Rozdział 14-a

33 2 0
                                    

Spałam tylko cztery godziny. Z samego rana musiałam wstać z łóżka, żeby obudzić mojego męża, aby nie spóźnił się do pracy. Nie mogłam go dobudzić, więc ostatecznie sięgnęłam po szklankę z wodą i oblałam mu twarz. Chłopak zerwał się z kanapy od razu. Kiedy on się ubierał, ja zaparzyłam mu kawę i zrobiłam kanapki. Pół godziny później Chrisa już nie było. Położyłam się spać, ale nie mogłam zasnąć. Wierciłam się z boku na bok, aż w końcu wstałam. Zjadłam śniadanie i przebrałam się. Postanowiłam pójść się przewietrzyć. Zadzwoniłam pierwszo po Charlotte, pamiętając o ostrzeżeniu Nathana. Dopiero gdy moje przyjaciółka przyszła, wyszłam na zewnątrz. Poszłyśmy na małe zakupy. Mój brzuszek powoli rósł i potrzebowałam nowych ubrań. Po zakupach zjadłyśmy obiad na mieście. Później udałyśmy się do sklepu z rzeczami dla małych dzieci. Chciałam kupić pluszowego misia.  Kiedy wracałyśmy do domu przez park, było już ciemno. Zmęczyłam się, więc usiadłyśmy na ławce. Do Charlotty zadzwonił Thomas i odeszła kawałek dalej, aby z nim porozmawiać. Zaczęłam przyglądać się misiowi i jego błyszczącym oczom, które z pewnych powodów przypomniały mi o Leonie. Przez chwilę o nim myślałam. W pewnym momencie moje myślenie przerwał dziwny dźwięk. Nagle ktoś zasłonił mi usta jakoś szmatką i poczułam dziwny, chemiczny zapach. Szarpałam się i próbowałam wyrwać oraz krzyczeć, ale nie dałam rady. Zaraz później zemdlałam. Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu i miałam związane ręce i nogi oraz zaklejone usta. Chwilę potem ktoś zapalił światło, które było bardzo słabe. Przede mną stał mężczyzna ubrany w moro i miał na sobie kominiarkę. Odruchowo zaczęłam się wiercić i próbowałam uciec, mimo iż wiedziałam, że nie mam szans. Mężczyzna zaśmiał się złowieszczo i podszedł do mnie, po czym wyjął nóż. Przeraziłam się, że zrobi coś mi i mojemu dziecku. Porywacz podszedł do mnie i rozciął sznurek zawiązany na moich nogach. Potem złapał mnie za ramię i zaczął prowadzić za sobą. Na korytarzu, przez który przechodziliśmy, było ciemno. Jedynym oświetleniem były świece stojące co pięć metrów. Mężczyzna zaprowadził mnie do jednego z pokoi, a następnie posadził na krześle. Kazał mi się zachowywać grzecznie i wyszedł. Nie minęło zbyt wiele czasu, gdy do pomieszczenia wszedł inny mężczyzna. Tym razem był to łysy facet, którego widziałam kiedyś z Nathanem. Usiadł on na krześle po drugiej stronie stołu.
-Witam cię, Anastazjo! Nazywam się Frank. Pewnie wiele o mnie słyszałaś-podszedł i zerwał mi taśmę z ust- Tutaj możesz krzyczeć do woli, a i tak nikt cię nie usłyszy. Kazałem cię tu przyprowadzić, ponieważ chciałem z tobą porozmawiać. Przepraszam, jeżeli twój transport sprawił ci nieprzyjemności. Zadam ci teraz jedno proste pytanie, jeżeli na nie odpowiesz to cię wypuścimy i zapomniemy o sprawie.
-Jakie  to pytanie?
-Gdzie się ukrywa Alex Morgan?
-Nie wiem.
-Nie ładnie tak okłamywać swojego gospodarza. Z pewnych źródeł wiem, że macie bardzo bliskie relacje. Na pewno ci powiedział, gdzie będzie się ukrywał. Daje ci drugą szansę. Powiedz mi, gdzie on jest to cię wypuszczę.
-Ale ja nie wiem.
-Nie chcę zrobić ci krzywdy, ani twojemu dziecku, więc lepiej zacznij mówić.
Milczałam, a mężczyzna wskazał palcem do faceta stojącego w kącie, którego dopiero zauważyłam. Jego podwładny wyszedł na chwilę z pokoju, a Frank przyglądał mi się uważnie ze spojrzeniem mordercy. Po kilku minutach jego sługus wszedł do pokoju z moją przyjaciółką, która szarpała się na wszystkie strony.
-Charlotta!-krzyknęłam
-Obiecałem naszemu wspólnemu znajomemu, że nic ci nie zrobię, ale nie mogę powiedzieć tego samego o twojej przyjaciółce, więc mów nam wszystko, co wiesz.
Charlotta kręciła głową, abym milczała. Dziewczyna chyba nie wiedziała, że ja naprawdę nic nie wiem.
-Ale ja naprawdę nie wiem, gdzie on jest.
Frank skinął głową do swojego kolego, a ten wyciągnął nóż i delikatnie naciął ramię mojej przyjaciółki, która syknęła z bólu. Facet trzymał ją za mocno, aby mogła tego uniknąć.
-Mam czas, a twoje przyjaciółka wystarczająco krwi, aby się z nami trochę pobawić.
-Nie róbcie jej krzywdy!
-Więc zaczniesz mówić?
-Przysięgam na wszystko, że nie wiem, gdzie on jest. Nic mi nie powiedział!
-Jeżeli mnie okłamujesz to nie ręczę za siebie. Załóżmy, iż ci wierzę. Strzelec zaprowadź ją do pokoju dla gości.
-Jasne szefie!-odezwał się Strzelec
-A ty, moja droga pójdziesz ze mną. Tylko bez żadnych sztuczek.
Mężczyzna zaprowadził mnie do pokoju, z którego mnie wcześniej zabrał jego podwładny.
-Życzę ci miłych snów.
Frank rozciął sznur z moich rąk i zostawił mnie samą w pokoju bez okien. Znajdowało się w nim łóżko polowe i ledwo świecąca żarówka zwisająca z sufitu na kablach. W rogu pomieszczenia znajdowało się wiaderko i rolka papieru toaletowego. Przy łóżku polowym stał mały stolik, na którym znajdował się plastikowy kubek i butelka z wodą oraz kromka chleba. Usiadłam załamana na łóżku i pogłaskałam swój brzuch. Chciałam dać znać mojemu skarbowi, że jakoś nas stąd wyciągnę. Jedyną zaletą tego porwania był fakt, że zasnęłam bez żadnych problemów. Byłam zbyt przerażona i rozdarta emocjonalnie, aby narzekać na warunki. Kiedy się obudziłam, zjadłam kromkę chleba i popiłam wodą. Potem jeden z podwładnych Franka otworzył drzwi od pokoju i podszedł do mnie. Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Znów zaprowadzono mnie do tamtego pokoju, w którym byłam poprzedniego dnia. Frank czekał na swoim miejscu. Mężczyzna zaprowadził mnie do krzesła i wyszedł. Szef zbirów patrzył się na mnie chytrym wzrokiem i wiedziałam, że nie wróży to nic dobrego.
-Usiądź, Anastazjo! Naradziłem się z moimi towarzyszami i stwierdziliśmy, że możesz nie kłamać. Niestety wiemy, iż naszemu zdrajcy zależy na tobie. Wiedziałaś, że początkowo chciał cię wykorzystać do swojej zemsty?
-Jakiej zemsty?
-To słodkie, że ty o niczym nie wiesz. Nie potrafisz dobierać sobie przyjaciół. Twój mąż należał do naszej paczki i muszę przyznać, że był całkiem niezły. Można powiedzieć, że przez twojego mężulka ukochany Aleksa zginął. Tony i Chris byli partnerami w fachu. Przez jedno małe potknięcie twojego kochasia Tony wpadł w łapy gliniarzy i musieliśmy się go pozbyć, aby nas nie wsypał. Alex chciał się zemścić na twoim mężu. Wykorzystał cię. To on powiedział ojcu Christophera, że jesteś w ciąży. Nie wiem dokładnie, co jeszcze zrobił, ale na pewno sporo namieszał w twoim życiu. Współczuje ci kochana. Drugi twój przyjaciel nie był lepszy. Powiedział nam, gdzie cię możemy znaleźć. Trochę go pierwszo musieliśmy po torturować, ale wydał cię.
-Co mu zrobiliście?
-Martwisz się o takiego zaplutego psa? To jeden z naszych najlepszych ludzi, właściwie to był jedne z naszych najlepszych ludzi.
-Zabiliście go?-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie, nie zrobilibyśmy tego. Jest zbyt użyteczny. To jemu zawdzięczasz fakt, że cię nie tknęliśmy. Muszę przyznać, że ciężko było nam to zrobić. Jesteś taka słodka i naiwna, że z chęcią byśmy się tobą zajęli.
-A co z Charlott? Co jej zrobiliście?
-Prócz tego, co wczoraj to nic. Jest bezpieczna dopóki będziesz z nami współpracowała. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to obie będziecie wolne za dwa dni. Nathanowi udało się skontaktować z twoim przyjacielem. Jesteś niesamowitą przynętą. Chłopak niczego nie podejrzewa.
-Jak to?
-Nasz kochany Nathan powiedział Aleksowi, że go szukasz i chcesz się z nim koniecznie spotkać. Ustalili spotkanie dzisiaj wieczorem w parku. Zabierzemy cię tam. Masz go zagadać. Wymyśl sobie, co tylko chcesz, byleby odwrócić jego uwagę. Jeśli nam zwieje to twoja przyjaciółka będzie wąchać kwiatki od spodu. Damy ci paralizator, którym w odpowiednim momencie go popieścisz, a my szybko go zgarniemy.
-Co chcecie mu zrobić?
-Tym już nie zawracaj tej swojej pięknej główki. Postępuj zgodnie z moimi wskazówkami, a wszystko będzie dobrze, bynajmniej dla waszej trójki.
Do pomieszczenia wszedł Strzelec i poinformował swojego szefa, że obiad jest gotowy. Frank skinął głową i kilku mężczyzn w strojach moro wparowało do pomieszczenia z wózkiem. Na wózku znajdowały się tace z jedzeniem. Jedne z porywaczy rozstawił zastawę i podał nam sztućce, a drugi nałożył nam posiłek. Potem trzech mężczyzna opuściło pokój. Strzelec, Frank i ja zostaliśmy sami. Szef porywaczy życzył mi smacznego i wziął się za swoją porcję posiłku. Miałam nadzieję, iż mojej przyjaciółce także zaserwowali taki posiłek, a nie kromkę chleba. Zjadłam ledwo przełykając jedzenie przez strach. Po posiłku człowiek Franka zaprowadził mnie do pokoju z łóżkiem polowym. Położyłam się i starałam się myśleć o pozytywnych rzeczach. Ciężko mi było je znaleźć będąc w takiej sytuacji. Po kilku godzinach przyszedł po mnie Frank. Dał mi do ręki paralizator i przypominając mi o mojej przyjaciółce, zakazał mi próby ucieczki. Życzył mi powodzenia i oddał mnie w ręce Strzelca. Ten wręczył mi torebkę i kazał schować tam paralizator, po czym zasłonił mi oczy. Wyprowadził mnie z budynku i posadził  w samochodzie. W aucie odsłonił mi oczy i kazał zapiąć pasy. Rozejrzałam się, ale w pobliżu nie było żadnego budynku. W końcu szliśmy w miarę długo, więc musiał zaparkować spory kawałek drogi stamtąd. Pojechaliśmy do galerii, przed którą mnie zostawił. Wiedziałam, że muszę iść do parku, ale miałam mieszane uczucia. Udałam się tam powolnym krokiem. Ociągałam się jak tylko mogłam, aby odwlec moment zdrady przyjaciela. Mógł powiedzieć ojcu Chrisa o mojej ciąży i nawet zrobić kilka innych złych rzeczy, ale w moich oczach wciąż był dobry, ponieważ przygarnął mnie i pomagał jak tylko mógł. Kiedy dotarłam na miejsce czułam nieodparty smutek i narastający niepokój. Usiadłam w parku na ławce i próbowałam się uspokoić. Po chwili zauważyłam zakapturzoną postać idącą w moim kierunku. Włożyłam rękę do torebki, aby w razie czego szybko wyjąć paralizator. Mężczyzna zdjął kaptur, gdy był na odległości dwóch metrów ode mnie. Zorientowałam się, iż to Alex i wyjęłam spokojnie rękę. Przytuliłam się do niego w napływie emocji. Starałam kupić sobie czas, aby poukładać sobie wszystko w głowie.
-Dość już tego ściskania. Przyszedłem, bo brzmiało to poważnie.
-Nathan troszeczkę przesadził. Najzwyczajniej w świecie się o ciebie martwiłam. Wiesz jak to jest  z kobietami w ciąży. My wszystko przeżywamy dwa razy bardziej.
-Ja też za tobą tęskniłem, Anastazji.
Chłopak przytulił się do mnie i oparł swoją głowę na moim ramieniu. Miałam okazję wyjąć paralizator i zakończyć to spotkanie, nim wydam samą siebie. Łzy zaczęły mi napływać do oczu na myśl o zdradzie przyjaciela i wydaniu go gangsterom. Sięgnęłam ręką do torebko starając się nie wzbudzić w nim podejrzeń.

Obiecaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz