Krople deszczu spływały po oknie. Głuche stuki w szkło odbijały się w uszach Julie, która siedziała na swoim łóżku bazgrząc coś na kartce.
- Julie, zejdź na dół. - krzyknął nagle ktoś z dołu.
- Idę, mamo! - odpowiedziała, założyła kapcie i szybko zbiegła po schodach. Zapach gotowanego kurczaka zakręcił jej w nosie.
- Kochanie, poszłabyś dla mnie po gazetę? - zapytała. Dziewczyna posłusznie tylko kiwnęła głową, zabrała torbę, ubrała bluzę i wyszła.
- W sumie, co mi szkodzi? I tak tylko się nudzę. - pomyślała. Weszła do najbliższego sklepu, niedaleko domu. Gdy wzięła do ręki gazetę, zobaczyła wielki napis ''Niebezpieczny morderca napada na chłopczyka''. Z ciekawości postanowiła to przeczytać.
Zamiast wchodzić do domu, usiadła na schodach i otworzyła na stronie, z artykułem o tajemniczym mordercy.
''NIEZNANY ZŁOWIESZCZY MORDERCA
DALEJ NA WOLNOŚCI.
Po tygodniach niewyjaśnionych zabójstw, groźny i tajemniczy morderca wciąż powiększa liczbę swoich ofiar. Znaleziono jednak młodego chłopca, który twierdzi, że przeżył atak zabójcy i odważnie opowiada swoją historię...
'',Miałem zły sen i obudziłem się w środku nocy." mówi chłopiec. ,,Zauważyłem, że z jakiegoś powodu okno było otwarte, chociaż pamiętam, że zamykałem je, zanim położyłem się spać. Wstałem więc z łóżka, żeby je zamknąć ponownie. W końcu wgramoliłem się z powrotem pod kołdrę i próbowałem zasnąć. To właśnie wtedy ogarnęło mnie dziwne uczucie, jakby ktoś mnie obserwował. Otworzyłem oczy i o mało nie wyskoczyłem z łóżka. Tam, w małym strumieniu światła wpadającym spomiędzy zasłon, zobaczyłem parę oczu.
To nie były normalne oczy; te były mroczne, złowieszcze, otoczone czernią… przerażały mnie. Ale wtedy ujrzałem jego usta. Długi, straszliwy uśmiech sprawił, że wszystkie włosy stanęły mi dęba. Postać stała tam, przeszywając mnie wzrokiem. Po chwili, która zdawać by się mogła wiecznością, powiedział to... Prostą frazę, ale wypowiedzianą w sposób, na który byłoby stać tylko człowieka obłąkanego.
Powiedział "Idź spać". Zacząłem krzyczeć, na co błyskawicznie zareagował. Wyciągnął nóż i wycelował go w moje serce, wskakując na łóżko. Próbowałem walczyć; kopałem, biłem, wykręcałem się, starając się zrzucić go z siebie. Wtedy do pokoju wbiegł mój ojciec. Mężczyzna rzucił w jego stronę nożem, trafiając go w ramię. Ten szaleniec z pewnością by go wykończył, gdyby nie jeden z sąsiadów, który zaalarmował policję.
Policjanci wjechali na parking przed domem i pobiegli w stronę drzwi frontowych. Mężczyzna odwrócił się i wybiegł na korytarz. Usłyszałem trzask tłuczonego szkła. Kiedy wyszedłem ze swojego pokoju, zobaczyłem, że okno z tylnej części domu zostało rozbite. Wyjrzałem zza pozostałej po nim ramy i patrzyłem za nim, jak znika w oddali. Mogę powiedzieć wam tylko jedno, nigdy nie zapomnę jego twarzy. Te zimne, wrogie oczy i ten psychotyczny uśmiech. One nigdy nie opuszczą mojej głowy."
- Z jego opisu ten człowiek jest naprawdę przerażający - na samą myśl na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. - i on jeszcze grasuje w moim mieście.
- Dziękuję kochanie, możesz wracać do pokoju - powiedziała mama Julie, gdy ta podała jej gazetę. Dziewczyna weszła po schodach, a gdy już miała wchodzić do swojego pokoju..
- I kill you! - szepnął ktoś. Dziewczyna odwróciła się. Stał tam jej młodszy brat - James.
- James, ty kurwo! - krzyknęła i już chciała się na niego rzucić, ale się powstrzymała. - takie żarty są nie na miejscu, gdy.. no.. wiesz, w naszym mieście dzieją się takie rzeczy! - chłopak nie odpowiedział, lecz tylko się zaśmiał.
- Czemu nie było cię z rana? Znów pewnie byłeś u swojej dziewczyny? - prychnęła.
- No, byłem. Przynajmniej ja mam, nie to co ty. - powiedział. Oczy dziewczyny zrobiły się szklane. - Ach, no tak, przecież ty nawet przyjaciół nie masz!
Julie wbiegła do pokoju i zatrzasnęła drzwi. Cała zapłakana siedziała przy oknie. Jej cera, biała niczym kwiat jabłoni, była pokryta gęsią skórką, a po jej policzkach spływały łzy. Upięła swoje czarne włosy, zamknęła okno i przysiadła do biurka. Odpaliła laptopa. W pokoju było ciemno. Jedyne światło padało z ekranu laptopa. Weszła na pocztę.
''Nowe wieści o tajemniczym mordercy!'' zobaczyła nagłówek a pod nim mały obrazek
- Przecież widać, że to przerobione albo narysowane, prawdziwy człowiek tak nie wygląda - powiedziała sama do siebie. Kliknęła w nagłówek i zaczęła czytać:
''Nowe wieści o tajemniczym mordercy
Kolejną jego ofiarą, niestety, została dyrektorka Domu Dziecka. Wszystkie dzieci również zostały zamordowane. Na jednej ze ścian jadalni, zostawił wielki napis ''Jeff''. Najprawdopodobniej to jego imię...''
Julie nie chciała dalej tego czytać. Położyła się do łóżka i zasnęła. Obudziła się o 7:30.
- Jezu, spóźnię się do szkoły! - krzyknęła. Zanim się ogarnęła wybiła godzina 8:00.
- I tak, i tak nie zdążę. Odpuszczę sobie dzisiaj. - pomyślała, zmierzając wolnym krokiem do parku. Nikogo nie było ani na ulicy, ani w parku. Wszyscy bali się Jeff'a.
- Jeszcze go nie złapali. - zamyśliła się. - tak trudno złapać mordercę, zostawiającego za sobą tyle śladów?
Przeszła tak rozmyślając cały park. Spojrzała na zegarek w telefonie.
- Jezu, to już 17? - zapytała w myślach samą siebie. Postanowiła wrócić do domu.
Gdy wróciła, czekała ją niemiła niespodzianka..
______________________________________________
Hej! To opowiadanie jest pisane przez pewną niesamowitą dziewczynę! Dodałam tutaj jej dwa pierwsze rozdziały i nie będe dodawać więcej bo chciałabym żebyście reszte przeczytali na jej blogu:
http://superxpsychoxlove.blogspot.com/2014/08/no-wiec.html
<3