- Agnes?- moje myśli rozwiewa głos chłopaka.
Czuje jak pieką mnie policzki gdy wracam do rzeczywistości.
- Przepraszam.- spuszczam wzrok.
Chłopak spłata nasze palce.
- Hej! Nic nie zrobiłaś. Nie masz za co.
- Zamyśliłam się w trakcie rozmowy. W ogóle to mówiłeś coś? - unoszę wzrok.
- Tak, ale to nie istotne.- zaczyna się śmiać.
- Powtórzysz?
- Nie ma po co. Ta rozmowa nie miała do końca sensu. Weźmy się za robienie śniadania.
- To dobry pomysł.
* Kilka godzin później *
Stoję przed lustrem w przedpokoju i uważnie patrze w swoje odbicie.
Bluza którą mam na sobie wisi na mnie. Skóra jest niemal biała. Moje czarne włosy wyglądają koszmarnie, każdy włos układa się jak chce, nawet pomimo jakiejś próby zmiany ich ułożenia. Wyglądają bardzo źle, ale mimo to nie mam odwagi ich związać. Moja twarz również wygląda beznadziejnie, dlatego wolę ukryć ją za włosami, a nie mam siły zrobić makijażu.Tylko dzięki makijażowi nie strasze ludzi.
- Gotowa?- Luke pojawia się za mną znikąd i całuje mnie w czoło.
Mimo wszystko ja nadal tępo patrze w swoje odbicie.
- Hej... Wszystko ok?- odwraca mnie w swoją stronę i łapie moją twarz w swoje dłonie.
Spuszczam wzrok.
- Nie przejmuj się. Nie ważne jak wyglądasz...
- Dla ciebie może jest to nie ważne...
- Dokładnie! Ja mam szczerze głęboko gdzieś jak wyglądasz, bo podobasz mi się taka jaka jesteś. Poza tym wygląd nie jest ważny.
- Błagam cię, Luke... Spójrz na siebie i powiedz, że wygląd nie jest ważny. Jesteś przystojny prawie nic nie robiąc.- wywracam oczami.
- Nie zawsze bycie ładnym jest dobre. Potrafi być z tego więcej przykrości niż problemów.
- Jakie ty możesz mieć problemy? Bo każda chce z tobą być?
- Wiesz jakie to uciążliwe? Każdy ma mnie za podrywacza. Może i lubię patrzeć na kobiety ich atuty i zrobić tak.- klepie mnie w tyłek aż podskakuje.
- To robi z ciebie kobieciarza...
- Ale nie podrywam każdej która się rusza...- widzę jak się irytuje.
- Ale każdą która się nie rusza to już tak?- postanowiłam rozluźnić atmosferę chociaż takim głupim żartem.
- Nekrofilem nie jestem.- krzywi się i wywraca oczami.
- Ale jakby była jakaś ładna...- przerywa mi.
- Błagam nie kończ.
- Wracając... Pewnie nie o jednej myślałeś jak to by było z nią...
- Ta rozmowa idzie w zdecydowanie złym kierunku...
- Ale przyznaj, że tak było.
- Jestem tylko facetem...- teraz to ja mu przerywam.
- Ha! Twój jedyny argument, który to potwierdza.- krzycze odwracając się do niego twarzą.
- A co innego miałbym powiedzieć?
- Nic.- kręcę głową.
- Czyli możemy skończy ten idiotyczny temat?
- Skoro tak wolisz...
- Nie mów, że jesteś uległa.- w końcu delikatnie się uśmiecha.
- To jest zależne od mojego kaprysu.- wzruszam ramionami.
- Możemy już iść?
Spuszczam wzrok i przytakuje.
- Jeszcze raz powiesz, że wstydzisz się tego jak wyglądasz to się wściekne...
- Chodźmy.- mówię otwierając drzwi.
/Luke/
Patrze na brunetkę. Nie wygląda jak większość dziewczyn... Jest ładna na swój własny sposób. Jestem pewien, że niewiele by musiała że sobą zrobić by mieć każdego faceta. Jednak nie wygląda jak typowa kobiety z wielkiego miasta, raczej bliżej jej do dziewczynki zagubionej w wielkim mieście.
Mam na myśli jej twarz, która jest dość dziewczęca, a podkreślają to jej wielkie ciemne oczy.
Z chodzimy na dół i wsiadamy do mojego auta.
- Mogę włączyć? - pyta wskazując na radio.
- Pytasz mnie o coś tak głupiego?
- Po prostu...- zaczyna cofać rękę.
- Agnes...- fukam łapiąc jej dłoń i włączając jej palcem radio - Nie pytaj mnie o takie rzeczy.
- Dobrze.
/Agnes/
Po jakimś dłuższym czasie jesteśmy na parkingu centrum handlowego. Wysiadamy w sumie bez słowa i kierujemy się do środka. Mimo wszystko Luke łapie mnie za dłoń, wśród ludzi, co mnie zaczyna trochę przytaczać. Przytłaczają mnie wszystkie te wredne i zazdrosne spojrzenia. Nigdy nie doświadczyłam ich tak wiele za jednym razem jak dzisiaj.
Nawet gdy stoję za barem takie się zdarzają, ale mnie nie przytłaczają swoją ilością. W tym miejscu prawie każda laska na mnie patrzy, ocenia mnie, zazdrości...
- Nie przejmuj się.- odzywa się chłopak widząc moje przerażenie - Nie zwracaj uwagi. Skup się na szukaniu sklepu i będzie
łatwiej. Nie będziesz się na nich skupiać, nie będziesz ich widzieć.- Dobrze.- kiwam głową i zaczynam szukać sklepu.
Uścisk ręki chłopaka nagle się wzmacnia, a po chwili on staje.
- Co jest Luke?- pytam.
---
Co mógł zobaczyć, Luke?
Kolejny rozdział wieczorem!
CZYTASZ
The Blue of his eyes || L.H.
FanfictionOna nie umie poradzić sobie ze swoim nałogiem. Jedyną nadzieje dostrzega w jego błękitnych oczach, kiedy w końcu dane jest jej w nie spojrzeć, a on dopiero wtedy decyduje się zmienić całe swoje życie, by nie musieć już udawać i być naprawdę szczęśli...