ghost of you

80 14 3
                                    

here I am waking up,
still can't sleep on your side.

Siedział w zaciszu popijając swój ulubiony napój- gorącą czekoladę. Przyglądał się opadającym płatkom śniegu i tym dzieciom, które śmiały się uroczo jednocześnie ślizgając się po zamarzniętych kałużach.

Oddałby duszę, aby móc wrócić do momentów, w których był małym, wiecznie uśmiechniętym dzieciakiem. Żałował, że nie potrafił docenić swoich młodzięczych lat i tylko czekał, aż będzie stary, wyprowadzi się i zazna „spokoju". Ale czy samotność mógł nazwać spokojem?

Jeszcze rok temu mógł nazwać się najszczęśliwszym człowiekiem, któremu nic nie stanie na drodze do szczęścia. Teraz mógł tylko śmiać się z siebie i swojej naiwności.

Westchnął wstając od stołu i opuszczając kuchnie, która jak na złość przynosiła tyle dobrych wspomnień. Dwójkę śmiejących się osób. Co prawda, ubrudzonych w mącę, ale szczęśliwych.

„—Nie dotykaj mnie, idioto!—krzyknął przez śmiech.—Jesteś brudny, odsuń się!

Jego słowa zostały zignorowane, a już po chwili poczuł obejmujące go ramiona i mąkę we włosach.

—Będziesz to szorować—fuknął tupiąc nogą.—Nienawidzę cię, cholernie cię nienawidzę.

—Kogo ty oklamujesz? Każdy wie, że mnie kochasz—zachichotał mocniej obejmując starszego.

I cholera, nie mógł mu zaprzeczyć, bo kochał tego idiotę nad życie. Zrobiłby dla niego wszystko, od skoczenia z dachu wieżowca, do kupienia mu lokalu, w którym młodszy mógł zrobić swoją własną restaurację, o której marzył.

—Masz rację, kocham cię jak nikogo innego—uśmiechnął się wtulając swoje ciało w chłopaka."

Ruszył w stronę salonu starając się opanować łzy, które cisnęły mu się na oczy. A obiecał mu, że nie będzie płakać i zapomni o nim. Co z tego, że ta obietnica od początku była kłamstwem, przecież nie mógł o nim tak po prostu zapomnieć.

Usiadl na kanapie włączając telewizję i mimowolnie uśmiechnął się na widok jego ulubionej kreskówki. I to wcale nie tak, że nazywa ją swoją ulubioną, bo jego chłopak ją lubił, wcale.

Wyłożył się na swojej połowie kanapy po chwili czując obejmujące go w pasie ramiona. Złożył na ustach młodszego pocałunek, a następnie wepchnął sobie do buzi garść popcornu.

Na ekranie właśnie pojawiała się czołówka bajki, dlatego poprawił swoją pozycje tak, aby było mu wygodniej po czym podsunął chłopakowi miskę jedzenia pod nos uśmiechając się zachęcająco.

—Jedz ten pokarm bogów, ostatnio coś schudłeś—zaczął, ale przerwała mu ręka na jego ustach.

—Cicho bądź, bezbożniku, zaczyna się."

Zaśmiał się na to wspomnienie, które zdecydowanie było jednym z jego ulubionym. Co prawda, nie było w nim nic fantastycznego, ale sposób, w który był przytulany sprawiał, że jego serce biło mocniej. Chociaż, jego serce w obecności tego wyrośniętego szczeniaka zawsze biło mocniej.

Z smutkiem stwierdził, że kreskówka dobiegła końca, a zamiast niej pojawiły się reklamy. Wyłączył telewizor wstając, aby dosięgnąć koc, który miał służyć mu za ocieplacz dzisiejszego dnia. Skoro nie miał kogo przytulać, to musiał radzić sobie inaczej.

Położył się na plecach okrywając się materiałem, który i tak nie potrafił być tak ciepły, jak jego wysoki brunet. Chociaż nie wiedział, czy dalej może nazywać go swoim.

Zeskanował pomieszczenie wzrokiem, aby zatrzymać się na jednej z komód, która potrafiła przywoływać wspomnienia jak nic innego w tej uroczej, małej kawalerce.

Weszli do salonu nie opuszczając swoich ust nawet na chwile. Byli zbyt spragnieni siebie i tych wszystkich uczuć, które ostatnimi czasami zeszły na ostatni plan. Obydwoje byli zbyt zajęci, aby myśleć o czymkolwiek innym niż zwykle powitania i pożegnania w ciągu dnia.

Oderwali się od siebie na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza, które zdawało się być coraz bardziej gęste i rześkie. Starszy z nich został dość brutalnie popchnięty na jeden z mebli, którym okazała się być stara, wyblakła komoda.

—Cholera, nie wierzę, że on tak po prostu zaczął cię dotykać—podszedł do niższego napierając na jego usta.—Myślałem, że każdy wie, że jesteś zajęty.

—Najwyraźniej nie każdy—uśmiechnął się siadając na meblu.—Dlatego pomóż im zrozumieć, że już do kogoś należę.

I to wystarczyło, aby młodszy ponownie dopadł tych brzoskwiniowych, nieco szorstkich ust, jednocześnie zaciskając swoją rękę na jego udzie. Drugą natomiast powędrował pod sweter chłopaka ujawniając z każdym momentem coraz większy kawałek tej idealnej, bladej skóry.

Uśmiechnął się mimowolnie przyciągając wyższego bliżej siebie i rozpinając jego koszulę. Nie spieszył się, robił to wręcz mimowolnie. Chciał, aby to jego partner zajął się wszystkim. Do czasu, bo gdy tylko usta młodszego wyładowały na jego szyi zasysając się i czasami gryząc jego skórę wszystko szlag trafił. Pragnął więcej i szybciej, dlatego zaczął lekko wierzgać biodrami, a z pomiędzy jego warg wyszło kilka niechcianych westchnień.

—To co, spaghetti na obiad?—usłyszał, a następnie i usta, i ręce zniknęły z jego ciała.

Miał ochotę krzyczeć, wyzywać i bić młodszego, ale powstrzymał się, gdy tylko usłyszał śmiech chłopaka i zapewnienia, że tylko żartował.

A tej nocy wyznali sobie miłość na wiele sposobów."

Kilka łez opuściło jego oczy, a za nimi poleciały następne. Tęsknił za nim. Tęsknił jak za nikim innym i naprawdę bał się do tego przyznać. Z jednej strony było to coś normalnego, ale z drugiej młodszy opuścił go naprawdę dawno temu.

Przymknął swoje oczy i westchnął cicho. Do jego głowy napływało coraz więcej wspomnień, a on po prostu nie był w stanie opanować swojego płaczu. Oddałby wszystko za choć chwilę w tych ramionach, ostatni pocałunek i te dwa skromne słowa, które z ust chłopaka wydawały się brzmieć magicznie.

Dalej nie rozumiał dlaczego musiało spotkać to akurat jego. Co prawda, nikomu tego nie życzył, ale wolał, aby przeżył to ktokolwiek inny, oby nie on. W końcu stracenie osoby, którą się kocha tylko przez jakąś głupią chorobę do najszczęśliwszych wrażeń nie należało. Można by wręcz stwierdzić, że to najgorsza rzecz na świecie.

—Dlaczego akurat ty?—wyszeptał sam do siebie.—Równie dobrze mógł być to przypadkowy człowiek, obok którego przechodziliśmy podczas wspólnych spacerów. Może brzmię samolubnie, ale oddałbym twoją chorobę każdemu, kto nie byłby tobą. Nie zasługiwałeś na taki koniec, a ja nie zasługiwałem na ciebie. Gdybyś tu był pewnie byś na mnie nakrzyczał mówiąc, że jestem najlepszą osobą jaką spotkałeś. Ale cię tu nie ma, a ja dalej nie potrafię się pozbierać. Przepraszam, to nie jest to co ci obiecywałem. Pamiętaj, że cię kocham, kochałem i będę kochać, nieważne czy jesteś tutaj ze mną.

————————————————
słowa— 1006

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 12, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ghost of you «meanie»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz