Luna z uśmiechem patrzyła na wszystkich, którzy cieszyli się z wygranej wojny.
Voldemorta nie ma, więc wszystko jest w porządku... ale czy na pewno?
Blondynka zwróciła wzrok na wejście do Wielkiej Sali, wiele osób zostało rannych i leżeli teraz w Skrzydle Szpitalnym. Wstała i ruszyła pomóc Pani Pomfrey - nie żeby nie cieszyła się z końca tego koszmaru - ale wiedziała, że są ludzie potrzebujący pomocy, a ona zawsze uważała, że innym trzeba pomagać przede wszystkim!
- Panno Lovegood , dlaczego Pani nie świętuje? - zapytała madame Pomfrey, widząc dziewczynę wchodzącą do Sali chorych.
- Chciałabym Pani pomóc - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
- Och drogie dziecko, każda para rąk się przyda - powiedziała szczęśliwa pielęgniarka.
- Co mam robić? - zapytała Luna.
- Zmień bandaże mężczyźnie pod oknem - odparła, podchodząc do szafki, otworzyła ją i wyciągnęła bandaże, które podała blondynce.
Luna podeszła do ciemnowłosego mężczyzny i przygryzła wargę rozpoznając w nim Augustusa Rookwooda. Przypomniała sobie pewne zdarzenie z Malfoy Manor.
Luna siedziała w kącie lochu, nie bała się , przypomniała sobie słowa, które usłyszała gdy była dzieckiem „Umiera się nie po to, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej", więc czego się bać?
Nagle drzwi lochu się otworzyły, blondynka uniosła wzrok na mężczyznę, który wszedł z groźną miną.
- Masz - warknął rzucając jej chleb i butelkę z wodą.
- Dziękuję - odpowiedziała od razu zaczynając jeść.
- Dziwna jesteś - mruknął.
- Często to słyszę - odparła z uśmiechem. - Czytałam gdzieś, że dziwna rzecz - być normalnym. Nie wiesz, kiedy przestajesz być normalny. Dowiadujesz się, że jesteś normalny, kiedy wracasz z krainy szaleństwa. Normalność jest jak dziwny, dziki ptak, który śpiewa ci w duszy nie dlatego, że musi, ale dlatego że chce*.
- Lepiej zachowaj dla siebie te mądrości - ostrzegł zimnym głosem.
- Ty wiesz co chcą mi zrobić, prawda? - zapytała po chwili, widząc że czeka aż skończy jeść.
- Wiem -spojrzał na nią, mrużąc oczy. - I sądzę, że ty też!
- Mogą mnie torturować... ale ja nie powiem im nic co chcieliby wiedzieć!
- Naprawdę jesteś głupia - warknął. - Ratuj siebie dziewczyno, a nie jakiegoś gówniarza, który uciekł z przyjaciółmi.
- On nie uciekł - Luna spojrzała na niego poważnie. - Harry, Ron i Hermiona robią to co do nich należy, nie wierzę że uciekli!
- Jesteś naiwna -powiedział, widząc jej uśmiech.
- Naiwność to tylko jedna cząstka mych baśni, humor bowiem stanowi ich sól -odpowiedziała.
Rookwood tylko pokręcił z niedowierzaniem głową i wyszedł.
Przychodził codziennie przez tydzień, przynosił jej jedzenie i namawiał by wydała Gryfonów.
Gdy odmawiała, wściekał się.
- Jesteś nic nie wartą idiotką - krzyczał. - Czarny Pan jutro zacznie cię torturować, wiesz co to oznacza?
CZYTASZ
Miniaturki | Harry Potter part II
FanfictionMiniaturki z świata Harrego Pottera. Miniaturki nie są moje pochodzą z różnych blogów.😊