Minęło już trochę czasu, odkąd byliśmy na wycieczce w Chorwacji. Z Nathanem mam o wiele lepszy kontakt.
Teraz już jest grudzień i coraz bliżej święta. Na wystawach w sklepach zabawki, świąteczne słodycze i wiele innych. Powoli rodzi się ta świąteczna lub rodzinna atmosfera, która jest na prawdę świetna.
Tata przyjechał, i do końca tego roku jest w domu. W tym roku święta prawdopodobnie spędzimy właśnie z rodziną Lukasa, tak jak to kiedyś było.-Mia!- po domu roznosi się głos taty
-Tak?- odpowiadam wchodząc do kuchni
-Pomożesz mi? Mają przyjść na kolację rodzicie Luka wraz z chłopakiem.- mówi wahając się
-Pewnie. Co mam zrobić?- pytam po chwili gotowa do pracy
-Jak zrobisz jakieś ciasto to będzie dobrze.- uśmiecha się w ten swój sposób, którym o coś prosi
-Pewnie. A jakieś pomysły masz? Bo ja nie za bardzo.- mówię zakłopotana
-Może...- zastanawia się- zrób Rafaello?
-Czemu nie? Zobaczę tylko czy mamy wszystkie składniki.- odpowiadam i zabieram się do pracy
Najpierw wyciągam mikser i takie rzeczy. Potem szukam przepisu i sprawdzam czy mamy wszystkie składniki.
Ups! Trzeba się wybrać do sklepu.
-Tatko?- zwracam się do mężczyzny robiącego coś co pięknie pachnie
-Hmm?
-Idę do sklepu po kilka produktów.- ogłaszam i po kilku minutach wychodzę już z domu
Droga do jakiegoś marketu nie zajmuje mi dużo czasu. Po kilkunastu minutach staje przed ogromnym sklepem.
Czyli wchodzę tylko po wiórki kokosowe, mleko, cukier waniliowy, no i może kupię jakąś czekoladę i żelki.
Wszystko z potrzebnej listy jest. Teraz najgorsza część, czyli wybieranie żelek i czekolady.
Staje przed regałem i zastanawiam się, które wziąć.
Życie byłoby łatwiejsze, gdyby nie było tylu rodzajów słodyczy.
Dobra. Mam wszystko.
W pewnym momencie moje ciało zostaje otoczone przez czyjeś długie ręce. Odwracam się a moim oczom ukazuje się Nathan.
-Hej.- odzywam się pierwsza
-Hej Mia.- chłopak całuje mnie lekko w usta
On serio jest słodki.
-Co tu robisz?
-Przyszłam zrobić zakupy, bo robię ciasto, ale kilka produktów brakowało.
-Jakie ciasto?
-Rafaello.
Ajj. To ta mina, która świadczy o tym, że on coś planuje.
-Idę z tobą.- mówi otwarcie- Ładnie ci pomogę w pieczeniu a no i potem w jedzeniu.- wyszczerza się
Zabiera odemnie koszyk z jedzeniem i idzie w stronę kasy.
Po trzydziestu minutach wchodzę do własnego domu.
-Jestem!- krzyczę tak aby tata mógł mnie usłyszeć
Zaraz mężczyzna wyłania się z kuchni i idzie w moim kierunku.
-Oo cześć Nathan. Ostatnio coś częściej cię widuje. Super, że w końcu pomiędzy wami jest dobrze.- podchodzi do chłopaka i witają się po "męsku"
-Dzień dobry panu. Ja również się cieszę. Przyszedłem pomóc Mii.
-Okej. To róbcie to co tam macie do roboty. Ja idę się zdrzemnąć.- i tyle go widzimy
Kieruje się do kuchni, a zaraz za mną słyszę iż podąża chłopak.
***
-Teraz to tutaj, okej. A te wiórki do tej miski. Dobra. To mamy prawie wszystko. Nathan co ty robisz?!- krzyczę na niego gdy na mojej twarzy czuję mąkę
Świetnie. Dziecku zachciało się bawić.
Ale spokojnie. Trochę poszaleć to nie grzech.Biorę do ręki garść mąki i dmucham w chłopaka. Tak oto zaczyna się nasza bitwa na mąkę.
Biegamy po całej kuchni, salonie i przedpokoju, żucając w siebie mąką, cukrem, a nawet zdarzyło się że jajkiem.
Kiedy chłopak jest w przedpokoju udaje mi się żucić w niego, ale tym razem cukrem. Teraz to on goni mnie. Jestem już w salonie i mam zamiar ładnie przebiec obok stołu, ale ja to ja i wywalam się wprost na dywan. Chłopak nie wyhamowuje i spada wprost na mnie.
Zapewne dziwnie to wygląda dla osób stojących obok.
-Nathan! Złaź ze mnie! Ciężki jesteś!- krzyczę na niego
-Oj już się tak nie denerwuj.- chłopak podnosi się na rękach i teraz zamiast leżeć na mnie, to wisi nade mną.
-Ja? No co ty. Przecież ja to jestem cała spokojna.- ahhh, sarkazm górą
-Dasz mi buziaka?- pyta robiąc buźkę szczeniaka
-Jednego.- odpowiadam i delikatnie całuję go w usta, Nathan chcę pogłębić pocałunek lecz przerywam swoim głosem
-Starczy.
On bez słowa wstaje, potem pomaga mi wstać i oboje odwracamy się w stronę kuchni.
Y... Bałagan? To mało powiedziane.
-Chyba będziemy musieli to posprzątać, i to zanim tata wstanie.- mówię pośpiesznie idąc do kuchni
-No mam nadzieję, że wszystko będzie lśnić.- odwracam się jak na zawołanie
Jak miło. Tata stoi na końcu schodów.
Po posprzątaniu prawie całego parteru, oboje idziemy się ogarnąć.
W między czasie placek zdążył się upiec w piekarniku. Wyłączyłam go i poszłam dalej się szykować.
-Schodzimy na dół?- pytam chłopaka
-Możemy.- odpowiada i przepuszcza mnie w drzwiach
-Mia!- woła mężczyzna z kuchni, więc oboje się tam udajemy
-Tak?
-Będą także rodzice Nathana, więc on raczej też niech zostanie.
-Okej. A czemu nie powiedziałeś wcześniej?- to jest podejrzane
-Bo nie wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. A ja chciałem jeszcze trochę pożyć.
Mimowolnie uśmiecham się na jego słowa.
-Słyszałeś Nathan? Problem się rozwiązał.- uśmiecham się
-Jaki problem?- pyta zaciekawiony tata
-No bo nie chciałem wam przeszkadzać w kolacji. Chciałem iść, ale Mia mnie namawiała, że mam zostać, bo pan nie będzie miał nic przeciwko.
-I prawidłowo. Póki moja córka przez ciebie nie cierpi, to jesteś mile widziany w tym domu.- pierwsi goście dzwonią do drzwi- Chyba idą goście. Pójdę otworzyć.
-Ale twój tata mnie pocieszył.- nie wiem dlaczego ale wybucham śmiechem- Nie śmiej się. To poważna sprawa.
-Oj no przepraszam.- przytulam się do niego, a on mnie obejmuje- A teraz chodź. Idziemy witać się z gośćmi.
Udajemy się do przedpokoju, czystego już przedpokoju.
###
Hejka misiaczki❣️
Na dzisiaj to tyle. Jestem dość zadowolona z rozdziału. Wy piszcie czy wam się podoba.
Jak myślicie, co się dalej będzie dziać z relacją pomiędzy Nathanem a Mią?
Buziaki i do następnego rozdziału😘
CZYTASZ
Od nienawiści do miłości
Historia CortaSpotkali się po latach braku kontaktu. Oboje się tego nie spodziewali. On, tak samo jak ona, byli zagubieni, z masą problemów i uczuciami, które dawały o sobie znać. Oboje nie chcieli dać się ponieść uczuciom, ale czy im się to udało? Im nie było wc...