*Thomas*
Pojechałem na lotnisko pożegnać się z bratem. Zabrałem ze sobą Martine i naszą matkę. Obie poszły przodem, a ja zaparkowałem auto. Idąc w stronę lotniska zauważyłem, iż mam dwa nieodebrane połączenia od Charlotte. Oddzwoniłem do niej i zapytałem się, co się dzieje. Dziewczyna powiedziała mi, że właśnie wyszła od Anastazji i dowiedziała się, że ona jest w ciąży. Byłem zszokowany. Poprosiła mnie, abym zatrzymał mojego brata, bo on może być ojcem. Dorzuciła też, abym nie powiedział nikomu, że wiem to od niej. Zgodziłem się i pobiegłem szybko na lotnisko. Christopher żegnał się z naszą matką i siostrą. Podszedłem do niego i poprosiłem go na słówko. Kiedy odeszliśmy wystarczająco daleko, zacząłem mówić:
-Bracie, musisz mnie teraz uważnie wysłuchać.
-Ja też nie lubię się żegnać, ale nie przesadzaj. To nic takiego.
-To poważna sprawa. Anastazja jest w ciąży.
-Pogratuluj jej i Remigiuszowi.
-Ty chyba nic nie rozumiesz.
-Co mam rozumieć?!
-Ty jesteś ojcem, baranie!
-Kłamiesz! Znowu ktoś chce mnie wrobić w dziecko.
-Pogada z Ann. Wiesz, że ona cię nie okłamie.
-To nie najlepszy moment. Zaraz mam samolot.
-Więc nie leć! Twoja kariera chłopca na posyłki naszego ojca może rozpocząć się później. Ann tyle na ciebie nie będzie czekać. Chcesz, żeby ten gej Alex wychowywał twoje dziecko?
-Co to, to nie!
Mój brat podszedł do matki i siostry i powiedział im, iż z jego wyjazdu nici. Zabrał swoje walizki i udał się z nami do samochodu. Spakowałem jego rzeczy do bagażnika, a następnie odwieźliśmy resztę pasażerów do naszego domu. Mama powiedziała, że zajmie się walizkami i życzyła nam szczęścia. Pojechaliśmy pod klub Aleksa i zaparkowałem auto. Kiedy wysiadłem z samochodu, Charlotta podeszła w naszą stronę trzymając torbę z zakupami. Wziąłem od niej tą torbę i poszliśmy we trójkę do mieszkania Aleksa. Charlotta nie zapukała i wpuściła nas do środka. Weszliśmy całą ekipą do salonu.
-Przepraszam cię. Musiałam to zrobić.
Anastazja spiorunowała swoją przyjaciółkę wzrokiem, a następnie ze załzawionymi oczami spojrzała się na nas. Mój brat spojrzał się niepewnie w moją stronę, jakby prosił o pozwolenie. Skinąłem głową, a ten przytulił Ann z całych sił. Będąc w jego ramionach dziewczyna patrzyła się na mnie dziękczynnie. Czułem, że wiedziała, dzięki komu Chris tu przyszedł. Uśmiechnąłem się do niej i skłoniłem się, jak lokaj po wykonaniu swojej pracy. Zostawiliśmy ich na trochę samych i poszliśmy do kuchni. Alex patrzył się na Charlotte z dezaprobatą. Coś mi się w nim nie podobało. Wyglądało na to, że powrót Chrisa nie jest mu na rękę. Obawiałem się, że chłopak coś planuje. Wielu ludzi nie znosiło mojego brata i miało do niego ogromny żal. Miałem nadzieję, że Alex nie jest jednym z nich i nie planuje zemsty. Po dwudziestu minutach ktoś zaczął pukać do drzwi. Chłopak zostawił nas i poszedł otworzyć. Udałem się z moją ukochaną do salonu i czekaliśmy na jego powrót. Wrócił do nas w towarzystwie Remka. Wszyscy byliśmy zdziwieni.
-Chciałbym ogłosić wszem i wobec, że to może być dziecko albo mojego przyjaciela, albo Christophera. Nic nie jest jeszcze wiadome, więc proszę nie napalajcie się.
Remek wyglądał jakby wbito mu nóż w plecy, a Chris patrzył się na nich wrogo. W pewnym momencie wszyscy spojrzeliśmy się na Anastazję licząc na jakiekolwiek wyjaśnienia. Dziewczyna opowiedziała nam o tamtych wydarzeniach bez pewnych szczegółów i pogrążyła nas wszystkich w wielkiej zadumie. Czas stosunku dzieliło trzy dni, więc było szansa wynosiła pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Zacząłem się obawiać, że Chris przez to postanowi jednak wyjechać. Przyglądałem mu się uważnie i jego reakcji. Wyglądał na zmartwionego i lekko przerażonego. Drugi raz został jednym z dwóch. Nie wróżyło to nic dobrego. Remek zdenerwował się i wyszedł. Najwidoczniej był wszystkim zaskoczony i zdruzgotany. Za żadne skarby świata nie chciałbym być na miejscu, któregokolwiek z nich. Alex wybiegł za przyjacielem. Wcześniej poinformował nas, że niedługo idzie do pracy i do rana nie wróci. Charlotta pożegnała się z nami i także wyszła. Widziałem po moim bracie, że ten nie wie, co ma zrobić. Wyglądał jakby zastanawiał się pomiędzy przytuleniem jej, a krzyczeniem na nią. Na całe szczęście wybrał tą pierwszą możliwość. Postanowiłem poczuć się, jak u siebie i zrobiłem naszej trójce herbatę. Z obawy o impulsywne zachowanie mojego brata nie chciałem ich zostawić samych. Szybko przyniosłem herbatę i postawiłem ją na stole. Anastazja płakała, a Chris dalej trzymał ją w objęciach. Siedzieliśmy tak do wieczora, a potem Christopher powiedział, że musi to wszystko przemyśleć i wyszedł. Ann rozpłakała się wtedy bardziej. Podszedłem do niej i zacząłem ją gładzić po włosach. Zawsze uspokajało ją to. Drugą ręką złapałem za jej dłoń, aby poczuła, iż nie została z tym wszystkim sama. Chciałem być jej podporą w tym trudnym czasie. Od czegoś w końcu ma się przyjaciół. Usiadłem obok niej i przytuliłem ją. W pewnym momencie dziewczyna opadła mi na kolana. Zasnęła. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Delikatnie położyłem ją na łóżku i przykryłem kocem. Byłem zmęczony, więc położyłem się obok i zamknąłem oczy. Parę minut później usłyszałem, że ktoś wchodzi do pokoju. To był mój brat. Otworzyłem lekko jedno oko, aby nie zauważył, że przyglądam mu się. Christopher podszedł do Ann i położył jej swoją rękę na policzku. Uśmiechnął się patrząc na nią, a następnie powolutku ją odkrył i odsłonił bluzkę, z potem pocałował w brzuch. Położył swoją dłoń na nim i rozmarzył się. Siedział tak około dziesięciu minut. Później zasłonił brzuch Ann i przykrył ją kocem. Byłem już pewny, że on jej nie zostawi. Chris wyszedł z pokoju, a ja wstałem z łóżka. Zszedłem na dół i zacząłem szukać mojego brata. Znalazłem go w kuchni. Zaproponowałem powrót do naszego rodzinnego domu. Zgodził się i parę minut potem byliśmy na miejscu. Maria powitała nas i zaprosiła nas do stołu. Zaserwowała nam zupę mleczną i życzyła nam smacznego. Po posiłku poszliśmy do swoich pokoi. Położyłem się spać. Rano obudziły mnie hałasy dobiegające z pokoju mojego brata. Poszedłem do niego. Spojrzał się na mnie zdenerwowany i trzymał w ręku bluzkę Anastazji.
-Co to tutaj robi?
-Nie knuj teorii spiskowych. Ann mieszkała u nas po tym, jak Remek wyrzucił ją z domu.
-Dałeś jej mój pokój?
-No, tak.
Chłopak uniósł oczy w górę, a następnie zaśmiał się po cichu. Pomogłem mu rozpakować jego rzeczy, a później pojechaliśmy na małe zakupy. Zbliżał się bal dobroczynny fundacji naszej matki, więc musieliśmy kupić sobie garnitury. W galerii odwiedziliśmy kilka sklepów, ale dopiero w ostatnim znaleźliśmy idealne dla nas stroje. Zaszliśmy do obuwniczego po pantofle, a następni Chris zatrzymał się przy sklepie jubilerskim. Przyglądał się wystawie. Położyłem mu rękę na ramieniu i zaproponowałem, abyśmy tam zajrzeli. Miła kasjerka zapytała, czy może nam w czymś pomóc. Chciałem jej odmówić i powiedzieć, że tylko zerkamy, ale mój brat przemówił pierwszy:
-Szukam pierścionka zaręczynowego.
Spojrzałem się na niego zszokowany. Mój brat pierwszy raz powiedział coś poważnego z tak wielką pewnością siebie. Sprzedawczyni pokazywała mu różne pierścionki, ale żadne mu się nie podobał, aż w końcu pokazała mu złoty pierścionek drobno zdobiony z wygrawerowanym kwiatami wzdłuż obręczy i niebieskim diamencikiem w kształcie serca. Wskazał mi palcem, abym podszedł i zapytał się, co o nim sądzę. Przyjrzałem mu się uważnie i zgodziłem się z wyborem brata. Musiałem przyznać, że miał świetny gust. Poprosił kasjerkę o spakowanie pierścionka w czerwone pudełko ze wstążką i zapłacił za niego. Schował pudełko do kieszeni swoich spodni i poszliśmy dalej. Zaszliśmy do sklepu spożywczego i zrobiliśmy podstawowe zakupy. Później wróciliśmy do domu. Rozpakowałem zakupy i powiesiłem garnitur w szafie. Zadzwoniłem do Charlott i podzieliłem się z nią informacją o zakupie mojego brata. Dziewczyna powiedziała mi, że zaczęła skakać z radości. Słysząc jej głos uwierzyłem jej na słowo. Umówiłem się z nią na weekendowy wyjazd nad morze. Charlotta zgodziła się i zakończyliśmy naszą rozmowę. Chciałem zostawić mojemu bratu pusty dom, aby mógł spokojnie wszystko sobie zaplanować. Poprosiłem Marię o to, żeby nie przeszkadzała Chrisowi przez najbliższy czas. Kobieta była lekko zaskoczona, ale się zgodziła. Odwiedziłem mojego brata w jego pokoju.
