8🐍

13.1K 1.6K 527
                                    

Newt demolował nowojorskiego jubilera bez opamiętania, chcąc złapać niuchacza. Jenna podążała za nim i sama tylko pogarszała bałagan, próbując utorować sobie drogę. Niuchacz wskoczył na szafkę, Newt za nim, a mebel przechylił się i oparł o szybę sklepu. Jenna wiedziała, że jeszcze jeden gwałtowny ruch i obaj wylecą przez szybę, więc chciała załatwić to ostrożnie.

- Spokojnie... - powiedziała, powoli zbliżając się do nich i już otwierała usta, by rzucić zaklęcie, które uchroniłoby ich od upadku, ale było za późno: szyba zaczęła pękać... Aż wreszcie rozbiła się w drobny mak.

- Protego! - zawołała Jenna i wytworzyła swoją różdżką ochronną tarczę, prawdopodobnie uchraniając tym Newta (i niuchacza, oczywiście) od licznych skaleczeń. Magizoolog nie miał czasu jej dziękować, bo rzucił się w pogoń za zwierzakiem, który zaczął uciekać na drugą stronę ulicy. Jacob także ruszył za nim, a Jenna zwinnie przeskoczyła witrynę i również dołączyła się do pościgu.

- Accio! - zawołał wreszcie Newt, a cały deszcz kosztownej biżuterii zaczął lecieć w jego kierunku. Jenna naturalnie broniła się różdżką: Jacob musiał zasłaniać się walizką magizoologa.

Po chwili Newtowi udało się wreszcie schwytać niuchacza, a Jenna położyła dłonie na swoich biodrach, patrząc na zwierzaka nieco surowo, jak rozczarowana matka.

- Ten mały to szczególny rozrabiaka, co? - zapytała, ocierając czoło.

- Trochę tak - przyznał Newt z małym uśmiechem, trzymając niuchacza niczym nieworodka. - Jeden załatwiony, jeszcze trzy.

W tym momencie Jenna chciała odpowiedzieć, jednak cała trójka usłyszała syreny policyjne. Jacob, cały obwieszony biżuterią z jubilera, natychmiast uniósł ręce, natomiast brunetka przewróciła oczami.

- Och, świetnie, mugolska policja. Jak ja ich uwielbiam - powiedziała Jenna sarkastycznie, chowając różdżkę do swojego wysokiego buta.

- Uciekli w tamtą stronę - powiedział prędko Jacob, gdy przed nim, Newtem i Jenną stanęło kilku policjantów z bronią skierowaną w ich stronę.

- Ręce do góry! - zawołał jeden z funkcjonariuszy, na co Jenna prychnęła. Ani Newt (trzymający niuchacza), ani ona nie wykonali polecenia.

Facet, jednym machnięciem różdżki bym ci to wytrąciła...

- Co to jest, do diabła? - zapytał jeden z policjantów, wskazując bronią na niuchacza, którego Newt prędko schował pod kurtkę, na co Jenna zaśmiała się pod nosem.

Śmieszni ci mugole.

- Lew - odparł Jacob, wskazując swoją lewą stronę: wszyscy odwrócili wtedy głowy w tamtym kierunku i zobaczyli jak najbardziej prawdziwego lwa, zbliżającego się do nich po chodniku.

- Nowy Jork jest zdecydowanie o wiele bardziej interesujący niż się spodziewałem - przyznał zaskoczony Newt z uśmiechem na twarzy.

Wykorzystując zainteresowanie policji lwem, Newt złapał Jacoba za rękę, natomiast Jenna chwyciła go za ramię i w ten sposób we troje deportowali się do zaśnieżonego Central Parku.

- Tak swoją drogą co u twojego kochanego brata, Scamander? - zapytała Jenna, kiedy szli już po parku i tym razem uważnie rozglądali się za kreaturami magizoologa.

- Tezeusza? - zapytał zdumiony Newt, unosząc brwi i jednocześnie wpuszczając niuchacza do walizki. - Czekaj, ty znasz Tezeusza? - dopytał, patrząc na czarownicę, która cicho westchnęła.

- O tak, powiedzmy, że mieliśmy ze sobą... - tu Jenna nieznacznie poprawiła swoją kurtkę i odchrząknęła, jakby szukając dobrych słów, podczas gdy Newt słuchał jej uważnie. - Przyjemność przebywać. Parę razy - skończyła lakonicznie, najwyraźniej niespecjalnie ciesząc się z tamtych wspomnień.

Zanim Newt zdążył to przetrawić i dopytać o swojego brata (bardzo zdziwiony był faktem, że Jenna go znała), stanął jak wryty. Zobaczył w oddali, w zniszczonym zoo Central Parku buchorożca, ogromną kreaturę podobną do mugolskiego nosorożca, tyle że ze świecącym, wybuchającym rogiem... Ślizgonka prędko zaczęła analizować sytuację i próbowała wymyślić jakiś racjonalny plan, który zwabiłby ogromne zwierzę do walizki. Puchon miał jednak inny pomysł - wyciągnął z walizki dziwny kostium z kaskiem, który najpierw wręczył Jacobowi.

- Scamander, nie że ja coś, ale co... Co ty chcesz zrobić? - zapytała Jenna, nie mniej zdezorientowana czynami czarodzieja niż sam mugol, który przyjął ubranie.

- Zabezpieczyć go - wyjaśnił Newt. - W razie gdyby buchorożec się spłoszył - dodał i przykucnął ponownie do walizki, z której wyciągnął mały flakonik.

- Co? Tym chcesz go zwabić? - powiedziała z niedowierzaniem brunetka. - To jest dość ryzykowne, trzeba to najpierw przemyśleć...

Jenna obserwowała, jak Newt obciera sobie ręce substancją z flakonika podpisanego Piżmo buchorożca. Dziewczyna poczuła ten znany jej, specyficzny zapach i aż zrobiła krok w tył, bo był zbyt intensywny.

- A masz jakiś lepszy pomysł? - zapytał Newt życzliwie, nadal trąc ręce, po czym oddał flakonik Jacobowi, który ubrał już dziwny strój.

- No, jakby tak pomyśleć chwilę, to... - zaczęła, ale on już jej nie słuchał, bo wyszedł naprzeciw buchorożcowi, rozłożywszy za sobą jego otwartą walizkę. Wtedy Jenna doskonale wiedziała, do czego to zmierzało. Newt zaczął wykonywać dziwne ruchy i wydawać z siebie równie nietypowe dźwięki, które czarownica prędko rozpoznała.

- Hej, Scamander! To naprawdę nie jest najlepszy moment na udawanie samicy! - zawołała, ale magizoolog nie zareagował.

Nadal wykonywał te wdzystkie dziwne ruchy i... Buchorożec zdawał się je powtarzać. Oczy brunetki rozszerzyły się z zaskoczenia, a ona sama już nie wiedziała, co o tym myśleć - jakimś cudownym sposobem ten absurdalny wręcz pomysł działał. Przyznała w duchu, że sama by chyba tego lepiej nie zrobiła...

- Co on robi? - zapytał Jacob, patrząc na Newta w nie mniejszym szoku niż Jenna, choć na jego twarzy nie można było dostrzec swego rodzaju podziwu.

- Taniec godowy... - odparła mu czarownica, nie odrywając wzroku od magizoologa. - I... Cholera, jest niesamowity... - dodała, pozostawiając swoje usta szeroko otwarte. Jej szacunek dla Puchona w tamtej chwili zwiększył się kilkukrotnie, a narodziła się także nawet jakaś admiracja.

- A, taniec, tak... - odparł Jacob, kiwając głową w zrozumieniu, choć niepewnie. - A my co mamy robić? - zapytał, jakby wybudzając się z transu.

- Na razie trzymamy się z tyłu, buchorożce łatwo rozdrażnić... - wyjaśniła Jenna, ostrożnie podchodząc nieco bliżej, by lepiej oglądać całą sytuację, bo aż tak była zafascynowana widokiem przed sobą.

Newt przeturlał się w pewnym momencie, zachęcając buchorożca do tego samego. Jenna zakryła usta z wrażenia, bo zwierzę usłuchało i zaczęło robić to samo. Jeszcze trochę i idealnie przeturlałoby się do otwartej walizki; dziewczyna sama nie wierzyła, że to wszystko tak dobrze zadziałało i już miała bić brawo Puchonowi, gdy...

Na głowę Jacoba coś spadło. Trzymane przez niego piżmo buchorożca nieco się rozlało. Zwierzak je poczuł. Zobaczył Jacoba.

I rozpoczęło się piekło.

- No do cholery jasnej z tymi mugolami dzisiaj! - zawołała Jenna, odskakując z drogi buchorożcowi, który rzucił się za Jacoba.

- Na brodę Merlina - powiedział Newt, chwyciwszy za walizkę i ruszył za nim razem ze Ślizgonką.

Wytresuj sobie węża • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz