Śnieg prószył na ulice i chodniki Paryża. Wszyscy, a przynajmniej większość mieszkańców stolicy miłości była w swoich domach świętując Wilię Bożego Narodzenia wspólnie ze swoimi rodzinami.
----
Sebastian Michaelis, Alice, Ciel Phantomhive oraz lokaj panicza Johny Rambo świętowali razem. Kiedy wszyscy złożyli sobie życzenia usiedli do kolacji ciesząc się swoim towarzystwem. Tylko Rambo musiał zadowolić się staniem za krzesłem po lewej stronie swojego pana. W kominku palił się ogień, choinka błyszczała świetlistym punkcikami od ledowych lampek otoczonych bombkami i innymi ozdobami. Sebastian specjalnie na tą okazję założył frak, bo szczerze mówiąc był to jedyny strój galowy jaki posiadał, ale Alice lubiła ten widok. Czerń stroju jeszcze bardziej odchudzała jej i tak chudego faceta, który jest w stanie wybić mafię nożem i widelcem z zawiązanymi oczami.
----
U rodziny Bourgeois również było hucznie z powodu na okoliczność wydanego przez burmistrza bankietu Bożonarodzeniowego z występami gwiazd sceny muzycznej wykonujących kolędy. Jednak przed rozpoczęciem wydarzenia mężczyzna wszedł na scenę biorąc mikrofon w dłoń.
-Witam was wszystkich i dziękuję za przybycie. Święta to magiczny czas kiedy wszyscy możemy być ze swoimi bliskimi. Jest to czas przebaczenia kiedy nikt nie powinien być sam. W tak ważny czas często zapominamy o osobach starszych, które świętują dzisiaj samotnie oglądając telewizję. Na zakończenie dodam tylko, iż jest to bankiet charytatywny i pieniądze z datków zostaną wydane na pomoc biednym i głodującym rodzinom nie rzadko bez dachu nad głową. Dziękuję za uwagę i na scenę zapraszam Jaggeda Stone'a. Wszystko się zaczęło. O północy wszyscy uczestnicy imprezy poszli do katedry Notre Dame na Pasterkę.
------
Do Dupain-Chengów przyjechała babcia Marinette, a mama Toma Dupaina. Marinette postanowiła przyprowadzić do domu mistrza Fu, by ten świętował z ludźmi, a nie z kwami ze szkatułki.O dziwo rodzice dziewczyny zgodzili się na jej propozycję.
-W taką noc jak ta trzeba pomagać innym. Proszę wejść.-Strażnik usiadł na krześle i podziękował za ugoszczenie go po czym złożył każdemu świąteczne życzenia.-Jak się poznaliście? Pan i nasza córka?-Mama ciągnęła rozmowę, bo jej mąż był zbyt zajęty pałaszowaniem Wigilijnych potraw. Szczerze mówiąc zjadł najmniejsze śniadanie w historii swojego życia i nie jadł obiadu tylko po to, by najeść się na Wigilii. Wszyscy śmiali się z kawałów opowiadanych przez córkę piekarzy. Po między babcią Mari, a Mistrzem narodziła się nić porozumienia. Śmiech przerwało pukanie do drzwi wymieszany z odgłosem telefonu nastolatki. Na ekranie urządzenia była wiadomość od jej chłopaka. Prosta i zwięzła.
"Jestem pod drzwiami. Możesz otworzyć?"
- Ja otworzę.-Zaaferowana posiadaczka miraculum podeszła do drzwi prawie biegnąc i o mało nie witając się z podłogą. Kiedy otworzyła wrota ujrzała Lukę z delikatnym uśmiechem na twarzy.-Hejka. Wesołych świąt Luka.
-Wesołych świąt Mari. To dla ciebie.-Muzyk wręczył jej bukiet róż i nie wielki pakunek owinięty ozdobnym papierem.
-Dziękuję. Jesteś taki kochany. Też coś dla ciebie mam. Poczekaj chwilę.-Podekscytowana Marinette Dupain-Cheng w iście ekspresowym tempie wstawiła kwiaty do wazonu i popędziła do swojego pokoju prezent od ukochanego zostawiając na blacie w kuchni. Z tam tond wyjęła spod łóżka swój ładnie zapakowany karton z prezentem i zeszła na dół, by wręczyć Couffaine'owi prezent od siebie.-Myślę, że ci się spodoba i oczywiście wesołych świąt.
-Dzięki. Ja już będę leciał, więc...-para przysunęła się do siebie i łącząc swoje usta w pocałunku. Kiedy on już odszedł dziewczyna czerwona jak burak zamknęła drzwi i wróciła do biesiadników. Tam Fu oraz babcia dziewczyny zaczęli śpiewać kolędy.
----
Daniel, a raczej Libris był gościem w domu rodzinnym swojej dziewczyny. Demon wiedział, że staje się Uniosłym, ale miał zamiar temu przeciwdziałać. Nie wiedział jak, ale wiedział, ze musi tak zrobić. Serce ojca Alix radowało się na widok Daniela, który dbał o jego córkę ze wszystkich swoich sił nie pozwalając jej na smutek i łzy. Wiedział, że szczęście jego jedynej córki jest tak samo ważne dla Daniela Plume jak i dla niego samego. W tę noc w Librisie gorał ogień miłości wywołujący skołowanie, lekkie osłabienie i dziwne uczucie radości. Demon czuł, że jeżeli dojdzie do ostatecznego Uniesienia będzie kiepsko i nie zbyt miło. Alix przytuliła się do ramienia swojego chłopaczka, którego wzrok powędrował natychmiast na jego... na miłość jego życia. Nie chciał się przyznać sam przed sobą, ale fikcyjne uczucie przerodziło się w miłość prawdziwą i prawię czystą. Prawie. Gdyby nie pochodzenie demona było, by wręcz idealnie. Czyż nie?
----
Niestety nie każdy tej nocy radował się wspólnie z innymi. Tym kimś był... Adrien Agreste obok którego siedziała Nathalie czuwając nad nim w tę jedyną noc w roku kiedy marzenia się spełniają prosząc Boga o uratowanie chłopaka.
YOU ARE READING
Nutami usłane||Lukanette
FanficCóż. Mari dostała kosza od Adriena Agreste. Co ciekawsze do szkoły głównych bohaterów zaczyna chodzić także i Luka Couffaine, starszy brat Juleki. Niby wszystko ok, ale czymże byłoby opowiadanie bez antagonisty. Czytajcie, a wszystkiego się dowiecie.