-Masz już jakoś datę, kiedy planujesz to zrobić?
-Jeszcze nie. Na pewno musi to być odpowiedni moment, ale chcę wziąć z nią ślub przed rozwiązaniem.
-A więc musisz się spieszyć.
-Wiem.
-Chcę cię jeszcze o coś spytać, tak dla pewności.
-Tak?
-A co jeżeli to nie jest twoje dziecko, tylko Remka?
-Tego kelnera?
-Dokładnie.
-Nie obchodzi mnie to. Wychowam je jak swoje. Nie chcę stracić Ann. Uświadomiłem sobie, iż to ta jedyna i chcę z nią spędzić całe moje życie.
-Podziwiam cię za to. Pamiętaj, że zawsze ci pomogę i będę twoim wsparciem.
-Dziękuję.
-Ale co z naszym ojcem? Wątpię, żeby to przetrawił.
-Nie będzie miał wyboru.
-Może zachowajmy to na razie w tajemnicy, dopóki Ann nie zdecyduje, żeby o tym powiedzieć.
-Masz racje.
Uśmiechnąłem się do niego i wyszedłem. Na korytarzu zaczepiła mnie mama i zaprowadziła do salonu.
-Nie to, że jestem jakaś wścibska, czy coś, ale słyszałam waszą rozmowę.
-Co słyszałaś?
-Będę babcią?
-Tak, mamo. Pamiętaj jednak, że to tajemnica.
-Oczywiście. Wasz ojciec mógłby zmusić ją do usunięcia dziecka. A kim jest moja przyszła synowa?
-Twoją pracownicą.
-Chwała jej za to. To ta śliczna dziewczyna, Anastazja?
-Tak, zgadza się.
-Cieszę się, że to ona. Jest porządną dziewczyną i na pewno sprowadzi twojego brata na dobrą drogę.
-Miło mi to słyszeć. Ojciec z jakichś powodów jej nie znosi.
-Ponieważ wywodzi się z ubogiej rodziny i twój ojciec uważa, że nie jest godna któregokolwiek z jego synów.
-Powiedz mi, tata będzie na balu?
-Tak. Obiecał mi to. Jego firma zyska same profity dzięki jego obecności tam.
-Tu jest problem.
-Czemu?
-Bo w takim razie ani ja ani Chris nie możemy przyjść z Ann na bal.
-Dlaczego?
-Moja przyjaciółka powiedziała mi, że ojciec groził Anastazji, że jeżeli się od nas nie odczepi to zniszczy firmę jej taty.
-To straszne. Przez jakiś czas zachowajmy to w tajemnicy. Słyszałam, że wyjeżdżasz na weekend.
-Tak, ale dopiero po balu.
-Potrzebujesz pieniędzy, porady?
-Porady.
-Słucham.
-Jak mogę zaimponować kobiecie?
-Ta blondynka zamąciła ci w głowie?
-Skąd wiesz?
-Matczyna intuicja. Moim zdaniem powinieneś być sobą i wszystko się ułoży. Nie naciskaj i daj jej czas.
-Dziękuję ci, mamo.
Kobieta przytuliła mnie i pocałowała w czoło, a następnie wróciła do swojego pokoju. Usiadłem zadowolony w kuchni i zastanawiałem się, co słychać u moich ukochanych przyjaciółek. Cieszyła mnie myśl, że Anastazja stanie się częścią naszej rodziny. Po kilku minutach wróciłem do swojego pokoju. Napisałem do Charlott wiadomość, w której życzyłem jej miłych snów. Następnego dnia wstałem dosyć wcześnie i poszedłem do kuchni. Przygotowałem moje ukochane ,,uśmiechnięte” naleśniki i postawiłem je na stole. Czekają na resztę rodziny wycisnąłem pomarańcze do dzbanka. Kiedy wszyscy już zeszli, usiedliśmy razem do stołu i cieszyliśmy się posiłkiem. Mimo, iż nie było taty, czułem się jakby w końcu nasza rodzina była pełna, a dom nareszcie był domem. Z szerokim uśmiechem przyglądałem się wszystkim po kolei. Wyobraziłem sobie dostawione dwa dodatkowe krzesła. Na jednym z nic siedziała Ann, a na drugim jej dziecko. Po posiłku udałem się na spacer i postanowiłem zaprosić Charlotte na bal.
CZYTASZ
Obiecaj mi
RomanceDruga część ,,Wybierz mnie" Czy Christopher i Anastazja wrócą do siebie? Czy kłamstwa Kiry wyjdą na jaw? Czy Remek podejmie poważny krok? Jak daleko posunie się Alex, aby dokonać swojej zemsty?