#29

178 6 0
                                    

* Lorenzo

Byłem bardzo zdziwiony kiedy tata przywiózł nas pod Irs.

- Tato po co tu przyjechaliśmy- zapytał Gabo

- Właśnie jesteśmy zawieszeni- dodałem

- Izabel się wścieknie. Lekcje trwają jeszcze przez ponad godzinę

- Tak wiem ale nie przyjechaliśmy tutaj do Izabel- powiedział nasz ojciec

- A więc po co?- zapytałem

- Przyjechaliśmy tu zabrać rzeczy Gabo

- To świetnie- powiedziałem- Wreszcie z nami zamieszkasz

- Tak to super... ale jestem stypendystą więc to chyba nie będzie takie proste.- powiedział mój brat

- Spokojnie wy pójdziecie po rzeczy a ja załatwię sprawy papierkowe. A teraz chodźmy już

* Izabel

Spacerowałam właśnie po korytarzu naszej szkoły. Kiedy zauważyłam jak do szkoły wchodzi Diego wraz z Lorenzo i Gabo. Już sobie wyobrażam co się tu zaraz stanie. Zapewne zacznie się na mnie wydzierać o zawieszenie chłopców. Tylko tego mi dzisiaj brakowało...

- Chłopcy idźcie ja się tu wszystkim zajmę- powiedział Diego a jego synowie poszli w stronę internatu

- Przyszedłeś się na mnie wydzierać?! Nie mam na to dzisiaj ani humory ani ochoty- powiedziałam

-Spokojnie Izabel przyszedłem w innej sprawie- powiedział

- Zatem wejdźmy do gabinetu- powiedziałam i gdy już usiedliśmy w gabinecie powiedziałam- A więc o co chodzi?

- Rzeczywiście przyszedłem tutaj w sprawie moich synów ale nie chodzi o zawieszenie.

- O co zatem chodzi?

- Przyszedłem powiedzieć ci tylko że od dzisiaj Gabo będzie mieszkał u mnie.

- Ale on jest stypendystą

- Już nie- powiedział po czym na biurko wyciągnął czek

- Będziesz płacić za jego szkołę?- zapytałam zdziwiona

- Czemu cię to dziwi w końcu to mój syn

- Dobrze... Przez chwilę po prostu pomyślałam że chcesz ich przenieść do orłów

- Nie mogę ich do tego zmusić. Oni są wierni jastrzębią- powiedział- Nie jestem w stanie NA RAZIE ich do tego przekonać.- zaśmiał się- Ale powiem ci jedno: Jeżeli będziecie dalej tak robić to wkrótce odbiorę wam nie tylko zwycięstwo w pucharze kontynentalnym ale też dwóch najlepszych zawodników.

- Diego to nie jest najlepszy moment żeby ich przekonywać do przenosin

- Izabel ty nie rozumiesz ja nie będę musiał nic robić ty robisz to za mnie

- Uspokój się trochę. Zawiesiłam ich bo na to zasłużyli

- Nie jestem tego pewien

- Chodzi ci o twoje zwolnienie? Diego to była tylko i wyłącznie twoja wina. To ty zdradziłeś Irs i mnie

- Nie... nie... nie.. To ty po raz drugi zdradziłaś swoją rodzinę

- Ja!? A ty zdradzając mnie i IRS co niby zrobiłeś tym samy zdradziłeś też ojca.

- Nie przeginaj Izabel.. To ty pierwsza mnie oszukałaś.. Wtedy ci wybaczyłem ale oskarżenia o zdradę już ci nie wybaczę.

* Lorenzo

Weszliśmy do byłego już pokoju Gabo. Ricky i Dede byli w środku ale gdy weszliśmy zamilkli. W pokoju całe szczęście nie było Martina. Ci dwaj zachowywali się jakby nas nie było.

- Spakuj się szybko i zmywajmy się stąd- powiedziałem do niego. Powiedziałem to na tyle cicho że tylko Gabo to słyszał. Po kilkunastu minutach Gabo był już spakowany.

- Możemy iść- powiedział gdy skończył

- Dokąd?!- zapytał zdziwiony Dede

- Wyprowadzasz się?- zapytał Ricky

- Chyba raczej was to nie obchodzi - powiedział Gabo po czym wyszedł z pokoju a ja ruszyłem za nim. Tata czekał już na nas przy samochodzie.

Lorenzo Guevara Lecący ku chwale! / Zawieszone Where stories live. Discover now