Pov. Tord
Otworzyłem oczy i podniosłem się do siadu, nadal przerażony tym co się przed chwilą wydarzyło. Rozglądnąłem się spodziewając następnego zmienionego wspomnienia, ale ono nie nadeszło. Leżałem spokojnie w swoim łóżku, w swoim pokoju, w swojej bazie. Było niesamowicie cicho. Byłem sam w tym pomieszczeniu, ale w tej chwili nie widziałem w tym problemu. Jednak coś mi nie pasowało. Rozglądnąłem się jeszcze raz. Już wiedziałem co jest nie tak. Wszędzie były porozwieszane ozdoby świąteczne. Dodawało to bardzo miłej i przytulnej atmosfery temu pokojowi. Nawet nie zauważyłem gdy uśmiech wkradł się na moją twarz. Dawno nie obchodziłem Bożego Narodzenia. Gdy większość moich żołnierzy kontaktowała się z rodziną, lub świętowała między sobą, ja siedziałem przy biurku i podpisywałem papiery. Na zewnątrz mówiłem poprostu, że nie obchodzę Świąt jednak w środku bardzo ich potrzebowałem. Tak bardzo chciałem znów móc usiąść przy wigilijnym stole razem z chłopakami. Nawet Tom, który tego nienawidzi, w końcu zawsze jakimś dziwnym trafem kończył świętując z nami. Z oczu zaczęły mi lecieć zły. Tak bardzo za nimi tęsknię. Ale nie mogę się teraz dołować! Potrzebuję jakiejś pozytywnej rzeczy...
W sumie to miło, że ktoś ozdobił mój pokój.W środku poczułem przyjemne ciepło. Rozpłakałem się jeszcze bardziej. Jestem beznadziejnym, zagubionym, zepsutym człowiekiem, a i tak ktoś się o mnie martwi i o mnie pamięta.
To miłe...
Słyszę jak ktoś podchodzi do drzwi. Staram się szybko ostrzeć łzy, ale nie mogę. Za każdym razem gdy próbuję ich miejsce zastępują nowe...
Do pokoju weszła [T/I]. Popatrzyła się na mnie z niedowierzaniem. Podbiegła do mnie i zaczęła wypytywać się mnie czemu płaczę, czy coś mnie boli i czy nie wołać doktora. Ja jeszcze bardziej się rozpłakałem na myśl, że ona tak naprawdę tylko udaje, bo musi...
Z zamyślenia wyrwały mnie słowa dziewczyny:
-Tord proszę powiedz o co chodzi...-Czy ona cały czas jak myślałem starała się ze mnie wyciągnąć czemu płaczę? Najwyraźniej tak...
-Poprostu...-Nagle nabrałem ochoty by wszystko jej wyznać. To jak bardzo myli się względem mnie. To jak bardzo cierpię i sam się ranię próbując w jakiś sposób ochronić swoich przyjaciół... Ale nie mogę...-Nie ważne...-szepnąłem.
-Ważne. Powiedz o co chodzi. Chcę Ci pomóc.-Nie wytrzymałem:
-Kłamiesz-Powiedziałem to naprawdę cicho, ale chyba to usłyszała bo na jej twarzy malowało się zdziwienie i strach.-Tak naprawdę jesteś tu tylko dla tej swojej misji... Myślisz, że nie wiedziałem, że jesteś szpiegiem? Dobrze odegrałaś swoją rolę, ale ja zdecydowanie jestem lepszym aktorem...-Dokończyłem płaczliwym głosem przepełnionym smutkiem i bólem. Na twarzy [T/I] malowało się jeszcze większe zdziwienie niż przed chwilą. Od razu pożałowałem swoich słów. Wszystko stracone przez to, że rozczuliłem się nad swoją samotnością...-Co teraz zrobisz?-Ledwo słyszalne słowa [T/I] były powoli przetwarzane w moim mózgu. No właśnie, co teraz?
-Nic-Dziewczyna dziwnie się na mnie popatrzyła.-Wiedziałem o tym od początku. Normalnie by zostać moją asystentką musiałabyś pracować w Armii przez coś koło dziesięciu lat, a tak... Specjalnie cię zatrudniłem. W sumie nawet nie wiem co mógłbym zrobić... Poprostu zapomnijmy, że ta rozmowa się odbyła. Wszystko wytłumaczę Ci po tym jak wyzdrowieję...-Znów się rozpłakałem. Siedziałem tak z zamkniętymi oczami, a z pod powiewiek powoli wpływały łzy. Nagle poczułem uścisk. Otworzyłem oczy. To [T/I]...Podczas przytulania się do mnie wypowiedziała bardzo ważne dla mnie słowo:
-Dziękuję.____________________________________
Tak wiem, że ten Specjal Świąteczny był mało Świąteczny, ale co mam na to poradzić?
Przyjmijcie, że ten rozdział poprostu opublikowałam w Święta, jako następny prezent dla was.
Mam nadzieję, że wam się spodoba!
To tyle...
Wesołych Świąt!
CZYTASZ
Eddsworld | Nie wiesz dlaczego... | Tord x reader
FanfictionTord nigdy nie był ich przyjacielem. Od początku tylko ich wykorzystywał dla swoich interesów. Czekał tylko na odpowiedni moment, by ostatecznie odebrać im prawie wszystko co posiadali... Tak właśnie myślą Matt, Edd i Tom... I nikt im się nie dziwi...