Rozdział 11

48 2 1
                                    

*Anastazja*
Rozejrzałam się po całym apartamencie. Łazienka była wyposażona w jacuzzi, a w sypialni znajdowała się plazma i łóżko z baldachimem. Mieliśmy także minibar i lodówkę oraz aneks kuchenny. Z salonu było wyjście na taras. Mieliśmy przepiękny widok na jezioro. Postanowiliśmy rozejrzeć się po całym obiekcie. Hotel posiadał SPA oraz wielki basen na świeżym powietrzu, jak i w środku. Po zwiedzaniu usiedliśmy w hotelowym ogrodzie.
-Wiesz, Ann, zrobiłbym dla ciebie wszystko.
-Nawet jeżeli poprosiłabym cię,  abyś mnie zabił?
-Tak. Zabiłbym cię, a potem siebie, bo nie mógłbym znieść ani jednego dnia bez ciebie.
Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go. Jego słowa miały w sobie odrobinę mroku, ale co najważniejsze, były romantyczne. Potem udaliśmy się na taras i pracownicy hotelu przynieśli nam obiad. Był bardzo wykwintny i sycący.
Po obiedzie wyszliśmy na spacer po ogrodzie, a następnie pływaliśmy w basenie na świeżym powietrzu. Wróciliśmy do pokoju dopiero przed kolacją. Wysuszyliśmy się i poszliśmy do restauracji. W trakcie posiłku akompaniował nam skrzypek. Grał piękne i delikatne melodie. Potem wróciliśmy do pokoju i po dniu pełnym wrażeń od razu zasnęliśmy. Rano przygotowaliśmy się i czekaliśmy na śniadanie. Po kilku minutach kelner nam je przyniósł. Zjedliśmy posiłek i wybraliśmy się na mały spacer. Podziwialiśmy hotelowy ogród, w którym było pełno kwiatów. Chris zerwał jeden z nich i wręczył mi go. Podziękowałam mu i uśmiechnęłam się do niego. Potem wróciliśmy do pokoju i włożyłam kwiat do wazonu z wodą. Przed obiadem poszliśmy jeszcze na basen. Świetnie się tam bawiliśmy. Kilka razy ochlapałam go, a on mnie. Zrobiliśmy sobie zawody we wstrzymywaniu oddechu i pływaliśmy na wyścigi. Czasem dobrze jest się zachowywać jak dziecko. Musiałam korzystać z okazji, bo niedługo miało to wszystko się skończyć. Za kilka miesięcy będę odpowiadać za małe dziecko. Później poszliśmy na obiad, a po obiedzie do hotelowego SPA na masaż. Następnie skorzystałam z maseczek błotnych i kilku zabiegów kosmetycznych, a Chris w tym czasie siedział w pokoju i prawdopodobnie coś czytał. Na kolację przyszłam jak nowo narodzona. Delektowaliśmy się posiłkiem i swoim towarzystwem, a następnie wróciliśmy do pokoju. Oboje byliśmy w świetnym nastroju. Do nocy graliśmy w karty i inne planszówki, które znaleźliśmy w pokoju. Prawdopodobnie zostały tam zostawione na polecenie Melani. Trzeciego dnia naszego pobytu zaraz po śniadaniu poszliśmy na festiwal kolorów. Ludzie byli tam cali w proszku koloryzującym i wyglądali na szczęśliwych. Kupiliśmy sobie po paczce proszku i zaczęliśmy się nim obrzucaj i malować sobie po twarzach. Mieliśmy przy tym masę śmiechu. Wróciliśmy do hotelu dopiero na obiad. Potem siedzieliśmy w pokoju i graliśmy w planszówki. Wieczorem po kolacji poszliśmy na plaże na koncert. Śpiewaliśmy w tłumie razem z zespołem i kiwaliśmy się w rytm muzyki. Cieszyłam się tymi beztroskimi chwilami z całych sił. Późną nocą wróciliśmy do naszego pokoju i położyliśmy się spać. Czwartego dnia ciąża dała o sobie znać i przesiedzieliśmy cały dzień w pokoju. Na szczęście nie nudziliśmy się. Elena załatwiła nam kino domowe i