Leżałam na łóżku, rozmyślając nad tym wszystkim, co dzieje się wokół mnie.
Na szczęście od dwóch miesięcy mam własne mieszkanie w centrum Detroit i jedynie kiedy chce, nocuje w moim rodzinnym domu. Narazie nie mam ochoty widzieć się z tatą. Chyba oboje musimy od siebie odpocząć...
A jeśli chodzi o Connora, to sama już nie wiem co mam o nim myśleć. Zabolało mnie to co powiedział, nawet bardzo. Jednak czego ja od niego wymagam. Sympatii? Koleżeństwa? A może coś więcej? Nie. To głupie myślenie. Nie mogę myśleć o nim w ten sposób i oczekiwać od niego ludzkich odruchów. Przecież on jest tylko maszyną. Chociaż ciężko mi się z tym pogodzić, to właśnie tak powinnam go traktować. Ale problem w tym, że nie potrafię. Najzwyczajniej w świecie, nie umiem wbić sobie tej myśli. Przecież już tyle razy udowodnił mi, że nie zawsze robi to, co nakazuje mu jego program. Podczas tej sytuacji na dachu, kiedy mogłam spaść, wcale nie musiał mi pomagać. Ale to zrobił. Uratował mi życie.
To rozmyślanie w końcu mnie dobije...
W tym momencie usłyszałam jak ktoś puka w drzwi frontowe. Zdziwiłam się trochę, gdyż było już późno. Nałożyłam na siebie fioletowy szlafrok, by zakryć swoją pidżamę. Szybko poprawiłam włosy i podeszłam do drzwi wołając tylko szybko "Już idę". Otworzyłam je i moim oczom ukazał się android, który od niedawna ciągle znajduje się w moich myślach.
-Dobry wieczór, Sarah.- zaczął- Przepraszam, że przychodzę do ciebie tak późno, ale wpłynęło nowe zgłoszenie. Mam nadzieję, że ci nie przeszkadzam.
W tej chwili zrobiło mi się trochę głupio. On zawsze wygląda idealnie, a ja stoje teraz przed nim w starym szlafroku, przyszykowana do spania.
-Witaj, Connor.- odpowiedziałam wracając na ziemię- Nie przeszkadzasz. Proszę, wejdź.
Mówiąc to otworzyłam drzwi na ościerz. Android podziękował mi skinieniem głowy i wszedł do mieszkania.
-Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?- zapytałam zamykając drzwi
-Sprawdziłem to w twoich aktach.- wyjaśnił- Twoje mieszkanie było bliżej od domu porucznika, więc zdecydowałem najpierw przyjechać po ciebie.
-Rozumiem.- powiedziałam- Poczekaj tutaj chwilę, a ja tylko pójdę się ogarnąć.
-Oczywiście Sarah.
Skierowałam wzrok na podłogę i trochę zażenowana udałam się do mojego pokoju po czyste ubrania. Wziełam szybko pierwsze spodnie jakie tylko znalazłam i bluzę na zamek. Następnie udałam się do łazienki. Szybko się przebrałam i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam tragicznie, ale w sumie to nie jest teraz, aż takie ważne. Włosy miałam w lekkim nieładzie gdyż niedawno je myłam, przez co były pokręcone. Nie miałam już czasu, żeby jak zwykle je wyprostować, więc jedynie je związałam. Ponownie spojrzałam na moje odbicie. "Nie jest najgorzej" pomyślałam i wyszłam z łazienki.
-Przepraszam, że musiałeś cze..
Przerwałam swoją wypowiedź, gdy zobaczyłam co Connor trzyma w ręku. Był to zeszyt w którym pisałam moje opowiadania. Lubiłam to robić, było to moją pasją. Niestety nie udało mi się iść w tym kierunku.
-Jak to znalazłeś?- zapytałam podchodząc i zabierając mu moją własność -Schowałam go między inne książki.
-Przepraszam, ale chciałem jedynie dowiedzieć się czegoś o tobie.- wyjaśnił- Przykro mi, jeśli cię tym rozgniewałem.
Dioda na jego skroni przybrała kolor mocnej żółci.
Jak on to robi? Za każdym razem kiedy mówi takie rzeczy przestaje się na niego gniewać. Kiedy mnie przeprasza i za pomocą jego diody mogę stwierdzić, że się denerwuje, nie umiem być na niego zła.
CZYTASZ
DWA ŚWIATY, JEDNO ŁĄCZĄCE UCZUCIE | D:BH | CONNOR FF
Hayran Kurgu"-Przepraszam? Podskoczyłam przestraszona i spojrzałam się w kierunku, z którego usłyszałam głos. Ujrzałam przed sobą dobrze zbudowanego mężczyznę o cudnych czekoladowych oczach. No nie powiem, był całkiem przystojny. Miał taką nieskazitelną twarz...