One short

465 80 34
                                    



Chłodny zimowy wiatr rozbrzmiewał wokół, tym samym zakłócając ciszę, panującą aktualnie na zewnątrz. Był późny wieczór, a może już noc? W każdym razie, pewien wysoki szatyn siedział właśnie na zimnych schodach, zaraz przy tylnym wyjściu do pewnego baru. 

Na pierwszy rzut oka było widać, że był już mocno stawiony. Jednak chłopak kompletnie nie przejmując się swoim stanem, w pełnym spokoju sączył kolejną już butelkę wygazowanego piwa. W tym momencie nie przejmował się jak wróci do domu i czy w ogóle dzisiaj wróci. Po prostu siedział pozwalając myślą błąkać się swobodnie. 

Co ciekawe, Karol raczej rzadko odwiedzał tego typu miejsca, lecz dzisiejszego wieczoru, po prostu musiał zatopić w czymś cały ten stres i smutek jaki w końcu go dopadł. 

A to wszystko przez jedno konkretne uczucie, którym zaczął darzyć nieodpowiednią osobę, w niewłaściwym czasie. 

Bo kto będąc w pozornie szczęśliwym związku, nagle orientuje się, że darzy miłością swojego najlepszego przyjaciela? Cóż, może nie aż tak nagle... Od dłuższego czasu widział po sobie, iż nie zachowuje się w towarzystwie blondyna do końca normalnie i swobodnie, jak przedtem. Również patrzył na niego całkiem inaczej, przy czym jak najbardziej wiedząc, że nie w taki sposób powinien postrzegać przyjaciela. Po prostu nie tak miało to wyglądać. 

Wtem poczuł nagłe wibracje telefonu w tylnej kieszeni.

O wilku mowa – pomyślał, patrząc przelotnie na imię młodszego na ekranie urządzenia.

W pierwszej chwili miał nie odbierać, jednak w tamtym momencie nie był wstanie dobrze przetwarzać myśli. Procenty robią swoje, to nieuniknione.

– Halo ? – odezwał się dość niewyraźnie Karol.

– Hej! Mam tylko jedno pytanie odnoście... - przerwał na krótką chwilę – Karol, dobrze się czujesz? – dopytał. 

– Yhm, lepiej niż zwykle, stary – zaśmiał się głośno, lecz z nutą ironii –  A dlaczego miałbym nie?

– Gdzie jesteś ? – zapytał rzeczowo z lekkim zmartwieniem. 

– Nazwy za cholerę nie pamiętam – wymruczał – ale jest takie miejsce, chyba obok jest Politechniki, dalej nawet jest park. 

– Cholera Karol, gdzieś ty znowu polazł – przejął się Hubert .

Nie odpowiedział.

– Nie ruszaj się stamtąd, zaraz przyjadę (uznajmy, że na potrzeby tego shota, Karol i Hubert mieszkają w jednym mieście) – nie czekając na dalszą odpowiedz szatyna, szybko się rozłączył.

Japierdole, teraz to się wpakowałem – powiedział, jednocześnie wyrzucając pustą już butelkę po trunku, gdzieś w bok. Upadła z głośnym trzaskiem, rozbijając się na kilkanaście mniejszych kawałków. Próbował wstać, jednak bezskutecznie. Postanowił więc, pozostać na swoim miejscu.

~~*~~

- Hej, Dealer ! – na co nieśpiesznie otworzył oczy – wstawaj, pomogę Ci – Hubert podszedł do chłopaka od boku, łapiąc pod ramię. Owa czynność zajęła im trochę więcej czasu niż z początku sądził, jednak po chwili kierowali się już w stronę zaparkowanego nieopodal samochodu młodszego. 

W moment otworzył drzwi i delikatnie posadził przyjaciela na siedzeniu  przeznaczonym dla pasażera. Hubert usiadł po drugiej stronie, następnie włączając silnik. Początkowo w aucie panowała wręcz grobowa i niezręczna cisza, przerywana tylko głośnymi oddechami ze strony Karola. Będąc w połowie drogi do domu szatyna, Hubert w końcu postanowił odezwać się pierwszy.

– Powiesz mi co tak naprawdę się stało? – nie usłyszał jednak żadnego odzewu – Słuchaj stary, jeśli nie chcesz, nie mów. Jednak chcę, żebyś wiedział, że to wszystko było i jest dość martwiące. 

Karol odwrócił się powoli w jego stronę jednocześnie łapiąc na krótką chwilę spojrzenie chłopaka. Wciąż, absolutnie nie myśląc trzeźwo, oznajmił poważnie.

– Myślę, że się zakochałem.

Blondyn zerknął na niego w osłupieniu.

– Przecież masz Kornelię. Chyba, że zerwaliście czy coś, a ja nic o tym nie wiem – starszy pokręcił przecząco. 

– Zakochałem się, będąc w związku Hubert. Naprawdę nie wiem co mogę z tym zrobić – wymamrotał, następnie zakrywając usta dłonią, przyjmując skruszony wręcz wyraz. Jakby właśnie jedna część chłopaka zorientowała się, że nie powinien brnąć w to dalej.

Zdecydowanie za późno.

– Myślę, że jeśli ta druga osoba, o której teraz mówisz jest dla ciebie w jakiś sposób ważniejsza, to postaraj się o nią – powiedział powoli dobierając słowa, jednocześnie zatrzymując auto już u celu podróży. Kolejno skoncentrował na nim całą uwagę. – Moim zdaniem, jeżeli nie czujesz już nic do Kornelii to po prostu to zakończ. Lepiej, żeby wiedziała na czym stoi, bez kłamstw. 

Karol siedział w całkowitym bez ruchu, analizując gorączkowo słowa przyjaciela.

– Myślisz, że warto się jednak postarać – upewnił się, odwzajemniając spojrzenie.

– To chyba dobry pomysł, przynajmniej warto spróbować – rzekł w odpowiedzi, z lekka wzruszając ramionami i dodając lekki uśmiech.

Nagle wpadła mu do głowy pewna szalona myśl. Czuł, że nie powinien tego robić. Cholera. Był wręcz przekonany, że to jednak zły pomysł. 

Ale pomimo wszelkiej logiki zbliżył się śpiesznie do zaskoczonego z początku chłopaka, po czym  złożył raczej nieśmiały pocałunek na jego wargach. Było to coś na wzór prawie niezauważalnego muśnięcia, lecz w moment, ku szczeremu zdziwieniu Karola młodszy z niezwykłą pewność pogłębił rozpoczętą pieszczotę. 

Dokładnie tak, jakby czekał na ten gest od dawna. Więc, może właśnie tak było?


Pomimo logiki | DoklereqOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz