Wszystko było niczym Igrzyska Śmierci. Jedni, poddawali się po kilku miesiącach, inni walczyli dalej. Hoseok należał właśnie do tej drugiej grupy. Miał małą przewagę nad resztą, był świetnym tancerzem. A wizja bycia raperem w jednym z bandów przerażała go. Tak bardzo przerażała, że bywał dość często w szpitalu z powodu skrętu kiszek. Jeden z cichych trainees zabierał go szpitala i zazwyczaj niewiele mówił. Jung wiedział, że nazywa się Min Yoongi i ma być jednym z raperów i tekściarzy w zespole stworzonym przez Big Hit Entertaiment. Pierwszym był Kim Namjoon. Młody Jung bardzo podziwiał jego dykcję i sposób w jaki rapował. Pewnego dnia poprosił go nawet o pomoc w nauce rapowania, jeśli można to tak nazwać. Szło im całkiem dobrze dopóki nie dołączył się Min i Jung stracił wrażenie, że jednak idzie mu dobrze. No cóż, Hoseok zebrał się w sobie i poprosił również Mina o pomoc w nauce. Przy nim zaś Jung przestawał odczuwać jakikolwiek dyskomfort i czuł się wyjątkowo swobodnie. Spędzali każdą wolną chwilę na doskonaleniu swoich umiejętności. Hobi pomagał Yoongiemu z tańcem, Yoongi zaś z rapem. Dogadywali się świetnie dopóki nie nadszedł czas świąt i wszyscy trainees dostali pozwolenie by jechać do domu na święta. Niestety lub stety w dormie został tylko Jung Hoseok. Czuł się dobrze, że nie musiał wracać do rodzinnego domu, z którego i tak zostałby wyrzucony przez ojca i nazwany „Zakałą". Utrzymywał kontakt tylko z matką i starszą siostrą.
Tego dnia kiedy trainees już wyjechali zadzwonił do mamy i złożył jej życzenia:
- Przepraszam mamo, że nie mogę spędzić z tobą świąt. Proszę pozdrów Dawon. Wesołych świąt. Przepraszam. – Więcej nie mógł z siebie wydusić. Rozłączył się i zaszył pod kołdrą próbując zasnąć. Jego plany zostały pokrzyżowane przez pewną osobę stojącą pod drzwiami wejściowymi do ich dormu. Trzymającą w marznących dłoniach torby, w których znajdowały się torby z jedzeniem. Min Yoongi postanowił spędzić wigilię, z jednym z trainees, których uważał za przyjaciela. Chociaż dla niego Hoseok był kimś więcej niż przyjacielem. Stwierdził, że powie mu o swoich uczuciach ale przy okazji nakarmi swojego przyjaciela. Wcisnął dzwonek i czekał aż ktoś mu otworzy.
Hoseok zwlókł się z łóżka, poprawił grube skarpety na nogach, nałożył bluzę i udał się do drzwi. Uchylił je delikatnie.
- Oh! Hyung, co tu robisz? Nie powinieneś być w Daegu? – Patrzył na chłopaka w czarnej, puchatej kurtce, który wyglądał dość uroczo, mimo swojej zwyczajnej gburowatej, obojętnej miny i uroczo zaczerwienionych policzków od mrozu, który nie wahał się ich przyozdobić.
- Mogę wejść? Zaraz mi łapy odpadną. – Burknął i pociągnął nosem, przebierając w miejscu nogami z zimna.
- Tak chodź. Przepraszam. – Przesunął się i wpuścił starszego do środka. Wziął od niego torby i zaniósł do kuchni. - Co tam dobrego masz? – Zerknął ukradkiem do środka. – Wow! Ryż, kurczak, kimchi. – Aż chłopak złapał się za brzuch z głodu. No tak. Miał do dyspozycji zupki instant i zupki instant. Świetny wybór, nieprawdaż?
Min wszedł do kuchni pocierając dłonie o siebie by je trochę rozgrzać.
- Mógłbyś wstawić chociaż wodę na herbatę? – Poprosił cicho.
Czuł się niezręcznie będąc sam na sam z Hobim w dormie. Chłopak wykonał posłusznie jego prośbę. Następnie podszedł do Yoongiego i założył bez słowa na niego swoją bluzę. Yoongi chwycił go za dłonie otwierając usta by coś powiedzieć. Niestety szansa ta została mu odebrana gdyż pierwszy odezwał się Hobi.
- Jejku hyung, ale masz zimne łapki. – Zmartwił się i ułożył usta w podkówkę. - Zaraz zrobię ci herbatkę. - Uśmiechnął się i pokręcił głową, delikatnie zaczął muskać kciukami zimne i drobne łapki Yoona. Lecz Yoongi zacisnął mocniej dłonie by ten nie odszedł. – Coś się stało? – Zaczął mu się przyglądać. Starszy był cały czerwony i powoli jego ciało zaczynał ogarniać strach. Bał się, że zaraz dostanie ataku paniki. Po jego policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Hobi bo ja... Przyjechałem tu... - Wahał się i zapowietrzał co chwilę ocierając łzy i próbując ogarnąć drżenie ciała, a szczególnie drżenie głosu i rąk. – Seokkie... - Zebrał się na odwagę i spojrzał mu w oczy. – Seokkie lubię cię. Lubię cię inaczej niż przyjaciel przyjaciela. – Zanosił się już szlochem. Panika wzięła górę i biedny Min cały we łzach i ledwo trzymając się na nogach upadł na kolana przed Jungiem. Jung zmieszany całą tą sytuacją klęknął przed starszym i zamknął go w szczelnym uścisku.
- Hyung, proszę oddychaj. Wdech, wydech. O tak, dobrze. - Lekko poklepywał go po plecach i uspokajał. – Hyung... Też cię lubię. Lubię inaczej niż lubi się przyjaciół. To dlatego odszedłem z domu. Był to jeden z pretekstów. Mój ojciec mnie nienawidzi. – Westchnął i dalej obejmując starszego, złożył na jego czole a potem na nosku delikatny pocałunek. Hyung. Pozwól mi cię chronić. Tak długo jak na to pozwoli nam nasza kariera. Będę nas krył. Będę udawał, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. – Obejmował delikatni jego policzki i patrzył w oczy.
Yoongi uśmiechnął się do jego Gwangju księcia i otarł resztki łez.
- Jung Hoseok. Obiecuję ci, że będę cię chronił ponad wszystko, nawet gdy będę gburowatym dziadem. Będę to robił ponieważ cię lubię. – Yoongi wstał jak gdyby nigdy nic i zabrał się za przygotowywanie przyniesionego jedzenia.
Po podgrzaniu wszystkiego zabrał to do pokoju, w którym leżał Hoseokkie.
- Hoseok-ssi jedzenie. Siadaj. – Hoseok jak żołnierz usiadł i zaczął jeść dopiero wtedy gdy zrobił to Yoonnie. Jedzenie było wyborne.
- Czy to kurczak? – Wytrzeszczył oczy Hoseok.
- Kurczak. – Uśmiechnął się Min.
~~~
- Ach! Ale się najadłem. Dziękuję za posiłek hyung. – Szepnął do tulącego się do niego czarnowłosego chłopaka.
-Nie ma za co Seokkie. – Uniósł się na łokciu i zniżył swoją twarz do tej młodszego i złożył drobny pocałunek na jego ustach. Co poskutkowało obudzeniem setki tysięcy motyli w brzuchu młodszego.
Hobi zaczął odwzajemniać jego pocałunki. Z każdym zetknięciem ich warg atmosfera w pokoju się zagęszczała. Hoseok wciągnął Mina na swoje biodra, oboje zaczęli „przepychanki" w stylu, który mocniej otrze się o drugiego. Rosnące podniecenie przerwał Yoongi łapiąc Junga za dłonie i kładąc je nad głową młodszego i przerywając pocałunki wydyszał.
- Kocham cię Jung Hoseok. Na zawsze będziesz moim szczęściem i słońcem. - Po tym wyznaniu wtulił się w młodszego a ten okrył ich odrzuconą wcześniej kołdrą, ucałował Mina w czoło by następnie zasnąć wtulony w ciało ukochanego.
Wszystko zostałoby ich świąteczną tajemnicą i wyznaniem gdyby nie fakt, że w pokoju obok był jeden z Trainees, który spóźnił się na autobus do rodzinnego Ilsan i słuchał tych uroczych wyznań zza ściany wraz z rozbrzmiewającą świąteczną piosenką z małego radia obok jego łóżka. Autorka hitu śpiewała „Wszystko, czego potrzebuję w święta to Ty". Może i coś w tym było? Kto wie?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1128 słów daaamnnn :0
Hejkaaaa!! Napisałam to z myślą o zbliżających się świętach. Miałam flow XD Mam nadzieje, że choć trochę się spodoba :(
Kocham Was ♥
YOU ARE READING
Trainees Christmas | m.yg. x j.hs.
FanfictionWszystko czego potrzebuję w święta, to Ty. ~ Min Yoongi ~ Jung Hoseok ~ rok 2010 ~ święta