Rozdział 6

2.5K 137 125
                                    

Obudziła się i wyjrzała przez okno. Zobaczyła tam piękna ośnieżone błonia. W końcu była już połowa listopada. Uchyliła okno i poczuła na ciele dreszcze, które wywołał zimny wietrzyk. Lubiła te uczucie. Zawsze gdy była mała, jej mama otwierała dziewczynce okno nad ranem. Przyzwyczaiła się więc do zimnego wiatru.

Błądziła wzrokiem po podwórku. Od czasu do czasu można było dostrzec latające sowy lub wzlatujące testrale nad Zakazanym Lasem. Widziała te zwierzęta od wielu lat. Gdy dziewczynka miała zaledwie pięć lat, zmarł jej ukochany dziadek od strony mamy. Lena kochała go całym sercem. To właśnie on nauczył ją jazdy na rowerze i jej pierwszego zaklęcia, którym było Lumos. Po jego śmierci dużo płakała, ale w końcu musiała przyjąć do świadomości, że już go nie ma.

Zamknęła okno i ruszyła do łazienki. Wzięła prysznic i się ubrała. Splotła włosy w dwa warkocze, zrobiła lekki makijaż i wróciła do pokoju. Dziewczyny jeszcze spały. Była głodna, więc postanowiła, że sama pójdzie do Wielkiej Sali na śniadanie.

Usiadła przy stole Gryfonów. Nałożyła na talerz naleśniki z serem i zaczęła jeść. Po kilku minutach dosiedli się do niej Huncwoci.

- Jaką mamy pierwszą lekcję? - spytała Lena.

- Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami. - odpowiedział jej Remus.

- O nie. Dzisiaj jest cholernie zimno. - powiedział James.

- Mam pomysł. - odezwał się Black. - Może pójdziemy po lekcjach na podwórko zrobić bitwę na śnieżki?

- W sumie to czemu nie? - uśmiechnęła się promiennie dziewczyna. Potrzebowała odskoku od zwykłego dnia, a bitwa na śnieżki razem z chłopakami to było coś.

Zjedli śniadanie i poszli przygotować się na ONMS. Dziewczyna ubrała się ciepło, ponieważ nie chciała się przeziębić. Spakowała książki do torby i ruszyła z Lily, Becą, Emmą i Marleną na błonia.

- Ja was zostawię. Pójdę do Regulusa. Nie macie nic przeciwko? - zagadnęła White.

- Nie Em, idź. - uśmiechnęła się blondynka.

Regulus Black był chłopakiem Emmy. Na początku Lena i Lily nie były z tego zadowolone, ale zmieniły zdanie.

Pewnego dnia Watson i Evans siedziały pod drzewem na błoniach. Zobaczyły Emmę i Regulusa idących w ich stronę. W pewnym momencie podszedł do nich jakiś Ślizgon. Słyszały ich każde zdanie bardzo dobrze, bo stali nie daleko dziewczyn. Chłopak nazwał Emmę zdrajczyni.ą krwi. To co potem zobaczyły sprawiło że oniemiały. Black zaczął bronić Em, a na dodatek rozwalił temu drugiemu nos. Ślizgon uciekł cały zakrwawiony, a Regulus powiedział Emmie, że nikt nie będzie jej tak nazywał. Para wróciła do zamku, a Lena i Ruda dalej siedziały zaskoczone pod drzewem. Przekonały się wtedy do chłopaka przyjaciółki.

- Ja też was zostawię. Idę do Lucasa. - wspomniała Lena i po chwili już jej nie było.

- Jasne.

Lena podeszła do swojego chłopaka i złożyła mu pocałunek na policzku.

- Hej Wat. - pocałował ją w policzek.

- Hej Luc.

Lucas Konell był jej chłopakiem od kilku tygodni. Poznali się przypadkiem w bibliotece, należał do Ravenclawu, więc tak samo jak dziewczyna często tam przebywał. Pewnego razu, gdy w bibliotece było strasznie dużo uczniów i nie było wolnych stolików, dosiadła się do siedzącego samotnie Krukona. Zaczęli miłą rozmowę i okazało się, że mają ze sobą wiele wspólnego. Często odrabiali razem lekcje, aż w końcu zaczęli się spotykać. Chłopak zabrał blondynkę do Hogsmeade i tam spytał czy chce zostać jego dziewczyną. Zgodziła się z radością.

- Co u ciebie? - zagadał chłopak. 

- Luc, widzieliśmy się wczoraj wieczorem. - zaśmiała się.

- A no tak. - zarumienił się.

- Idziemy na lekcję? 

- Tak. - złapał ją za rękę i podeszli do miejsca, w którym stała reszta klasy.

Profesor gadał coś o demimozach, a Lena słuchała bardzo uważnie. Robiła notatki by niczego ważnego nie przegapić, dopóki nie dostała śnieżką w głowę. Odwróciła się i zobaczyła śmiejącego się pod nosem Syriusza.

- Black! - podniosła trochę śniegu i rzuciła w jego stronę. Śnieżka trafiła prosto w jego twarz.

- O nie! Pożałujesz tego Watson! - starł z twarzy śnieg i zaczął biec w stronę dziewczyny.

Podszedł do niej, zarzucił na plecy i pobiegł w stronę reszty chłopaków.

- Black, puść mnie!

Lucas chyba nawet nie zauważył, że jego dziewczyna gdzieś zniknęła, bo dalej słuchał z uwagą profesora.

- Nie! Chłopaki patrzcie kogo przyprowadziłem!

- Po co ją tu przyniosłeś? - spytał Potter.

- Chcę się zemścić.

- Czekaj co...?

Wrzucił blondynkę do zaspy i zaczął się śmiać. Huncwoci mu zawtórowali. 

- Syriusz! - wrzasnęła wkurzona Gryfonka. - Uduszę cię! Jestem cała mokra przez ciebie! - dziewczyna ruszyła w jego stronę z dużą kulą śniegu.

Po chwili profesor chyba dostrzegł, że coś się dzieje i podszedł do paczki.

- Przepraszam, przeszkadzam? Widzę, że macie coś lepszego do roboty niż słuchanie tego co do was mówię...

- Nie, to nie tak panie profesorze... - zaczął Remus.

- Macie szlaban. Cała piątka. W sobotę o 19.

Odszedł do reszty klasy, a Remus zatrzymał Lenę by nie zrobiła Łapie przypadkiem krzywdy.

- Puść mnie Remus! Przez tego palanta mamy teraz szlaban! Dziękuję Black. Mam dzięki tobie zajęty wieczór w sobotę, a umówiłam się z Lucasem!

- Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi. Przynajmniej zostawisz go na chwilę i spędzisz trochę czasu z nami. Prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiamy. - prychnął James, a ona westchnęła.

- Jamie, przepraszam, że spędzam z wami tak mało czasu, ale zrozum, nie mogę zostawić Lucasa samego. W końcu jestem jego dziewczyną i też powinnam spędzać z nim trochę czasu...

- Ale ty chodzisz z nim cały czas! - oburzył się Black.

- Ty się już lepiej nie odzywaj. - spojrzała na niego wrogo. - No dobrze. Przepraszam was. Obiecuję, że się poprawię. - uśmiechnęła się do reszty chłopaków.

- I to ja rozumiem. - Remus musnął jej nosek palcem, ale nie wiedział, że zauważył to jej chłopak. 

Pożegnała się z nimi i wróciła do Lucasa.

- Już jestem...

- Jasne - Konell nawet na nią nie spojrzał.

- Lucas... czy coś się...?

- Co robi ten Lupin? - odezwał się wreszcie trochę wkurzony Krukon.

- O co ci chodzi Luc?

- Nie udawaj. Widzę jak na ciebie patrzy, do tego jeszcze ta akcja z nosem...

- Daj spokój Luc. Remus to tylko przyjaciel i pamiętaj, że ma dziewczynę... a ja mam chłopaka. - dodała po namyśle.

Konell jakby trochę się rozluźnił i oboje wrócili do słuchania profesora.

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz