Rozdział 13

53 2 0
                                    

Po wypiciu ciepłego napoju, Nathan odwiózł mnie do domu. Przed wejściem do środka złożyłam z nim obietnicę na mały paluszek. Życzyłam mu miłego wieczoru i pożegnałam się z nim. Wiedziałam, że zobaczymy się następnego dnia na moim ślubie. Weszłam do domu i zrobiłam sobie kolację. Po posiłku położyłam się spać. Byłam bardzo zmęczona tym emocjonującym dniem. Z samego rana obudziły mnie moje przyjaciółki przypominając mi, że przyszedł mój wielki dzień. Wzięłam szybki prysznic, a potem nałożyłam suknię ślubną. Dziewczyny pomogły mi się zapiąć i wplotły mi welon we włosy. Melania nałożyła mi baleriny na stopy, jakbym była kopciuszkiem, a to były szklane pantofelki. Uśmiechnęłam się do niej serdecznie. W kocu to ona miała być moją druhną. Moje przyjaciółki przebrały się w swoje sukienki i rozpoczął się rytuał malowania twarzy i ostatecznych poprawek. W całej tej sytuacji nie zauważyłam wchodzącej do pokoju mojej mamy. Kobieta położyła mi rękę na ramieniu i spojrzała się na mnie z dumą. Potem nałożyła mi na szyję naszyjnik z niebieskim diamencikiem w kształcie serce.
-Coś starego, niebieskiego i pożyczonego.
Wstałam i łzy napłynęły mi do oczu. Przytuliłam moją mamę, a Jenny zaczęła mnie wachlować, aby powstrzymać łzy. Stwierdziła, że nie po to namęczyła się tyle z moim makijażem, żebym go teraz rozmazała. Mama pomogła nam się szybko zorganizować i zeszłyśmy na dół. Christopher, jego rodzice, siostra oraz brat czekali na nas na dole. Był tam z nimi także mój tata i kamerzysta. Nasi rodzice błogosławili nam i pojechaliśmy do kościoła. Po drodze mieliśmy dwie bramki. Daliśmy dzieciom sporo cukierków, a dorosłym po butelce wina. Przed mszą w zakrystii podpisaliśmy akt małżeństwa. Potem w rytm melodii kościelnej weszliśmy do środka. Ceremonia ślubna była pięknym przeżyciem. Wszyscy wspólnie modliliśmy się, aż do momentu złożenia sobie przysięgi małżeńskiej. Wtedy wszyscy inni przestali istnieć. Widziałam tylko jego. Po symbolicznym ,, tak” złożyliśmy na swych ustach długi pocałunek przepełniony radością i miłością. Przyjrzałam się uważnie naszym obrączkom. Na mojej zostały wygrawerowane imię mojego ukochanego. Po mszy pojechaliśmy na weselę. Rozpoczęliśmy je tradycyjnie. Później DJ zorganizował nam różne zabawy, a potem był ciepły posiłek. Wesele było skromne, ale bawiliśmy się na nim świetnie. Tańczyliśmy, graliśmy w gry, jedliśmy i niektórzy z nas pili. Mój welon złapała Charlotta, a muszkę złapał Thomas. Wszyscy gwizdali, kiedy oni tańczyli po złapaniu naszych atrybutów. Impreza skończyła się o szóstej rano. Pożegnaliśmy wszystkich gości i poszliśmy do hotelu. Noc minęła nam upojnie. W końcu to była noc poślubna. Rano wzięliśmy swoje rzeczy i pojechaliśmy na lotnisko. Część osób przyjechała nas pożegnać i życzyć nam miłej podróży. W samolocie czułam się, jak najszczęśliwsza kobieta na świecie. Odtwarzałam sobie w głowie wydarzenia z poprzedniego dnia. Christopher uśmiechnął się do mnie i mnie objął. Po dwóch godzinach byliśmy już na miejscu. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy nią do hotelu. Zarejestrowaliśmy się i poszliśmy do naszego apartamentu. Christopher zostawił nasze walizki przed drzwiami i otworzył pokój. Następnie przeniósł mnie przez próg i zaniósł aż do łóżka. Potem wrócił się po walizki i zaczęliśmy się rozpakowywać. Nas miesiąc miodowy minął nam cudownie i bardzo szybko. Spędzaliśmy czas na wspólnych spacerach, długich rozmowach, zwiedzaniu, planowaniu przyszłości i wielu innych przyjemnych rzeczach. Wróciliśmy do kraju bardzo szczęśliwi i wypoczęci. Z lotniska odebrał nas Thomas. Poinformował nas, że oficjalnie został chłopakiem Charlotty. Pogratulowaliśmy mu. Po powrocie do domu, chłopacy postanowili pójść to opić. Przymknęłam na to oko i położyłam się do łóżka. Chciałam odpocząć po podróży. Wieczorem odwiedził mnie Nathan. Chrisa i Thomasa nie było jeszcze w domu. Usiedliśmy w salonie, a Maria zrobiła nam herbatę.
-Kwitniesz w tej ciąży.
-Dziękuję, ale chyba nie przyszedłeś mnie komplementować?
Przyjrzałam mu się i postanowiłam zaryzykować. Wszystko wskazywało, że chłopak czuje ból.
-Zdejmij koszulkę.
-Wiem, że kobiety w ciąże mają swoje zachcianki, ale nie uważasz, że to zbyt bezpośrednie? Co na to powie twój mąż? Anastazjo!
-Nie gadaj, tylko zrób to, o co cię poprosiłam.
Nathan z lekkim zawahaniem zdjął koszulkę. Podsunęłam się do niego i zaczęłam przejeżdżać palcem po jego skórze. Zatrzymałam się na zasinionej ranie na plecach. Chłopak syknął i zabrał moją rękę.
-Byłeś z tym u lekarza?
-Nie i nie mam zamiaru. Od razu zadzwoniliby na policję.
Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni po apteczkę. Wróciłam z nią do salonu i postawiłam ją na stole. Wzięłam wacik i wodę utlenioną.
-Trochę cię będzie piekło.
-Piekło to już przeszedłem.
Kiedy przejeżdżałam mu wacikiem po ranie, chłopak przeklinał pod nosem. W pewnym momencie Maria zaprała moją rękę i poinformowała mnie, że ona się tym zajmie. Szybkimi ruchami zajęła się odkażaniem. Nie cackała się. Potem wzięła do ręki dziwnie zakrzywioną igłę i jakoś nietypową nitkę, a następnie zaczęła zszywać ranę, z której ciągle krew leciała ciurkiem. Po skończonym zszywaniu założyła mu opatrunek i przykleiła go medyczną taśmą. Zabrała koszulkę Nathana i po minucie wręczyła mu nową, należącą do jednego z braci. Wychodząc z salonu zabrała ze sobą apteczkę i życzyła nam miłego wieczoru. W pewnym sensie podziwiałam tą kobietę. Wychowała nie swoje dzieci i była bardzo utalentowana, a mimo wszystko pozwalała traktować się jak zwykłą służkę. Od początku było widać, że jest częścią tej rodziny.
-To wszystkie rany, jakie ci zadali?
-Reszta się już zagoiła.
Spojrzałam się jeszcze raz na jego plecy, na których było pełno blizn. Wyobrażałam sobie, co mogli mu zrobić. Przejechałam palcem po jego bliznach, a on zadrżał. Potem nałożył koszulkę i wróciliśmy do rozmowy.
-Co oni ci zrobili? Torturowali cię?
-Za każdy dzień zwłoki rysowali mi kreskę nożem na plecach. Czasami tylko mnie bili, ale nie musisz się martwić. Nie znajdą cię. Jesteś bezpieczna. Powiedziałem im, że wyprowadziliście się do Mediolanu.
-Dziękuję, że tyle dla mnie zniosłeś. Jestem ci naprawdę wdzięczna.
-Na tyle, abym mógł skraść ci buziaka?
-Uderzyli cię w głowę? Mam męża!
-Chociaż w policzek.
-Zgoda.
Nastawiłam policzek, aby dał mi buziaka. Chłopak złapał mnie za drugi policzek i szybko odwrócił moją głowę, co skończyło się tym, iż jego usta wylądowały na moich. Odskoczyłam i uderzyłam go w twarz.
-Mogłaś to zrobić mocniej. Może wybiłabyś mi siebie z głowy.
-Nigdy więcej tego nie rób!
-Ma się rozumieć, księżniczko. Ty tu rządzisz.
-Wiesz, co się dzieje z Aleksem?
-Nie kazał ci przypadkiem o sobie zapomnieć? Martwisz się o niego, ale to przez niego masz te problemy. Przez niego Frank cię szuka, bo znalazł u niego w apartamencie twoje zdjęcie i kilka ciuchów. Myśli chyba, że się spotykacie, albo sam nie wiem co. Sądzi, że Alex ci wszystko powiedział. Obawiam się, że uważa cię za niewygodnego świadka.
-Z takim bohaterem u boku nic mi nie grozi. Zresztą Chris i ochroniarze nie pozwolą mu się do mnie zbliżyć.
-Przez jakiś  czas dobrze by było, gdybyś korzystała z ochrony. Nie wychodź sama z domu. Nigdy!
-Na pewno w końcu zapomni o mnie, że w ogóle istnieje.
-Tacy ludzie nigdy nie zapominają.
-Dobrze, więc nie będę nigdzie wychodzić sama, ale ty też musisz o siebie dbać i trzymać się od nich z daleko.
-Żeby to było takie proste, to już dawno bym to rzucił.
Chłopak wstał i pożegnał się ze mną. Wychodząc dodał, że przez długi czas się nie zobaczymy. Miałam nadzieję, że ci bandyci nic mu już więcej nie zrobią. Położyłam się spać, ponieważ myśli zaczęły mnie przytłaczać. Następnego dnia Christopher obudził mnie pocałunkiem. Uśmiechnął się do mnie i pomógł mi wstać z łóżka. Czułam się strasznie ciężka. Zebraliśmy się i pojechaliśmy na badanie kontrolne. Lekarka zrobiła mi USG i pokazała nam naszego maluszka. Wydrukowała zdjęcie i wręczyła nam. Potem zasypała mnie stertą pytań i robiła notatki w mojej książeczce. Jedno z pytań zwróciło moją szczególną uwagę.
-Jest pani zadowolona z ruchów dziecka?
Patrzyłam się na nią to na Chrisa, to w sufit. Zastanawiałam się.
-Myślę, że tak. Nie jestem specjalistką, więc nie jestem w stanie określić czy są ładne, brzydkie czy dobre.
Doktor Hanna wybuchła śmiechem i kątem oka widziałam jak notuje w książeczce ,, Poczucie humoru się jej trzyma”
Po wizycie zadowoleni wróciliśmy do domu. Zjedliśmy obiad przygotowany przez Marię, a następnie pojechaliśmy do centrum miasta na spotkanie z panią od sprzedaży nieruchomości. Kobieta wydawała się być sympatyczna. Pokazała nam trzy mieszkania i ostatecznie zdecydowaliśmy się na te ostatnie. Było położone niedaleko szkoły podstawowej, przedszkola, supermarketu i lekarza rodzinnego. Było w miarę przestronne, mieściło się na parterze i posiadało własny ogródek. Miało dwie sypialnie, spory salon, kuchnię i łazienkę. W głowie rozplanowałam sobie, jak będzie wyglądało nasze gniazdko. Podpisaliśmy umowę zakupu i przelaliśmy pieniądze. Mieszkanie było już prawnie nasze. Weszłam do małego pokoiku i rozplanowywałam ustawienie mebli. Potem mój teść zabrał nas do sklepu meblowego. Powiedział, że możemy brać co chcemy i wszystko idzie na jego rachunek. Kupiliśmy całe wyposażenie do łazienki i kuchni oraz sypialni. Pokój dziecka postanowiliśmy po poznaniu jego płci. Po zakupach zatrzymałam się w piekarni. Wszystko pięknie tam pachniało. Jedno z pieczyw zwróciło moją szczególną uwagę.
-Poproszę tą bułeczkę ze szpinakiem.
Ekspedientka spojrzała się na mnie wielce zdziwiona.
-Ale to nie jest bułka ze szpinakiem. Nie mamy takich bułek w swojej ofercie.
-Proszę pani -wtrącił się Chris-Moja żona chcę tą bułeczkę ze szpinakiem Nie obchodzi mnie, czy ta bułeczka zawiera w sobie szpinak, czy nie. Skoro moja żona tak mówi, to tak jest. Jak dla mnie wszystkie te bułeczki mogą być ze szpinakiem. Ważne, żeby ona była zadowolona.
Uśmiechnęłam się niewinnie, a kasjerka podała mi wskazaną przeze mnie bułkę. Christopher zapłacił za nią i poszliśmy dalej. Kasjerka odprowadziła nas wzrokiem. Jadłam bułeczkę po drodze i co chwila chichotałam przypominając sobie słowa mojego męża. Później wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Wieczorem odwiedziły mnie Charlotta, Jenny i Melania. Ucięłyśmy sobie małą pogawędkę o ostatnich wydarzeniach. Okazało się, że wszystkie trzy się odchudzają. Zdałam sobie sprawę, że właśnie obżeram się babeczką czekoladową, kiedy one piją herbatkę ziołową i zajadają sucharki. Z pełnymi ustami wytłumaczyłam się:
-To nie dla mnie, to dla dziecka.
Moje przyjaciółki wybuchły śmiechem. Często lubiłam żartować z mojej ciąży.  Do pokoju weszła moja teściowa. Uśmiechnęła się do nas i pewnym siebie tonem powiedziała:
-Ciesz się i pamiętaj, że najtrudniejsze będzie tylko pierwsze czterdzieści lat.
Po tych słowach myślałam, że dziewczyny zaczną turlać się po ziemi. Zaczęłyśmy opowiadać różne kawały o ciąży i anegdotki. Spędziłyśmy miło czas. Przed wyjściem Melania poinformowała nas, że niedługo bierze ślub z Nicholasem. Oczekiwaliśmy tego od pewnego czasu. Rzuciłyśmy się na nią i zaczęłyśmy jej gratulować. Brakowała jeszcze tylko, aby któraś zaszła w ciąże i dotrzymała mi towarzystwa. Fajnie by było mieć kogoś do pogadania o tym wszystkim. Dziewczyny mnie wysłuchiwały, ale nie rozumiały tego procesu, tak jak ja. One znały tylko suche fakty z Internetu, a ja z własnego doświadczenia. Podziękowałam im za odwiedziny i pożegnałam się z nimi. Następnie poszłam do sypialni, gdzie czekał na mnie Christopher. Położyłam się obok niego  i zasnęłam. Rano pojechaliśmy do naszego nowego mieszkania i czekaliśmy w nim na dostarczenie mebli. Graliśmy na podłodze w karty. Kiedy panowie ze sklepu meblowego przyjechali, zaczęliśmy dyrygowanie. Instruowaliśmy ich, co gdzie mają położyć i poskładać. Prace zakończyły się późnym popołudniem. Później pojechaliśmy do sklepu z farbami i wybraliśmy odpowiednie do poszczególnych pomieszczeń. Zamówiliśmy także kafelki do łazienki. Następnego dnia przyjechali specjaliści i zajęli się kończeniem naszego gniazdka. My w tym czasie pakowaliśmy swoje rzeczy i prezenty ze ślubu. Zapakowaliśmy wszystko do ciężarówki z firmy przewozowej. Drugiego dnia naszych remontów ściany już wyschły, więc chłopacy podosuwali meble. Zaczęliśmy wszystko powoli układać w szafkach i półkach. Wieczorem Thomas i Christopher zamontowali w ogrodzie hamak pomiędzy dwoma młodymi drzewami. Trzeciego dnia przeprowadziliśmy się do mieszkania na stałe. Christopher położył w pokoju dziecięcym niebieską tapetę w rybki, wyglądała ona jak ocean. Na suficie przykleił gwiazdki, które świeciły w ciemności. Stwierdziliśmy, że tyle na sam początek wystarczy. Mój mąż zorganizował małe przyjęcie dla naszych znajomych, aby ochrzcić nasz nowy kąt. Odwiedził nas nawet Remek z Lucy. Byli wszyscy prócz Nathana i Aleksa. Miałam nadzieję, że u nich wszystko w porządku. Zrobiliśmy grilla w ogrodzie i rozmawialiśmy. Moje przyjaciółki zsolidaryzowały się ze mną i nie piły. Potem dopilnowałam, aby wszyscy bezpiecznie wrócili do domu i pożegnałam się z nimi. Christopher położył się spać na kanapie, więc miałam całe łóżko dla siebie. Wierciłam się i nie mogłam znaleźć odpowiedniej pozycji do snu. W końcu się poddałam i nie próbowałam zasnąć. Zaczęłam myśleć o moim zaginionym przyjacielu.

Obiecaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz