41.

4.1K 149 14
                                    

Minęło już trochę czasu, odkąd byliśmy na wycieczce w Chorwacji. Z Nathanem mam o wiele lepszy kontakt.

Teraz już jest grudzień i coraz bliżej święta. Na wystawach w sklepach zabawki, świąteczne słodycze i wiele innych. Powoli rodzi się ta świąteczna lub rodzinna atmosfera, która jest na prawdę świetna.
Tata przyjechał, i do końca tego roku jest w domu. W tym roku święta prawdopodobnie spędzimy właśnie z rodziną Lukasa, tak jak to kiedyś było.

-Mia!- po domu roznosi się głos taty

-Tak?- odpowiadam wchodząc do kuchni

-Pomożesz mi? Mają przyjść na kolację rodzicie Luka wraz z chłopakiem.- mówi wahając się

-Pewnie. Co mam zrobić?- pytam po chwili gotowa do pracy

-Jak zrobisz jakieś ciasto to będzie dobrze.- uśmiecha się w ten swój sposób,  którym o coś prosi

-Pewnie.  A jakieś pomysły masz? Bo ja nie za bardzo.- mówię zakłopotana

-Może...- zastanawia się- zrób Rafaello?

-Czemu nie? Zobaczę tylko czy mamy wszystkie składniki.- odpowiadam i zabieram się do pracy

Najpierw wyciągam mikser i takie rzeczy. Potem szukam przepisu i sprawdzam czy mamy wszystkie składniki.

Ups! Trzeba się wybrać do sklepu.

-Tatko?- zwracam się do mężczyzny robiącego coś co pięknie pachnie

-Hmm?

-Idę do sklepu po kilka produktów.- ogłaszam i po kilku minutach wychodzę już z domu

Droga do jakiegoś marketu nie zajmuje mi dużo czasu. Po kilkunastu minutach staje przed ogromnym sklepem.

Czyli wchodzę tylko po wiórki kokosowe, mleko, cukier waniliowy, no i może kupię jakąś czekoladę i żelki.

Wszystko z potrzebnej  listy jest. Teraz najgorsza część, czyli wybieranie żelek i czekolady.

Staje przed regałem i zastanawiam się, które wziąć.

Życie byłoby łatwiejsze, gdyby nie było tylu rodzajów słodyczy.

Dobra. Mam wszystko.

W pewnym momencie moje ciało zostaje otoczone przez czyjeś długie ręce. Odwracam się a moim oczom ukazuje się Nathan.

-Hej.- odzywam się pierwsza

-Hej Mia.- chłopak całuje mnie lekko w usta

On serio jest słodki.

-Co tu robisz?

-Przyszłam zrobić zakupy, bo robię ciasto, ale kilka produktów brakowało.

-Jakie ciasto?

-Rafaello.

Ajj. To ta mina, która świadczy o tym, że on coś planuje.

-Idę z tobą.- mówi otwarcie- Ładnie ci pomogę w pieczeniu a no i potem w jedzeniu.- wyszczerza się

Zabiera odemnie koszyk z jedzeniem i idzie w stronę kasy.

Po trzydziestu minutach wchodzę do własnego domu.

-Jestem!- krzyczę tak aby tata mógł mnie usłyszeć

Zaraz mężczyzna wyłania się z kuchni i idzie w moim kierunku.

-Oo cześć Nathan. Ostatnio coś częściej cię widuje. Super, że w końcu pomiędzy wami jest dobrze.- podchodzi do chłopaka i witają się po "męsku"

-Dzień dobry panu. Ja również się cieszę. Przyszedłem pomóc Mii.

-Okej. To róbcie to co tam macie do roboty. Ja idę się zdrzemnąć.- i tyle go widzimy

Kieruje się do kuchni, a zaraz za mną słyszę iż podąża chłopak.

***

-Teraz to tutaj, okej. A te wiórki do tej miski. Dobra. To mamy prawie wszystko. Nathan co ty robisz?!- krzyczę na niego gdy na mojej twarzy czuję mąkę

Świetnie. Dziecku zachciało się bawić.
Ale spokojnie. Trochę poszaleć to nie grzech.

Biorę do ręki garść mąki i dmucham w chłopaka. Tak oto zaczyna się nasza bitwa na mąkę.

Biegamy po całej kuchni, salonie i przedpokoju, żucając w siebie mąką, cukrem, a nawet zdarzyło się że jajkiem.

Kiedy chłopak jest w przedpokoju udaje mi się żucić w niego, ale tym razem cukrem. Teraz to on goni mnie. Jestem już w salonie i mam zamiar ładnie przebiec obok stołu, ale ja to ja i wywalam się wprost na dywan. Chłopak nie wyhamowuje i spada wprost na mnie.

Zapewne dziwnie to wygląda dla osób stojących obok.

-Nathan! Złaź ze mnie! Ciężki jesteś!- krzyczę na niego

-Oj już się tak nie denerwuj.- chłopak podnosi się na rękach i teraz zamiast leżeć na mnie, to wisi nade mną.

-Ja? No co ty. Przecież ja to jestem cała spokojna.- ahhh, sarkazm górą

-Dasz mi buziaka?- pyta robiąc buźkę szczeniaka

-Jednego.- odpowiadam i delikatnie całuję go w usta, Nathan chcę pogłębić pocałunek lecz przerywam swoim głosem

-Starczy.

On bez słowa wstaje, potem pomaga mi wstać i oboje odwracamy się w stronę kuchni.

Y... Bałagan? To mało powiedziane.

-Chyba będziemy musieli to posprzątać, i to zanim tata wstanie.- mówię pośpiesznie idąc do kuchni

-No mam nadzieję, że wszystko będzie lśnić.- odwracam się jak na zawołanie

Jak miło. Tata stoi na końcu schodów.

Po posprzątaniu prawie całego parteru, oboje idziemy się ogarnąć.

W między czasie placek zdążył się upiec w piekarniku. Wyłączyłam go i poszłam dalej się szykować.

-Schodzimy na dół?- pytam chłopaka

-Możemy.- odpowiada i przepuszcza mnie w drzwiach

-Mia!- woła mężczyzna z kuchni, więc oboje się tam udajemy

-Tak?

-Będą także rodzice Nathana, więc on raczej też niech zostanie.

-Okej. A czemu nie powiedziałeś wcześniej?- to jest podejrzane

-Bo nie wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. A ja chciałem jeszcze trochę pożyć.

Mimowolnie uśmiecham się na jego słowa.

-Słyszałeś Nathan? Problem się rozwiązał.- uśmiecham się

-Jaki problem?- pyta zaciekawiony tata

-No bo nie chciałem wam przeszkadzać w kolacji. Chciałem iść, ale Mia mnie namawiała, że mam zostać, bo pan nie będzie miał nic przeciwko.

-I prawidłowo. Póki moja córka przez ciebie nie cierpi, to jesteś mile widziany w tym domu.- pierwsi goście dzwonią do drzwi- Chyba idą goście. Pójdę otworzyć.

-Ale twój tata mnie pocieszył.- nie wiem dlaczego ale  wybucham śmiechem- Nie śmiej się. To poważna sprawa.

-Oj no przepraszam.- przytulam się do niego, a on mnie obejmuje- A teraz chodź. Idziemy witać się z gośćmi.

Udajemy się do przedpokoju, czystego już przedpokoju.

###

Hejka misiaczki❣️

Na dzisiaj to tyle. Jestem dość zadowolona z rozdziału. Wy piszcie czy wam się podoba.

Jak myślicie, co się dalej będzie dziać z relacją pomiędzy Nathanem a Mią?

Buziaki i do następnego rozdziału😘

Od nienawiści do miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz