania Chloe? Jakby co to ja z chęcią. I tak mnie uniewinnią. Za zabicie kogoś takiego jak blond szmata morze postawią mi nie świadomie drugi pomnik. Jeden stoi w parku i dzielę go jako Biedronka z Czarnym Kotem. Po dwóch godzinach wszystko było zrobione. Jezu Chryste. Jak ja nie cierpię matmy, Chloe, horrorów i zapewne paru jeszcze rzeczy. Luka pomógł mi ze wszystkim. Jest cierpliwy, przystojny, mądry, romantyczny i... jest moim chłopakiem.-Mózg mi paruje. Umieram...-Usiadłam na łóżku podbierając Tikki jedno z ciasteczek. Muszę się doładować cukrem.

-Michaelis musiał się nie źle zdenerwować skoro tyle wam zadał.

-Yhm.-Położyłam się w poprzek łóżka ciągnąc bruneta za sobą do tej same pozycji.-Ledwo żyję. Zagrasz coś? Proszę.-Chłopak miał dzisiaj ze sobą swoją gitarę klasyczną, bo ksiądz miał rekolekcje, a samemu nie umie grać, więc wyręczył się Luką. Szczerze mówiąc dziwię się, że nie odprawił na nim egzorcyzmów. Bądź co bądź mój Chomiczek ma swój ekstrawagancki i charyzmatyczny styl. Kiedy chłopak usiadł i zaczął grać spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. nie mogąc oderwać od siebie swoich spojrzeń.-Kocham cię Luka.

-Ja ciebie też Marinette. Twoje oczy są jak spokojny ocean. Harmonijny i nieskazitelnie czysty.-Melodia zmieniła się na jeszcze wolniejszą i spokojniejszą. Niebieskooki i ja przysunęliśmy do siebie swoje twarze tak, że prawie stykaliśmy się nosami. Nie minęła minuta kiedy się pocałowaliśmy. dłonie, które złożyłam na kolanach drżały. W końcu to mój pierwszy pocałunek z chłopakiem. Chłopakiem, którego kocham nad życie. Ani ja nie pozwoliła bym go skrzywdzić złoczyńcy, ani on mnie. Kiedy nasze twarze znalazły się na powrót w odległości kilku centymetrów po policzku spłynęła mi łza. Raptownie przytuliłam się do szyi ukrywając twarz w jego ramieniu. Jego ramiona zamknęły mnie w swoim delikatnym uścisku.

-Aż tak źle całuję?-Spojrzałam na niego. Na jego twarzy malował się szelmowski uśmiech.

-Wręcz przeciwnie.-Nie miałam najmniejszej chęci uwalniać się z objęć ukochanego.-Mój ty przystojniaku.

-Masz ładny głos księżniczko.-Rumienię się. Czerwony alarm. Rumienię się.-Śpiewasz? Nawet czasami... sprzątając albo pod prysznicem.

-Czasami tak, ale nie tak bobrze... twu... dobrze jak ty. Chcesz żebym coś zanuciła?

-Oczywiście jeżeli ty masz na to ochotę.-Przeszukałam w głowie swoją play listę i wybrałam najnowszą piosenkę Clary Nightingale pod tytułem "Kolory miłości stopią oziębłości." Nic dziwnego, że Libris ją przemienił. Zaczęłam śpiewać., W ołowie pierwszej zwrotki Luka chwycił za gitarę dając akompaniament, a na refrenie i on również zaczął śpiewać z delikatnym uśmiechem na twarzy i takim wyrazem twarzy jakby parzył na anioła.

Po około godzinie wyszedł, a ja poszłam do salonu do rodziców.

-I jak?-Mama nuciła melodię piosenki Clary.

-Miły chłopak. I muszę ci przyznać córciu, że nie złe ciacho. Jak to teraz mówi młodzież.-Spojrzałam na tatę.

-Zgadzam się z mamą. Chyba lepiej wybrać nie mogłaś.-Przytuliliśmy się we trójkę.- Mama jeszcze dopowiedziała, że ładnie śpiewa. To prawda. Gra, śpiewa i jest mądry. Ideał.

-Wiadomo coś nowego o Ilustrachorze?-Nathaniel porwał ze szkoły Nicole. Nie wiadomo, gdzie się ukrywają, ale miejmy nadzieję, że nic nie jest ani Severoue, ani Kurtzbergowi.   

Nutami usłane||LukanetteWhere stories live. Discover now