popcorn. Piątego dnia po śniadaniu wypożyczyliśmy rowery i wybraliśmy się na przejażdżkę po okolicy. Wzięliśmy ze sobą koszyk z przekąskami i kocyk. Zatrzymaliśmy się na łące nad jeziorem i rozłożyliśmy koc. Następnie zjedliśmy kilka przekąsek i rozmawialiśmy. Nieopodal grupka dzieci grała w piłkę nożną. Christopher namówił mnie, abyśmy do nich dołączyli. Pokopaliśmy z nimi troszkę i wróciliśmy do hotelu na obiad. Potem znowu się źle poczułam i zostaliśmy w hotelu. Oglądaliśmy programy w telewizji. Później poszliśmy na kolację, po której wyszliśmy na spacer. Oglądaliśmy zachodzące słońce i czekaliśmy na pierwsze gwiazdy. Christopher zaproponował, żebyśmy następnego dnia wieczorem zrobili sobie mały piknik. Zgodziłam się. Szóstego dnia zjedliśmy śniadanie na tarasie w naszym pokoju. Podziwiałam śpiew ptaków i Chrisa, który nucił razem z nimi. Był wyjątkowo szczęśliwy, choć dzień się dopiero zaczął. Po posiłku skoczył pod prysznic, a ja po nim. Potem udaliśmy się do SPA na masaże, a następnie udaliśmy się na basen. Pływaliśmy przez kilka godzin. Później po obiedzie poszukaliśmy Eleny i poinformowaliśmy ją, że nie będzie nas na kolacji. Poprosiliśmy o zorganizowanie koszyka z kanapkami i skromnym posiłkiem. Dziewczyna zgodziła się i przyniosłam nam koszyk przed naszą małą wyprawą. Wzięliśmy koc i koszyk i udaliśmy się do hotelowego ogrodu. Poszliśmy na małe wzgórze, z którego było widać jezioro. Rozłożyliśmy tam koc i usiedliśmy. Zjedliśmy kilka kanapek i popiliśmy je lemoniadą.
-Kocham cię-szepnął mi do ucha chłopak
-Nie uważasz, że słowo ,,kocham cię” za kilkanaście lat będzie brzmieć tak samo, jak ,,kanapka z serem”?
-W takim razie kanapka z serem
-Ja ciebie też kanapka z serem
Roześmialiśmy się i podziwialiśmy zachodzące słońce. Niebo powoli zmieniało swoją barwę, a ja przyglądałam mu się z rozmarzonym wzrokiem. Kątem oka zauważyłam, że Christopher nerwowo czegoś szuka w swoim plecaku. Zaśmiałam się po cichu, ponieważ wyglądał przekomicznie. Pierwszy raz w życiu widziałam go tak zestresowanego. Odbijające się w wodzie promienie współtworzyły z cudownym różnokolorowym niebem obraz, jak z bajki. Widok znikającej czerwonej na żółto-czerwonym niebie nigdy mi się nie znudzi, ponieważ za każdym razem, gdy na nią patrzę, dostrzegam jej piękno na nowo. Kiedy słońce już zaszło, spojrzałam się na mojego ukochanego. Był już spokojny niczym jezioro będące naprzeciwko nas. Jego oczy były po części odbiciem barw tego pięknego jeziora.
-Wiesz moja droga Ann, mam takie dziwne przeczucie…
-Jakie przeczucie?-zapytałam zdziwiona.
-Że powinniśmy zapamiętać każdy szczegół z tego wieczoru, zapamiętać ten moment, ponieważ kiedyś będziemy o nim opowiadać naszym wnukom.
-Co masz na myśli?
-Wyjdziesz za mnie?
Chłopka uklęknął i wyjął z kieszeni małe, czerwone pudełeczko z kokardką. Niczym prezenter z telewizji rozwiązał wstążkę i otworzył pudełeczko. Moim oczom ukazał się przepiękny pierścionek z niebieskim diamentem w kształcie serca. Spojrzałam się mu prosto w oczy i widziałam, że oczekuje mojej odpowiedzi. Przybrałam stanowczą minę.
-Nie.
Chris zamknął pudełko i posmutniał. Kiedy zaczął chować je do kieszeni, powstrzymałam go.
-Żartuje, głupku.-pocałowałam go. –Oczywiście, że za ciebie wyjdę!
Uradowany Christopher nałożył mi pierścionek na palec, a później pocałował mnie, jakby chciał przelać we mnie wszystkie swoje uczucia. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Pocałunek zdawał się trwać wieczność. Gdy oboje nie mogliśmy już oddychać, odsunęliśmy się od siebie ciężko dysząc. Po chwili na odsapnięcie zebraliśmy wszystkie rzeczy i wróciliśmy do hotelu. Wzięliśmy wspólnie prysznic i położyliśmy się spać. Rano zjedliśmy śniadanie i spakowaliśmy wszystkie swoje rzeczy. Podziękowaliśmy za miłą obsługę i pojechaliśmy do domu rodzinnego Christophera. Nie mogłam się doczekać, aby pochwalić się wszystkim, że jestem zaręczona.  Po dotarciu na miejsce Chris wniósł nasze rzeczy do swojego pokoju i zszedł na dół. Poprosił Marię, aby zorganizowała huczną kolację dla całej rodziny i przyjaciół. Wszyscy pracownicy zmobilizowali się i zorganizowali przyjęcie. Wieczorem wszyscy siedzieliśmy już przy stole. Obecni byli Thomas, moja przyszła teściowa i jej córka, ojciec Thomasa i Chrisa, Charlotta, Nathan, Nicholas, Melania, Jenny i wszyscy pracownicy. Zjedliśmy razem posiłek, a następnie mój narzeczony i ja wstaliśmy i ogłosiliśmy nasze zaręczyny. Niektórzy byli w szoku. Ojciec Chrisa nie był zbyt zadowolony, na szczęście jego matka i cała reszta cieszyła się razem z nami. Wszyscy prócz pana Gabriela wznieśli kieliszki z szampanem i wypili za nasze zdrowie. Ja podniosłam kieliszek z gazowanym napojem. Potem wszyscy po kolei nam gratulowali. Nawet ojciec braci podszedł i nam pogratulował. Chyba zrozumiał, że z naszą miłością nie wygra. Po naszym małym przyjęciu pełnym rozmów o przyszłości, zadzwoniła do mnie pani doktor. Poprosiła mnie, abym rano przyjechała do miejskiego szpitala. Zdziwiło mnie to, ale się zgodziłam. Cieszyłam się dniem do samego końca. Rano ubrałam się i poprosiła mojego ukochanego, aby zawiózł mnie do szpitala, niestety dostał on pilne wezwanie do pracy i nie mógł mnie zawieźć. Thomas zaproponował, iż on może to zrobić. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Byłam umówiona z panią Hanną pod szpitalem.
-Dzień dobry, pani Morgan. Muszę pani coś powiedzieć, tylko proszę się nie denerwować.
-Co takiego?
-Kiedy byłam wczoraj na dyżurze, przywieziono pani męża. Mogę panią do niego zaprowadzić, ale musi mi pani obiecać, że zachowa pani spokój. Nie może pani zaszkodzić swojemu dziecku.
-Dobrze. Proszę mnie zaprowadzić.
Poprosiłam Thomasa, aby został i poszłam za lekarką do sali, w której leżał Alex. Wchodząc do pokoju doznałam szoku. Chłopak był cały poobijany.
-Pani mąż ma obszerne obrażenia, zaczynając od zwykłych siniaków, a kończąc na złamanych żebrach. Prawdopodobnie został pobity. Uzgodniłam z policją, że przesłuchają panią przy obecności psychologa i mnie. Dopilnujemy, aby to było jak najmniej stresujące zdarzenie.
-Dobrze.
-Teraz zostawię panią samą z mężem.
Kobieta wyszła z sali. Z niedowierzeniem zaczęłam iść w stronę mojego przyjaciela. Chłopka spał. Miał podbite oko i rozciętą wargę. Na ręce miał kilka szwów i małych zadrapań. Zastanawiałam się, kto to mógł mu zrobić. Złapałam go za rękę i usiadłam przy nim. Niedługo potem pielęgniarka przyniosła zupę i kazała go zbudzić. Alex był zdezorientowany, kiedy otworzył oczy. Gdy jego oczy spotkały się z moimi, uspokoił się. Miał problem ze wstaniem, więc pomogłam mu ustawić łóżko tak, aby mógł siedzieć. Chcąc zająć się nim równie troskliwie, co on mną, wzięłam miskę i powoli zaczęłam go karmić. Początkowo był tym zaskoczony i nie chciał jeść, ale po pewnym czasie się do tego przekonał. Uśmiechałam się do niego ciepło, a do oczu napływały mi łzy. Po opróżnieniu całej miski postanowiłam z nim porozmawiać.
-Jak się czujesz?
-Teraz już dużo lepiej. Miło jest widzieć przyjazną buzię.
-Kto ci to zrobił?
-Nie wiem, Ann.-powiedział w charakterystyczny dla niego sposób, gdy kłamał.
-Ten drań musi za to odpowiedzieć. Nie okłamuj mnie. Wiesz, że nie mogę się denerwować.
-Nie mogę ci powiedzieć, bo wtedy może ci grozić coś gorszego.
-Mów!
-Powiem ci jedno. Nie ufaj wszystkim swoim przyjaciołom, bo nie wszyscy są tymi, za których się podają.
-Co to ma znaczyć?
-Nie ufaj im. Jedne z nich jest zdrajcą.
-Ale…
-Nie mieszaj się w to-położył mi rękę na brzuchu- dla waszego dobra.
Wiedział, co powiedzieć. Uderzył w mój słaby punkt. Był pewien, że ze względu na dziecko nie będę się w to mieszała. Położyłam mu rękę na czole i odgarnęłam kosmyki z jego grzywki na bok. Przyjrzałam się uważnie jego oczom, w których widziałam strach i troskę.
-Skoro nie chcesz mi powiedzieć kto, to przynajmniej powiedz dlaczego?
-Kochana, to jest bardziej skomplikowane niż myślisz. Pamiętaj, aby powiedzieć policji, że nic nie wiesz. Powiedz im też prawdę, iż nie jesteśmy małżeństwem. Nie chcę pakować cię w kłopoty.
-Jesteśmy przyjaciółmi. Wskoczyłabym za tobą w ogień.
-Gdybyś znała mnie z tej drugiej strony, to nigdy byś tego nie powiedziała. Poprosiłem Charlotte, by zabrała wszystkie twoje rzeczy z mojego mieszkania i zawiozła je do Thomasa i Chrisa. Oni nie mogą znaleźć tam twoich rzeczy. Musimy przestać się spotykać. Usuń mój numer, tak jak ja usunąłem twój. Usuń wszystkie wiadomości, zdjęcia. Zapomnij o mnie. Najlepiej o mnie zapomnij.
-O czym ty do jasnej ciasnej gadasz? Jak mogę cię zapomnieć?
-Ann, potrafisz! Wierze, że ci się uda. Bądź szczęśliwa. Życzę ci udanego ślubu i oby dziecko było zdrowe. Nie przychodź tu więcej i tak cię tu nie wpuszczą. Od jutra wprowadzam zakaz odwiedzania mnie. W razie czego zmienię numer telefonu po opuszczeniu szpitala i wyprowadzam się z miasta, aby nie przyszło ci do głowy, żeby mnie szukać. Nie znajdziesz mnie.
-Dlaczego? Przyjaźniliśmy się!
-I ze względu na tą przyjaźń muszę zniknąć z twojego życia. Tak będzie lepiej. Mam do ciebie ostatnią prośbę. Proszę, abyś przekazała Chrisowi, aby zadzwonił do swojego przyjaciela. Teraz lepiej już idź.
Przyjrzałam mu się uważnie po raz ostatni. Chciałam zapamiętać wyraz jego twarzy, gdy kazał mi odejść. Nie miałam zamiaru go zapomnieć. Postanowiłam mu pomóc i dowiedzieć się, o co chodzi. Pożegnałam się z nim i wyszłam. Na korytarzy zaczepiła mnie pani doktor Hanna i zaprowadziła mnie do swojego szpitalnego gabinetu. W środku czekali policjanci i pani psycholog. Wyjaśniłam im, że nie jestem żoną Aleksa i powiedziałam im prawdę, bo prawdą było, że nic na ten temat nie wiedziałam. Opisałam im go, jak wyglądał w moich oczach. W moich oczach był dobrym człowiekiem. Powiedziałam, że totalnie zaskoczyła mnie jego wizyta w szpitalu i pobicie. Policjanci spisali moje zeznania i wyszli. Zapewne poszli przesłuchać mojego przyjaciela. Doktor Hanna położyła mi rękę na ramieniu, a łzy zaczęły mi spływać po policzku. Były tak gorące, że miałam ochotę wydrapać je z moich oczu za nim spłynął na policzki. Wtedy przyszedł do nas Thomas i mocno mnie przytulił.

Obiecaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz