Life is Life

Rozdział I

Już 00.00 mogłabym pójść spać, ale po co najlepiej się nie wyspać, a potem zasypiać na lekcjach. Jestem po prostu genialna. Napisze tylko do Lee i pójdę spać. Lee to moja przyjaciółka, nie wiem czy na zawsze bo to nidgy nie wychodzi. Bo i tak prędzej czy później cie zostawi.

***

O boże już 6:30 trzeba zacząć sie wszykować. Poszłam do łazięki umyłam twarz, zęby i wyprostowałam  włosy. To moj ubiór na dziś czarne spodnie i sweterek w paski.



Zeszłam na dół zobaczyłam, że moja mam zrobiła mi naleśniki i zostawiła kartke :

"Kochanie wyjechaliśmy w delegację, wrócimy za około 4 miesiące. Wiemy że dasz sobie radę, na karcie masz troche pieniędzy. Zakupy zrobione tylko dbaj o siebie.
Kochamy mama i tata

Zjadłam i poszłam do szkoły, przed oczywiście papieros na odprężenie i
lecimy.
7:45 - szkoła

Musze poszukać Lee i idziemy na lekcje dzisiaj czwartek wiec: chemia, matematyka, polski, niemiecki i plastyka. Po poszukiwaniach przyjaciółki, znalazłam ją stala ze swoim chłopakiem Willem. Z wyglądu Lee wygląda na miłą osobe, ale jak sie ja bliżej pozna to istny szatan i lubi bardzo chodzic na imprezy a najlepiej takie w środy czy czwatrki to sprawia jej największą przyjemność.

8:00 - chemia

-Bla... blaa...- nigdy nie słucham nauczycieli.
Oczywiście nie obeszło sie bez rozmowy z Lee.

-Jope nie gadaj- przekszykuje pani całą klase, która robi straszny szum.

Wszytkie lekcje minęły tak samo "Nie gadajcie, Nie gadajcie", ale nich mi pani powie gdzie ja mam rozmawiac jak nie na lekcji to jest najlepsze miejsce na rozmowy. Wracam do domu i dostaje sms'a.

Lee: Idziemy dzisiaj na imprezę?
O tym wspominałam najlepsze imprezy dla niej to w czwartek czy środę.

Jope: No nie wiem

Lee: No proszę.... nie daj sie prosić, bede za 5min. Kocham cię.

Przyszła po obiecanych 5min, a teraz siedzimy przed szafa i myślimy co ubrac.

-A może ta?- Pokazuje mi jakąś czerwona rozkloszowana na dole sukienkę.

-Niee... ja chcę tą.- Pokazuje na czarna obcisłą.



-Okej ja biorę czerwoną- mówi wchodząc do łazięki.

***

Ubrałyśmy się i stoimy przed drzwiami. Z środka słychać głośna muzykę

-Kogo jest w końcu ta impreza?- przekrzyuje muzykę.

Weszłyśmy do środka i poszliśmy do baru wzięliśmy po czerwonym kubeczku, w ktorym jak zwykle nie wiemy co jest. Zaczynamy tańczyć a ja widze jak obczaja nas wysoki brunet.

-Ide na fajkę chcesz?- pytam krzycząc

-Nie dzięki- odpowiada a ja odchodze.

Wchodzę do dużego pokóju z wielkimi drzwiami z widokiem na ocean. Odpalam papierosa stając tyłem do pokoju patrzac na fale. Po chwili czuje czyjs dotyk. Odwracam sie gwałtownie i patrze na wysokiego przystojnego bruneta okolo 20-stki.

-Cześć mała może sie zabawimy?- Mowi penym głębokim głosem.

Patrze na niego z przerażeniem na twarzy. Ponieważ troche sie go boje.

-Nie mow ze nie chcesz!- dokłada zaraz. Troche juz zdenerwowany.

-Raczej nie- odpowiadam troszke zestresowana tą sytuacją.

On łapie mnie w tali i przyciąga do siebie. Kładę rece ba jego klatce piersiowej i próbuje go odepchnąć. Lecz nie mogę. On prubyje zerwac zemna sukienkę, a ja próbuje sie wyrwać ale nic z tego. Po jakiś 5min wchodzi słodki bardzo wysoki brunet, mocno napakowany widze po miesniach, które opinaja sie pof jego koszulką.

-Nie słyszysz, że mówi nie!- krzyczy do napastnika.

-Możesz wyjsc nie widzisz ze coś robię?- odpowiada

-Odejdziesz sam czy mam ja zrobic to ale siłą!!- mówi podchodząc bliżej

Napastnik wychodzi a ja wpadam w ramiona mojego wybawiciela. Staliśmy tak chwilkę a ja caly czas płąkałam w jego koszulkę. Strasznie sie trzęsłam, a on trzymał mnie w tali i wyglądało na to ze nie chce mnie puszczać. W końcu sie od niego odsunelam. On spojrzal na mnie z współczuciem.

-Jak masz na imię księżniczko?- szepnął mi do ucha.

-Jope a ty?- odpowiadam rumieniac się.

-Izac miło mi cię poznać szkoda tylko ze w takich okolicznościach- mowi i podnosi moj podbródek, bym na niego spojrzała.

Pocałował mnie a ja po chwilj oddałam pocałunek. Nie wiedziałam co zrobić i po prostu wyszlam cała czerwona nic sie nie odzywając.